Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

no i masz nowe życie- Maluszek i ja : )
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA / Ludzie i ich zwierzęta, a może zwierzęta i ich ludzie ;)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:18, 07 Paź 2010    Temat postu:

ano, podobno mam Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:43, 18 Paź 2010    Temat postu:

i pomyśleć, że pewnie byłabym już za wschodnią granicą. czego się nie robi dla koniuszka ; ) nie mogłam go zostawić na kolejny tydzień. i tak mam dla niego za mało czasu. Ukraina nie zając, bo co do Husajna to pewna nie jestem ; p


wrócił M. dostało mi się za jazdę na patentach etc. etc. wstyd


Ostatnio zmieniony przez kostka dnia Pon 12:43, 18 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:45, 19 Paź 2010    Temat postu:

głupia nieodpowiedzialna pozbawiona choćby odrobiny wyobraźni ja. mniejsza o to że mam rozwalone ręce i kolana. aż mi niedobrze na samą myśl o tym co mogło stać się z koniuszkiem gdyby wszystko potoczyło się inaczej. chciałam dobrze a wyszło jak zawsze. to przestało być śmieszne... im bardziej się staram tym jest gorzej. coraz częściej odnoszę wrażenie że koniuszek nie jest szczęśliwy, że wcale mnie nie lubi, że drażni go moja obecność. myślę że on się przy mnie marnuje, że nie mogę mu dać tego co potrzebuje. wszystko idzie jakoś nie tak. wiem że potrzebujemy czasu ale przez co jeszcze będziemy musieli przejść zanim się dotrzemy albo zanim ja nauczę się myśleć za zwierzę {które, tak na marginesie, robi się coraz bardziej humorzaste i kapryśne no i mało tego najwyraźniej wysunęło się na pozycję lidera co jest bardzo niebezpieczne}. i klonom ręce opadły. i mnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dioda



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Jura-okolice Częstochowy

PostWysłany: Wto 22:59, 19 Paź 2010    Temat postu:

Ojejuniu ! A co się stanęło ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:44, 20 Paź 2010    Temat postu:

ano właśnie, co się stało? Bo brzmi groźnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:36, 20 Paź 2010    Temat postu:

brzmi groźnie i groźne było. to że nic się nie stało to naprawdę... chciałam wczoraj wziąć koninkę na spacer, nic nowego, bo to nie pierwszy raz już. pogoda była bardzo ładna więc pomyślałam że taki relaks przed jazdą dobrze nam zrobi. chciałam się wyluzować po ciężkim dniu etc. etc. obok bramy przez którą musimy przejść jeśli chcemy wyjść z podwórza stawiany jest płot więc od kilku dni pracuje betoniarka. Husajn wczoraj był nerwowy, jakiś niespokojny i spięty ale myślałam że przejdzie mu jak zawsze. ostatnio wydaje mu się że jest ogierem, stoi więcej niż w wakacje i ma więcej siły, to fakt ale myślałam że jak zawsze się wyciszy i będzie ok. to wszystko stało się tak szybko że nawet nie wiem jakim cudem udało mi się zapamiętać to w tak drobnych szczegółach. kiedy mijaliśmy betoniarkę poczułam że Husajn się spiął i zamiast iść spokojnie z boku uciekł za mnie. zatrzymałam się bo chciałam go uspokoić ale zanim się obróciłam poczułam lekkie pchnięcie kopytem w nogę. chwilę później leżałam na ziemi, mój koń galopował przed siebie z uwiązem między nogami a ja nie mogłam się podnieść. na szczęście przed nami szła Natalia z Leo więc Husajn zatrzymał się przy nim. okazało się że mój koń najnormalniej w świecie mnie stratował. wystraszony wbiegł na mnie, przewrócił, pociągnął kawałek tak że leciałam w powietrzu {stąd zdarte dłonie, sztywna opuchnięta i ledwo żywa lewa ręka, zwłaszcza nadgarstek, łokieć i bark i zerwany paznokieć} a potem z właściwą sytuacji gracją huknęłam na ziemię doprowadzając do sino-zielonego stanu moje pechowe prawe kolano. na szczęście koniuszkowi nic nie jest. po tej akcji był bardzo wystraszony, trząsł się i prychał głośno {potem utorował sobie mną drogę do boksu} ale porządne czyszczenie, dużo pieszczot i wygłupy w ujeżdżalni wyciszyły go zupełnie i znowu był moim Maluszkiem. na jeździe, którą poprowadziłam Natalii z racji tej że nie bardzo dałam radę wsiąść zachowywał się bez zarzutów i cudownie pracował na drągach i woltach. pochwalę się że powoli zaczyna łapać lotne na ósemkach. a jak się cieszy jak zmieni nogę : D
ogólnie to głupota boli. więcej pomyślunku, mniej bezgranicznego zaufania i powinno być okej. zawsze sobie powtarzam że będę uważać ale nigdy nie potrafię być wystarczająco stanowcza i pomału Gruby wchodzi mi na głowę. muszę szybko coś z tym zrobić bo to już drugi raz kiedy koń zareagował w podobny sposób na próbę wyegzekwowania czegoś na co nie ma ochoty/ co mu się nie podoba. to będzie bardzo długa droga, dłuższa niż z początku mi się wydawało. tak czy siak nie wolno mi się poddawać, gorsze dni się zdarzają, nikt ich nie uniknie ale muszę walczyć. i myśleć, za siebie i za niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:21, 20 Paź 2010    Temat postu:

Kosteczko, z całym szacunkiem, ale..... to Ty możesz być naszą Kosteczką, on jest Koniem i do końca życia nim pozostanie. Jest silnym, dużym i tak naprawdę nieprzewidywalnym zwierzęciem, które tylko dlatego daje nam, głupim ludziom, na sobie jeździć, ponieważ nie jest świadomy swojej siły. Gdy Koń zorientuje się ile tak naprawdę może własnym ciałem to opanowanie go zaczyna być bardzo trudne.
Nie martw się, ze swoim przeżyłam wyrywanie rąk ze stawów na widok koparek i wielkich ciężarówek oraz dębowanie w terenie, w bardzo stresujących sytuacjach. Te koparki i ciężarówki to była Zmora w poprzednim pensjonacie, gdzie, żeby dojść do lasu, trzeba było przejść raptem 10 metrów drogą i to wcale nie główną czy jakąś na maksa ruchliwą. Kiedy JA wyjeżdżałam w teren to nagle spod ziemi wyłaziła ciężarówka, koparka, 5 osobówek, kurde, 10 rowerzystów.... Mruga Jestem pewna, że czekali w krzakach i się zmówili, że "o, idzie ta baba z żółtym koniem, trzy...czte..ry! jadymy!" Mruga
Uważam, że w takich sytuacjach, wbrew pozorom, nie można zatrzymywać się i głaskać, klepać, próbować w ten sposób uspokajać, bo osiąga się zazwyczaj efekt dokładnie odwrotny -> koń klepaniem zaczyna "rozumieć", że tam naprawdę jest coś wielkiego i strasznego i... ucieka. Swojego tak uspokoiłam raz i gorzko pożałowałam. Teraz po prostu idę, dużo do niego gadając i są efekty. Gdy pod siodłem faktycznie jest niebezpiecznie - koń zaczyna się wspinać, jest ogromnie przerażony i niewiele brakuje by zrobił zwrot na zadzie i zwiał, to zeskakuję i przeprowadzam w ręce -> tu mam 99,9% pewności, że w ręce przeprowadzę, koń się uspokoi. To, niestety, duże i silne zwierzę, nie można o tym zapominać. Każde doświadczenie czyni nas mądrzejszymi, więc w tym momencie życzę Ci powodzenia w drodze o której mówisz. Jesteś mądra dziewczyna, dasz radę. Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dioda



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Jura-okolice Częstochowy

PostWysłany: Śro 22:55, 20 Paź 2010    Temat postu:

Ufff ! No to i tak że się dobrze skończyło. Ale rzeczywiście groźnie.
Czy będę bardzo " przemądrzała " jeśli powiem , że ważne jest , aby nauczyć konia , że NIE WOLNO , chować się za ludzkimi plecami ?Koń prowadzony z boku , nawet nieco z przodu , jeśli się wystraszy pobiegnie . Owszem , może i wyrwać uwiąz z ręki , ale nas nie podepcze.
Może poćwicz z nim to prowadzenie , bo sytuacja , którą opisałaś , była naprawdę nieprzyjemna ( albo ja mam bogatą wyobraźnię sciana ). Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:07, 22 Paź 2010    Temat postu:

kostka napisał:
(...) ale nigdy nie potrafię być wystarczająco stanowcza i pomału Gruby wchodzi mi na głowę. muszę szybko coś z tym zrobić bo to już drugi raz kiedy koń zareagował w podobny sposób na próbę wyegzekwowania czegoś na co nie ma ochoty/ co mu się nie podoba.(...)

Kostko, co zamierzasz z tym fantem zrobic? Masz jakis plan?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ra



Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pią 13:18, 22 Paź 2010    Temat postu:

Dioda napisał:

Czy będę bardzo " przemądrzała " jeśli powiem , że ważne jest , aby nauczyć konia , że NIE WOLNO , chować się za ludzkimi plecami ?


Czy będę bardzo "przemądrzała " jeśli powiem, że ważne jest, aby nauczyć konia, że NIE WOLNO wskakiwać na ludzi Kwadratowy

Koń prowadzony z boku może nas przewrócić uderzając ciałem, może na nas wskoczyć również, może nas kopnąć. Mamy też mniejszą kontrolę nad jego głową- czyli nad tym, nad czym jakąkolwiek kontrolę mieć możemy- a on większe pole do koncentracji na czymś innym niż my.
Nie jest powiedziane, że tak jest bezpieczniej.

Ja prowadzę konie zawsze z tyłu (nauczona westem) i jeszcze nic mi nie wskoczyło na plecy, ani nie poturbowało. Ale też zawsze uczę konie chodzenia na uwiązie, koncentracji na człowieku, ostrożności.

Nie lubię generalizowania- że wyłącznie ta metoda jest poprawna.
Najważniejsze, żeby z głową.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:24, 22 Paź 2010    Temat postu:

tyle że pierwszy raz mi się zdarzyło żeby zrobił coś takiego. zawsze na uwiązie idzie grzecznie obok. kiedy się czegoś wystraszy staje jak wryty, czasami chowa się za mnie a jak już ucieka to się cofa, nie gna do przodu. to znaczy tak było wcześniej. myślę że tym razem zwyciężyła miłość do stajennego kolegi, dlatego zaaragował inaczej niż zwykle i na przekór wszystkiemu przebiegł obok strasznego obiektu przy okazji zrównując mnie z ziemią. kiedyś się śmiałam że to husajnowe stawanie w chwilach zagrożenia odwróci przeciwko mnie jak mi tak zrobi w pełnym galopie ale mimo wszystko chyba wolałabym to... zgubiła mnie rutyna. nie spodziewałam się takiego zachowania wcale a wcale i z mojej strony nie było praktycznie żadnej reakcji ale mimo wszystko byłam bardziej przygotowana na nagłą stopkę i wsteczny. no trudno, stało się. człowiek niestety uczy się na błędach. teraz muszę się skupić i pracować nad tym żeby ich było coraz mniej.
martik, generalnie wydawało mi się że koniuszek mnie lubi, choć trochę i czuje przede mną jakiś tam respekt a tymczasem okazało się że ni chuchu i to moja wina bo czasami odpuszczam mu różne drobiazgi i pozwalam postawić na swoim. a jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach więc teraz na tych szczegółach się skupiamy. jak mówię nie, to nie. jak mówię prr, to pry. jak każę stać spokojnie przy czyszczeniu to ma stać. nie każę mu zastygać bez ruchu ale nie toleruję kręcenia i wiercenia. do boksu wchodzi kiedy ja mu pozwolę, nie kiedy drzwi są otwarte. no i szanowanie mojej przestrzeni, dotąd a nie dalej oraz ustępowanie od nacisku. same podstawy, zero przemocy tylko konsekwentne postępowanie, ustalone reguły, których się trzymamy i odpowiedni ton głosu połączony z systemem kar i nagród {żadnych smakołyków. raz że dietka, dwa nic z ręki żeby potem nie podskubywał}. wiadomo że w sytuacjach zagrożenia instynkt jest silniejszy i zwierzę będzie się nim kierowało żeby przeżyć, bo przecież złe mzimu etc. etc. ale chodzi o wyrobienie pewnych nawyków które sprawią że praca z ziemi czy obcowanie ze sobą będzie bezpieczniejsze i przyjemniejsze dla nas obojga. już widzę pewne postępy. koń trochę zdziwiony nowymi zasadami {podejrzewam że przed nami jeszcze okres buntu i próba wyperswadowania czegoś od siebie} ale czuję że w naszym zwiążku pomału robi się jasno i przejrzyście. dobrze że udało mi się wyciągnąć wnioski i zacząć działać już teraz.lepsze to niż obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:57, 23 Paź 2010    Temat postu:

Kostko, mam nadzieję, że nie masz na mnie włączonej opcji "ignoruj" Mruga
To nie jest koniuszek, konik, koniuniek, koniś, koniczek, koniczeczek i tak dalej..... to jest KOŃ. Konie mają to do siebie, że będą próbowały się buntować, konie nie lubią ludzi i w ogóle nie żywią tego typu uczuć względem dwunożnych osobników. Ba, względem siebie też różnie bywa, bo dwa osobniki mogą się trzymać razem i wydawałoby się, że się "lubią", ale jak przychodzi jedzenie, to silniejszy zawsze odpędza słabszego. I gdzie tu to "lubienie"? Przecież skoro się lubią to silniejszy powinien podzielić się ze słabszym, prawda? Mruga
Niestety, koń tak nie działa. Nie sądzę by zadziałała wtedy miłość do starszego kolegi. Zadziałał strach przed niebezpieczeństwem, na który konie mają tylko jedną obronę -> własne nogi i prędkość, która może osiągać i 60 km/h [folbluty na torze].

Gdyby on "uznawał" Ciebie za przewodnika, opiekuna oraz miał do Ciebie pełne zaufanie to jest duża szansa, że po Tobie nie przebiegłby. Mógłby się co najwyżej wyrwać albo, ewentualnie, opanować swój strach i przejść na miękkich nogach.
Konie potrafią w sytuacjach stresowych opanować swój strach i zdać się w stu procentach na człowieka. Nie twierdzę, że zawsze tak jest, każdy ma jakiś "próg wytrzymałości stresu" [u mojego pod siodłem objawia się próbą wspinania się na przykład] i trzeba wyczuć sytuację, ale pewne reguły właściciela z koniem powinny być ustalone. Życzę powodzenia, sama piszesz, że orientujesz się w temacie i wiesz co robić, więc, go on, bez uczłowieczania koni. Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kostka
włóczykij w supermarkecie


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trzemeszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:04, 23 Paź 2010    Temat postu:

Sankarita, bez przesadyzmu. czytam i przetwarzam ale tyle tego że nie do wszystkiego dam radę ustosunkować się w jednym poście ; )
zawsze mówię o nim koniuszek, to zdrobnienie w żaden sposób nie umniejsza mu w jego koniowatości ani tym bardziej w tym że postrzegam go przede wszystkim jako zwierzę. jakoś tak samo z siebie wyszło i się przyjęło. jesteśmy razem dopiero cztery miesiące, więc to nadal okres ustalania hierarchii, próbowania kto kogo itd. itp. potrzebujemy czasu, to bardzo ważny okres dla nas obojga i ważne jest żebym dobrze go wykorzystała. to co ustalimy i wypracujemy teraz będzie podstawą naszej dalszej współpracy i bycia razem. podoba mi się, że coraz lepiej odczytuję jego zachowania, wiem co one oznaczają, co poprzedzają. dopiero teraz zaczynam go poznawać, a on ujawnia swoją prawdziwą, wcześniej nieznaną bo stłamszoną przez szkółkę i tryb życia jaki prowadził naturę. każdy dzień jest niewiadomą, bo mimo różnego rodzaju stałych zachować zawsze ma dla mnie jakąś niespodziankę. nigdy nie przypuszczałam że tak młody koń nauczy mnie tak wiele i to w tak krótkim czasie! wiedza i doświadczenie jakie zdobywam obcując z nim jest bezcenne i stopniowo sprawia że niezwykle złożony w swojej prostocie koński świat stopniowo staje się coraz bardziej jasny i przejrzysty. Husajn wymaga ode mnie przede wszystkim pracy nad sobą, tylko w ten sposób mogę pracować z nim i budować relacje koń i jego jeździec. samodoskonalenie, ciągła nauka, także na błędach, jest kluczem w naszych relacjach. czasami się zastanawiam czy to nie za dużo, czy poprzeczka nie jest dla mnie postawiona za wysoko. jednego jestem pewna. Husajn to najlepszy koń jakiego mogłam sobie wymarzyć. nie zdawałam sobie sprawy jak wiele może mi dać, a podjętych wcześniej decyzji nie żałuję mimo że nie jest łatwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:08, 25 Paź 2010    Temat postu:

Kostka, gratuluję podejścia i przepraszam, ale hmm, emocjonalnym i ekspresywnym człowiekiem jestem, przyzwyczaiłam się, że wszyscy mnie widzą, nawet gdy tego nie chcę, ale gdy chcę, to się czasem o to upominam. wstyd
Nie martw się, początki często bywają trudne [ze swoim młodym doszłam do nici porozumienia po trzech miesiącach, później nić zrobiła się mocniejsza po pół roku, wsiadłam pierwszy raz po ponad pół roku], ale grunt to się nie zrażać, wyciągać wnioski ze swoich czynności, nie przejmować się, jak coś nie wyjdzie i z uśmiechem pracować dalej.Wesoly Trzymam kciuki za Ciebie i Husajna!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Forkate



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:26, 26 Paź 2010    Temat postu:

kostka napisał:
zawsze mówię o nim koniuszek, to zdrobnienie w żaden sposób nie umniejsza mu w jego koniowatości ani tym bardziej w tym że postrzegam go przede wszystkim jako zwierzę.

A to ciekawe, podziwiam takie podejście - bo moje zwierzęta są dla mnie przede wszystkim Forcikiem (Niuńkiem), Zuzią i Olkiem, Pusławką, Czarną i Nygerkiem Mruga
Jako zwierzęta postrzegam prawie wszystkie inne konie, których nie znam i do których nie mam osobistego, uczuciowego stosunku, ale swojego tak do końca nie potrafię. Oczywiście nie równa się to temu, że olewam wszystkie zasady bezpieczeństwa przy swoim, bo mniej więcej wiem, w jakiej sytuacji co potrafi zrobić, albo po zachowaniu widzę, że powinnam uważać.
Cytat:
konie nie lubią ludzi i w ogóle nie żywią tego typu uczuć względem dwunożnych osobników

Sankarita, Ty tak poważnie? Śmiem twierdzić, że mój koń mnie jednak trochę lubi. Oczywiście, że woli końskich kolegów - jest to prawidłowe i chwała mu za to, ale naprawdę kilka razy zdarzyło mi się widzieć końskie sympatie i antypatie w stosunku do ludzi. Przez dość długi czas obserwowałam też wzajemną sympatię mojego taty i Pitunia.
Skąd się u Ciebie wzięło takie twierdzenie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA / Ludzie i ich zwierzęta, a może zwierzęta i ich ludzie ;) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin