Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Weekend treningowy w Wawie :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:39, 22 Lut 2006    Temat postu: Weekend treningowy w Wawie :)

Jak się powiedziało "A", to trzeba powiedzieć "beee"
W ostatni weekend pojechałam do Stolycy celem przeszkolenia się na wspaniałej Astrid oraz obejrzenia mistrzowskich treningów naszych forumowych kolegów: Lechity i Ridera :D
Droga do Wawy była fatalna, jechaliśmy w piątek a dojechaliśmy w sobotę, po północy. Trzeba było przyjechać tak wcześnie, bo WKKWiści nie znają słowa zmiłuj i w sobotę od samego rana byliśmy w stajni.
A stajnia miodzio... Rider, przyjmij moje gratulacje! Bardzo fajnie pomyślana, koniory sobie na zewnątrz wyglądają, miód malinka
Taka mała, kameralna stajenka. Prawie jak nasze forum Jezyk
W pierwszym boksie przy siodlarni stoi czarnulka. Żebyście widzieli jak ją jej Pan mizia... Hihihi Mruga
[link widoczny dla zalogowanych]
To jest zdecydowana miłość, mimo, że nie wiedzieć czemu Lechita nazywa Astrid Francą!!!

Gdy dojechaliśmy do stajni, Rider (Jarek) miał już trening z ichniejszym guru jeździeckim, czyli Jurkiem Krukowskim, którego miałam niewątpliwy zaszczyt poznać i podziwiać w akcji.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jarek jeździł na Dedalu kupionym kilka miesięcy temu. Koń z problemami, podziwiam Ridera za chęć pracy nad nim.
[link widoczny dla zalogowanych]
Dedal tego dnia miał trening, który pomógł mu przestać się w końcu chować za wędzidło. Z tego co usłyszałam, jest to jeden z jego największych problemów. Może Rider coś więcej na ten temat napisze...
Zadanie było o tyle trudne, że koń musiał się skupić a dookoła działo się tyyyyle różnych rzeczy (biegające dzieci, psy i w ogóle).
Jaruś oczywiście Dedala uspokajał swoim spokojem i tak szli sobie chłopaki w pełnej harmonii... aż do momentu... w którym... hihihi :D Rider, jak to było z cukrem, który się zassał Jezyk

Potem na trening przyjechała Riderowa, czyli Ewka. O ile pamięć mnie nie myli, na tych zdjęciach siedzi na Merido. Koniku, którego miałam okazję w niedzielę wprowadzać i wyprowadzać (choć to za dużo powiedziane) z trajlera
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Merido to także kuń z problemami. Ewa śmiejąc się mówi o nim, że to psychol, z którego postanowiła zrobić konia do WKKW Hyhy... I faktycznie coś w tym jest, bo wejście z nim do przyczepy a potem wyjście z niej było dla mnie jednym z trudniejszych przeżyć w tym zakresie. Koń nie chciał ZA NIC! zaufać człowiekowi. System na marchewkę, cukier w ogóle nie działał Sad Po prostu załamka.
Oczywiście Ewa pokazała nam później jakie zaufanie ma do niej Merido i BEZ ŻADNEGO PROBLEMU wprowadziła go na kantarku do przyczepki sciana

W końcu dostąpiłam zaszczytu usadowienia się na grzbiecie Astrid. Czarny jeździec i czarny kuń
[link widoczny dla zalogowanych]
Od razu muszę pochwalić siodełko, na którym sobie siedziałam. Mmmm... Sama przyjemność :D

W tym samym czasie na wybiegu stały inne koniki ze stajni, m.in. Skoczek, który z upodobaniem obgryzał resztki mazowieckich wierzb. Podoba mi się to zdjęcie. Spójrzcie na kolorki- koń w kolorze drzewa
[link widoczny dla zalogowanych]

No i się zaczęło sciana Moje nieudolne próby "pojechania" Astrid.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Kobyła faktycznie wyszkolona koncertowo. Baaardzo dużo potrafi, można się wiele od niej nauczyć. Po raz kolejny żałuję, że Lechita trzyma ją w Warszawie... Gdybym miała taką możliwość, z chęcią jeździłabym na niej min. raz w tygodniu, bo faktycznie można się wiele od niej nauczyć.

Ponieważ to było moje pierwsze spotkanie z Astrid, zupełnie nie potrafiłam się odnaleźć i rozluźnić. Trener stwierdził więc, że wsiądzie i kobyłę trochę rozrusza i rozluźni (tak naprawdę to oczywiście Adaś chciał się pochwalić, jakie to rzeczy potrafi zrobić na swojej Francy Jezyk A że potrafi, to zupełnie inna sprawa )
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
To zdjęcie mi się podoba. Powinno nosić tytuł: Obrażona amazonka, której zabrali konia :D
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu już po treningu, zobaczcie jak Astrid dostała w kość (oczywiście nie ode mnie Jezyk)
[link widoczny dla zalogowanych]
Tutaj w tle widać część Riderowej stajni. Pomysł z boksami w stylu angielskim jest naprawdę dobry. Konie mają jasno, mogą sobie oglądać świat. Wyglądają na szczęśliwe.
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu, po jeździe Astrid odprawia swój rytuał, czyli tarzanko.
[link widoczny dla zalogowanych]

To wszystko było w sobotę. Jak znajdę kolejną chwilę, to napiszę Wam jak było w niedzielę.
Tymczasem czekam na Lechitę i Ridera, żeby ewentualnie uzupełnili moją sobotnią relację.
Jaruś napisz o Dedalu i o tym, co Jurek Wam aplikował na ten pysk. Może komuś się to przyda. Jestem też ciekawa Twoich wrażeń po takiej jeździe jaką miałeś w sobotę. To zdaje się było coś zupełnie nowego (aż tak mocne jechanie do przodu), tak?


Ostatnio zmieniony przez martik dnia Śro 10:50, 22 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 10:06, 22 Lut 2006    Temat postu:

Jeeeeej..... piekna relacja i zdjęcia, aż by się chciało przy tym być, nie wiedzialam ze Astrid mieszka w nowej stajence!
Zdjecie z Lechicką sunią jest śliczne.
Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg i na komentarze Panów Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 10:42, 22 Lut 2006    Temat postu:

ja mogę tylko dodac że kore obgryza Skoczek Wesoly koń naszej bardzo dobrej znajomej, zakochany zresztą z wzajemnością w Astrid.

Namówcie Martika na wystawienie filmów z jazdy , wstydzi się a nie ma czego :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:46, 22 Lut 2006    Temat postu:

a teraz troszkę refleksji o sobocie Wesoly

hehe 4 godziny snu bo trzeba było zdroworozsądkowo iść spać, a pogadać się chciało bardzo Wesoly

obejrzeliśmy 2 godziny treningów z Jurkiem, ja tego dnia nie jeździłem, pytanie hehehe dlaczego Mruga następnego dnia za to poskakałem - Martik ma napisać ciąg dalszy Wesoly

a potem Astrid

Martik wsiadła z taką pewną nieśmiałością Mruga miała obawy przed wejściem na kontakt, co dla mnie jest zrozumiałe , bo sam tak mam na czyimś koniu.
zrobiłem Astrid 10 minut rozprężenia pode mną i znów przesiadka.
Marta zacząła nabierać pewności do siebie i z każda minutą było widać że radzi sobie coraz lepiej. Rozpędziła się nawet w pewnym momencie i zacząła sama z siebie robić naprawdę niezłą łopatkę w kłusie, tudzież jeździć pośrednimi tak jak ja tego nie potrafię :D
Jazda była bardziej rozrywkowo-odkrywcza, niż szkoleniowa, chciałem się w końcu zorientować co Martik umie, a czego nie. Stwierdziłem że była zbyt skromna w swoich wypowiedziach. Jeździ sporo lepiej niż przypuszczałem, niż mówiła wcześniej o sobie. Poważnie!! proszę mi tu się nie wstydzić Wesoly
jak na pierwszą jazdę na zupełnie obcym koniu dość szybko po odrzuceniu nieśmiałości zacząła sobie radzić. W jednych elementach mniej, w innych bardziej. Na koniec rider porwał ją długiego na stępa hehehe :D.

do domku, goście dostali specjalność zakładu na obiad :D wzieli dokładkę, chyba im smakowało :D

wieczorem na imprezę do znajomych . Martik dorwała Jurka w swoje pytania Wesoly przegadali chyba 2 godziny co było mała kroplą w morzu jej zainteresowań. Ponieważ wstawaliśmy znowu 5.30 trzeba było się po 23 zbierać. Trener zresztą także musiał, jako ze od 7 zaczynał treningi. A jak to wyglądało poczekamy na jej relację Wesoly
i znów 4 godziny zdroworozsądkowego snu :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rider



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

PostWysłany: Śro 12:52, 22 Lut 2006    Temat postu:

Czuję się wywołany do tablicy.

Przede wszystkim to miło było poznać nowych znajomych z Wielkopolski.
Mam nadzieję że "wizytacja" nie była jednorazowa . W każdym bądź razie zapraszamy częściej.

Co do Dedala... Ech to trudna historia do opowiedzenia zwłaśzcza, że do nie znam jego całej przeszłości.
Jest to koń prawie 8 mio letni, to napewno , urodził się i wychował w Czerniejewie. Tam też "służył" wszystkim i na co było zapotrzebowanie.
Generalnie nie mial szczęścia do jeźdźców.
A jest to koń wyjątkowo delikatny , czuły fizycznie i psychicznie.
Jednocześnie jest koniem idącym mocno do przodu.
Jak łatwo sobie wyobrazić przy często zmieniających sie jeźdźcach o niewielkich umiejętnościach łatwo takiemu koniowi poprzestawiać w głowie.

Ostatnia właścicielka Dedala była w końcowej fazie tylko na nim lonżowana , gdyż było to dla niej najbezpieczniejsze rozwiązanie jazdy.

Jak prezentował się w momencie kiedy przyjechałem go oglądać 3 miesiące temu ?
Dobre pytanie.
Rozpacz.

Cały spięty , rzucający głową, tupiacy zamiast "płynacy".

Np. przy próbie zagalopowania w prawo można było stracić wszystkie zęby z przodu.

Ale...... wpadł mi w oko choć cena wcale nie była niska.

Początkowo musiałem doprowadzić do ustąpienia wszelkich bolesności, które miał.

przede wszystkim szyja.
Chodzący w odgięciu koń , z całkowitym brakiem zaufania do ręki musiał powoli odbudowywać chęć do rozciągania "całej góry".

Ciężka to robota bo dosłownie na wszystko reagował zesztywnieniem w prawo i do góry.
Biorąc pod uwagę jego dużą delikatność praca ta wymaga wilkiego samozaparcia i konsekwencji. Pokazać zestresowanemu koniowi że jeździec to nie tylko wróg, że kontakt nie musi boleć , że można chodzić nie napinając całego ciała , przyjmując pozycje obronną.
Krótko mówiąc musiałem go nauczyć chodzenia w pozycji "psa tropiącego".
Roluźniony koń z puszczonym krzyżem , luźną szyją i niską głową jest to miły widok . Utrzymanie kontaktu w takiej pozycji i jazda do niego bez powodowania usztywnienia to coś nad czym pracowałem i pracuję przede wszystkim.
Do tego dorzuciłem pracę w rozluźnieniu boków, przydały sie usępowania w celu akceptacji lewej łydki (nie wiem co oni z nim robili !!!).

Dziś koń wygląda 100 x ciekawiej niż 3 miesiące temu, ale pracy mamy jescze na wiele miesięcy (lat?).

Wierzę ,że uda nam się dogać, odrobić stracone przez Dedala lata.
Jest to napewno koń nietuzinkowy , o wielkich możliwościach.

Chciałbym móc je kiedyć wykorzystać choćby w 70 % i będzi e dobrze.

Co do sobotniego treningu.

Rzeczywiście dość poważnym problemem Dedala jest w tej chwili "chowanie" się za wędzidło. Ale ponieważ wszystkiego nie da się od razu zrobić , zostawiliśmy to do tej pory gdyż były ważniejsze sprawy.

W sobotę skupiliśmy się przede wszystkim na pracy dosiadem i ciężarem .
Zmiany chodów i tempa miały się odbywać przede wszystkim od dosiadu - głowa była nieistotna. Jednocześnie odbywalo sie to wszystko jechane mocno do przodu do bardzo lekkiego kontaktu. (ale kontaktu !!!!).

W momencie kiedy Dedal zbliżał sie do granicy kontroli robiliśmy przejścia i zmiany kierunków ciasnym "półpiruetem .

Jak to wyszło na koniec - chyba nieźle,
choć sam tego nie widziałem.

W niedziele skakaliśmy - było fajnie ( 3 miesiące temu nie do pomyślenia.)

ale się rozpisałem ,

Tyle na razie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 16:15, 22 Lut 2006    Temat postu:

rider napisał:
Czuję się wywołany do tablicy.

I słusznie - mam nadzieje ze nie ostatni raz Wesoly

Cytat:
Do tego dorzuciłem pracę w rozluźnieniu boków, przydały sie usępowania w celu akceptacji lewej łydki (nie wiem co oni z nim robili !!!)

Jeździli tylko w jedną stronę? <eh?>

Cytat:
Jest to napewno koń nietuzinkowy , o wielkich możliwościach

Po czym poznales? Czym zwrocił Twoją uwagę?
Jakies plany co do niego?

Cytat:
W momencie kiedy Dedal zbliżał sie do granicy kontroli robiliśmy przejścia i zmiany kierunków ciasnym "półpiruetem.

Przejścia do niższych chodów czy rożnie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:35, 22 Lut 2006    Temat postu:

Może na początek napiszę kilka obserwacji z sobotniej jazdy ridera.
Gdy przyszłam tam do nich, Jarek już jeździł. Podchodzę, widzę fajnego konika, który dziarsko maszeruje do przodu. Na pierwszy rzut oka wszystko cacy, co widać zresztą na załączonych zdjęciach.
Na to Lechita mi mówi, że to taki a taki koń, z takimi a takimi problemami. Wierzyć mi się nie chciało aż do momentu, w którym sama zobaczyłam jak Dedal spuszcza łeb na dół i zaczyna chowanko. Potem jak się przyjrzałam, to faktycznie zobaczyłam, że on jest na skraju swojego zdenerwowania, że nie idzie rozluźniony, tylko strasznie spięty, może trochę nabuzowany... mysl
W każdym razie, po jakiejś chwili rider uspokoił go sobą. To był naprawdę przyjemny widok, gdy patrzysz jak na konia spływa spokój jeźdźca. Cokolwiek się nie działo, chłopaki jechali do przodu. Psy wyskakują z krzaków, oni robią swoje i tak po którymś tam razie, Dedal po prostu przestał się tym przejmować, robił swoje. Łypał na prawo i lewo ale to w sumie wszystko.
Jazda w sposób, który zaaplikował Jurek (trener) miała jeszcze ten plus, że pozwoliła postawić konia na pomoce hm... dosiadem. Bo zadziałanie na Dedala samą ręką w ogóle mijało się z celem. Rider musiał zatem zacząć pracować tylko dosiadem, który nie dość, że rozluźnił Dedala to dodał mu też pewności. Aż miło było patrzeć na to wszystko.
Mnie się wydaje, że Jarek podjął się ciężkiego zadania prostowania psychiki Dedala. Ale po tym co zobaczyłam w sobotę wróżę im sukces. Przynajmniej w zakresie wyprowadzenia tego konia na ludzi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:48, 22 Lut 2006    Temat postu:

lechita napisał:
hehe 4 godziny snu bo trzeba było zdroworozsądkowo iść spać, a pogadać się chciało bardzo Wesoly

Oj tak, ciężko było iść do wyra, bo gadaliśmy o tylu ważnych rzeczach i osobach (ze Stajenki tyż Jezyk) <hahaha>

lechita napisał:
Marta zacząła ... jeździć pośrednimi tak jak ja tego nie potrafię :D

Trener przestań, bo i tak tu Ci nikt nie wierzy uuu

lechita napisał:
Stwierdziłem że była zbyt skromna w swoich wypowiedziach. Jeździ sporo lepiej niż przypuszczałem, niż mówiła wcześniej o sobie. Poważnie!! proszę mi tu się nie wstydzić Wesoly
jak na pierwszą jazdę na zupełnie obcym koniu dość szybko po odrzuceniu nieśmiałości zacząła sobie radzić. W jednych elementach mniej, w innych bardziej.

Oczywiście znów sobie posłodzimy ale nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć, że to zasługa trenera. Jeśli się komuś ufa i ma dobry kontakt z prowadzącym, to można z siebie wyciągnąć takie rzeczy, o których wcześniej się nie wiedziało...
W każdym razie, po raz kolejny okazuje się, jak ważna jest osoba trenera.

lechita napisał:
Na koniec rider porwał ją długiego na stępa hehehe :D.

Ty nie zazdrość kolego sss A stęp, nie powiem, całkiem przyjemny

lechita napisał:
goście dostali specjalność zakładu na obiad :D wzieli dokładkę, chyba im smakowało :D

Jak napiszę jaki ten schab był boski, to wszyscy będą walić do Ciebie na obiad :D Pisać? ;>

lechita napisał:
Martik dorwała Jurka w swoje pytania Wesoly przegadali chyba 2 godziny co było mała kroplą w morzu jej zainteresowań. Ponieważ wstawaliśmy znowu 5.30 trzeba było się po 23 zbierać. Trener zresztą także musiał, jako ze od 7 zaczynał treningi.

No właśnie, właśnie!!! Najprzyjemniejsza rozmowa (bo o kuniach z fachowcem przez duże F) a oni mi mówią, że idziemy!!! sciana Zapytałam chyba tylko o 1% tego wszystkiego, co sobie przygotowałam do wypytania Smutny
Powiem tak: Jurek to niesamowity facet. Takich co znają się na koniach, potrafią je jeździć jest wielu ale naprawdę ze świecą szukać człowieka, który w tak ciepły i sympatyczny sposób chce się dzielić swoją wiedzą... Ani razu nie odczułam, że jestem TYLKO ZWYKŁYM REKREANTEM. Na każde moje pytanie, nawet to najbanalniejsze otrzymywałam konkretną i wyczerpującą odpowiedź. Kurcze, taki Jurek to naprawdę skarb! Jego partnerskie podejście do konia sposobałoby się wielu paniom a z kolei nastawienie na wyniki i ambicja przypadłaby do gustu wielu panom. No taki trener dla każdego. Mam nadzieję, że ten sezon Jurkowi wyjdzie, trzymam mocno za niego kciuki

lechita napisał:
i znów 4 godziny zdroworozsądkowego snu :D

Czy dla Was też, w towarzystwie innych koniarzy doba ma za mało godzin? <eh?>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:02, 22 Lut 2006    Temat postu:

rider napisał:
Przede wszystkim to miło było poznać nowych znajomych z Wielkopolski.
Mam nadzieję że "wizytacja" nie była jednorazowa.

Dzięki rider :D Nie miej złudzeń: I'll be back Angel

rider napisał:
Jak prezentował się w momencie kiedy przyjechałem go oglądać 3 miesiące temu ?
Dobre pytanie.
Rozpacz.
Cały spięty , rzucający głową, tupiacy zamiast "płynacy".
Np. przy próbie zagalopowania w prawo można było stracić wszystkie zęby z przodu.
Ale...... wpadł mi w oko choć cena wcale nie była niska.

No właśnie, to mnie intryguje! Co dokładnie wpadło Ci w oko?

rider napisał:
Biorąc pod uwagę jego dużą delikatność praca ta wymaga wilkiego samozaparcia i konsekwencji. Pokazać zestresowanemu koniowi że jeździec to nie tylko wróg, że kontakt nie musi boleć , że można chodzić nie napinając całego ciała , przyjmując pozycje obronną.
Krótko mówiąc musiałem go nauczyć chodzenia w pozycji "psa tropiącego".

To właśnie podziwiam i gratuluję. Ta konsekwencja i samozaparcie to coś, czego chciałabym kiedyś się nauczyć. Brawo rider, że dajesz Dedalowi siebie i czas... by stał się normalny.

rider napisał:
Jak to wyszło na koniec - chyba nieźle,
choć sam tego nie widziałem.

Wyszło naprawdę fajnie. Ja widziałam. Co prawda nie znałam Dedala wcześniej ale wiesz, na początku przy przejściach (zwłaszcza w dół) albo się masakrycznie chował albo zadzierał zesztywniałą szyję i łeb.
Pamiętasz, na koniec Jurek pochwalił Cię chyba za trzy dobre przejścia pod rząd, gdzie Dedal jakby zapomniał, że ma się bać zmiany chodu.

rider napisał:
W niedziele skakaliśmy - było fajnie ( 3 miesiące temu nie do pomyślenia.)

No niestety tego nie widziałam, bo zrywałam Wam ogłowie Sad Za co publicznie się biczuję, przepraszam. Mam nadzieję, że Lechita odkupi ten pasek i zapomnicie o sprawie... please
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin