|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Czw 16:25, 30 Sie 2007 Temat postu: Wio koniku czyli o wypadach w teren. |
|
|
Takie mnie rozmyślania naszły.Jakie są najlepsze konie terenowe,czy każdym da się pojechać w nieznane czy są takie które nigdy poza ujeżdzalnie nie wyjdą.
Jak pracować z koniem,żeby był bezpieczny,nie ponosił,uskakiwał.
Co należy zrobić,żeby zminimalizować ryzyko wypadku,co zabrać ze sobą a co sobie darować?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Quincy
Dołączył: 16 Kwi 2007
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: dolnośląskie
|
Wysłany: Czw 17:31, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Może to śmiesznie zabrzmi, ale ja w tereny, zwłaszcza samotne zawsze zabieram komórkę, to jest dla nie najważniejszy ekwipunek. Kiedyś, jak jeszcze nie było komórek (choć to brzmi jak prehistoria) spadłam w terenie, 12 km. od domu i wracałam kuśtykając z sercem w gardle, że koniowi w drodze powrotnej mogło się coś stać. Bardziej mnie tan strach dobijał niż ta noga .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poszumy Frankusowe
Frankus-siwy dudrok ;) Kochom go!!! :P
Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 1774
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z lasu
|
Wysłany: Czw 19:27, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ja też jeżdzac sama miałam ze sobą komórkę I raz mi sie przydała
Jak byłam sama, jeździłam blisko domu, tak żeby wrazie Wu nie musili mnie daleko szukać
Obecnie jeździmy z Piotrkiem ( też bezpieczniej) i telefon zawsze ma któryś z nas przy sobie.
Z zasady mam zaufanie tylko do mojego konia. A na niego też BARDZO ważam. Nie lubie jeździć na obcych koniach, a jak juz jest taka okazja, to teren jest traktowany raczej jako spacer.
Bezmyślnych instruktorów z ograniczoną wyobraźnią, którzy tempo terenu uzależniaja od swoich potrzeb i umiejętności UNIKAM jak ognia.To,ze oni poradzą sobie z koniem nie znaczy,ze reszta grupy tez
Generalnie: MYŚLEĆ, nie ufać koniowi (nawet własnemu), mieć wyobraźnię i jeszce raz MYŚLEĆ co sie robi i jakie moga być tego skutki
amen
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blueberry
geniuszka rewolucjonistka
Dołączył: 20 Mar 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z zewsząd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:29, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
ja zawszę biorę komórkę(i jak nie zapomnę to kopystkę), zawsze jadę w kasku, co do płoszenia i ponoszenia -to nie da się tego obejść inaczej jak spokojem, cierpliwością i brakiem pośpiechu.
zgadzam się w pełni z Poszumką - trzeba mieć wyobraźnię i myślenie włączone na 1000% normy i wiedzieć z jakim koniem ma się do czynienia(bardziej, mniej płochliwym itd.), ale pomimo tego być czujnym i nigdy z góry nie zakładać "znam tego konia i wiem co zrobi" bo choć może to mieć i nawet w większości dużo wspólnego z prawdą to zawsze zostaje te kilka procent- i tu zdarzają się wypadki.
Ja ostatnio jeżdżę w tereny zwane "stępo-cwałami" lub "wypadami emerytek z Ciechocinka" czyli na spacerki z 98% stępa(nigdzie mi się nie śpieszy )-bo akurat tak się złożyło, że mam bardzo nerwowego i "elektrycznego" konia który jest płochliwym i ponoszącym histerykiem,a w terenie jest jak beczka z prochem-ale uważam, że "przejażdżki w naturze" są potrzebne koniom(szczególnie tym bardziej bronującym czworobok niż skaczącym) do np. dobrego samopoczucia- i zabieram rudego minimum raz w tyg dla odprężenia i jadę go na luzie na jego możliwości i tyle, a za każdym wypadem jest coraz spokojniejszy i rozluźniony do czego dążę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fetyszystka
To ja, wielka psiara :)
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 390
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Rybnika
|
Wysłany: Czw 23:40, 30 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście dziewczyny macie racje co do telefonu komórkowego, ale zapomniałyście dodać jednego drobnego, aczkolwiek jakże ważnego szczegółu czyli naładowanej baterii w komórce. A z tym niestety bywa różnie. Szczególnie gdy okazuje się potrzebna to bateria umiera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Pią 7:48, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Wszystkiego nie da się przewidzieć-fakt,ale jest dużo rzeczy na które powinniśmy zwracać uwagę.
W teren komóra i hełm obowiązkowo i oprócz baterii przydało by się mieć coś na koncie
Jadąc w teren rezygnuje zwłaszcza w lecie z nachrapnika i jeśli to ma być tylko stęp to z ochraniaczy,nie jadę w ostrogach i bez bata.
W trasie staram się myśleć jak koń,patrze na jego uszyska i już wszystko wiem.Nie galopuję przez szuwary,na ścianach lasu,gdzie mogła by wyskoczyć sarna i po znieznanych drogach w obcym terenie między domami.
Kiedyś,gdy byłam wieczorem,robiła się już szarówka oberwała bym kulke od leśniczego jeszcze wtedy nie na swoim koniu,warto więc sygnalizować jakoś swoją obecność np odblaskami,owijkami czy świecacą półderką.
Zawsze sprawdzam zapięcie puślisk i popręgu.
Wiem,a przynajmniej tak mi się wydaje,kiedy mogę jechać a kiedy nie.
NIe,kiedy wyprowadzam konia a on zaczyna furczeć,dziwnie się na coś patrzyć,jest rozkojarzony i nerwowy-wiadomo na takim koniu teren na pewno nie będzie przyjemnością.Wybieram mało wietrzne dni,kiedy jest w miarę sucho i nie zanosi się na burzę czy grubszy deszcz.
Jeśli to możliwe to zawsze najlepiej jechać z kimś.
Koleżanka mi opowiadała,że mają w stajni takiego konia "niby" histeryka.
Pani się uparłą,że będzie na nim w tereny jeździć a że się boi to faszeruje
konia magnezem.Koń prywatny,więc jeździła na nim tylko ona aż musiała wyjechać i konia znajmomej wydzierżawiła.Okazało się,że koń bez magnezu jest nadal spokojnym misiem i w trasie zachowuje się grzecznie.
Często to my mamy w głowie strach,nie konie.Ja się łapię na tym,że wyskakuje bażant i pierwsze co to ja się spinam a koń idzie dalej jak gdyby nigdy nic.Niektórzy mówią"Mój koń się do terenów nie nadaje"
czy napewno?Czy z każdego konia da się zrobić bezpiecznego w terenie czy są takie,które pomimmo pracy zawsze pozpstaną na maneżu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:55, 31 Sie 2007 Temat postu: Re: Wio koniku czyli o wypadach w teren. |
|
|
Dekster napisał: | Takie mnie rozmyślania naszły.Jakie są najlepsze konie terenowe |
Kiedyś sądziłam, że zachowanie konia w terenie zależy wyłącznie od tego, jak się go wychowa. Aż nie dosiadłam po raz pierwszy [link widoczny dla zalogowanych].
Konie te, od dawna hodowane są ze szczególnym naciskiem na to aby były odważne i ta odwaga właśnie ma ogromne znaczenie gdy jedzie się w teren. Wiele koni się płoszy, ponosi, uskakuje, bo się boi. Hunter jest koniem, którego ciężko przestraszyć, pewnie idzie w nieznane, nie obawia się rzeczek, rowów, itd. To naprawdę dobrze przemyślana rasa koni.
Cytat: | Jak pracować z koniem,żeby był bezpieczny,nie ponosił,uskakiwał.
Co należy zrobić,żeby zminimalizować ryzyko wypadku,co zabrać ze sobą a co sobie darować? |
Przede wszystkim, trzeba konia REGULARNIE brać w teren. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, to tak właśnie powinno się robić aby wyzwolić w nim odwagę i zbudować zaufanie do jeźdźca. Nie muszą być to jazdy od razu pod siodłem, czasami warto z koniem iść na spacer na lonży czy długim uwiązie.
Kolejną, bardzo istotną sprawą jest psychika. Przez ostatnie lata intensywniej obserwuję różne konie i widzę, że te, które całe dnie spędzają na zewnątrz stajni, mając do czynienia z różnymi bodźcami, mogąc się wybiegać, w terenie zachowują większy spokój.
Swego czasu wybraliśmy się ze znajomymi na weekend w siodle. Galopowaliśmy dość mocno w terenie, w różnych konfiguracjach. Po wypadzie pytamy właściciela dlaczego jego konie nie ponoszą, nie boją się i są takie ogólnie wyluzowane. A on na to pokazuje hektary pastwisk, na których te konie przebywają niemal przez cały dzień i pyta: jak byście tak spędzali większość dnia, to czym mielibyście się denerwować? Te konie są oazami spokoju, bo czują się u mnie dobrze i bezpiecznie Bardzo mi się to spodobało.
Konia można uczyć odwagi także w stajni, na padoku. Można rozkładać worki i prowadzić na nich konia, można pokazywać różne straszydła i zaznajamiać konia z nimi. Im więcej bodźców, tym lepiej.
A w teren komórka- popieram A najlepiej to jechać przynajmniej we dwójkę.
Jeśli zaś na obcym koniu, którego mamy do ruszenia a mało o nim wiemy, można się pokusić o kamizelkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:04, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Dekster napisał: | Wiem,a przynajmniej tak mi się wydaje,kiedy mogę jechać a kiedy nie.
NIe,kiedy wyprowadzam konia a on zaczyna furczeć,dziwnie się na coś patrzyć,jest rozkojarzony i nerwowy-wiadomo na takim koniu teren na pewno nie będzie przyjemnością. |
Dekster, a nie masz wrażenia, że uczysz w ten sposób swojego konia strojenia tzw. fochów?
Właściciel konia bierze też na siebie jego nieustanne wychowanie i wychodząc z takiego założenia, zastanawiam się czy dobrze jest rezygnować z terenu, jeśli koń jest poddenerwowany?
Nie powinno się odpuszczać. Można zrezygnować z galopu i pozostać przy stępo-kłusie ale wyjechać ze stajni, pokazać, że fochy na Ciebie nie działają. Wiem, że taki teren nie będzie przyjemny ale niestety wszyscy wiemy, że nie wszystko, co związane z końmi jest zawsze przyjemne...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przecław
Ogólnie wole ciemne konie ;)
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1461
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 8:28, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
fetyszystka napisał: | Oczywiście dziewczyny macie racje co do telefonu komórkowego, ale zapomniałyście dodać jednego drobnego, aczkolwiek jakże ważnego szczegółu czyli naładowanej baterii w komórce. A z tym niestety bywa różnie. Szczególnie gdy okazuje się potrzebna to bateria umiera. |
hehe przy założeniu, że w tym lesie będzie zasięg u nas go zazwyczaj nie ma
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Pią 8:30, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ,czy każdym da się pojechać w nieznane czy są takie które nigdy poza ujeżdzalnie nie wyjdą.
|
Pomijająć kwestię bezpieczeństwa, którą należy zachować i na ujeżdżalni i w terenie. Nie rozumiem dlaczego z wyjazdu poza własne podwórko robi się takie wielkie COŚ. Hmm no, bo po co mi koń, który nie wyjdzie poza własną ujeżdżalnię - wyjazd na zawody niemożliwy (bo koń będzie zdenerwowany na obcym terenie - jeśli oczywiście wejdzie do przyczepki) hubertusy, spotkania z innym i koniarzami też raczej odpadają, pozostaje deptanie kapusty na własnym czworoboku. Tylko tutaj rodzi się kolejny problem, bo po czasie okazuje się, że koń nie dość że nie chce wyjść poza znany sobie krąg, to nie ma ochoty również chodzić samotnie bez innych koni.
Nasze w terenie są chyba spokojniejsze niż na ujeżdżalni, może to zasługa tego że zazwyczaj mają jazdy indywidualne, często po jeździe dla występowania konia jedziemy sobie gdzieś; to do lasu, to na wały, to dróżką między domami. A i wyjeżdżając ze stajni na ujeżdżalnię musimy przejechać bardzo ruchliwą drogę; Tiry, autobusy i inne olbrzymie pojazdy, to dla nich chleb powszedni. Teren to dla nich nie tylko kross z przeszkodami i wyściagami, ale często spacerek stępem na długiej wodzy i słuchanie paplaniny swoich jeźdźców.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kopytko
Najlepsze kasztany na stodolskich łąkach
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 9:07, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
no no Paskudko wszystko co piszesz się zgadza, tak spokojnego spacerku jak u Ciebie, na pełnym luzie już dawno nie miałam ( całuski dla Elenki)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Pią 9:13, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Tak, tak jeszcze napisz, że bez toczka pojechałaś (na Elenie siedziałąś 2 raz w życiu) i z dziewczyną, która miała chyba 8 jazdę, bo miała Was pilnować w lesie żebyście się nie pogubiły i mnie tu zaraz zlinczują
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)
Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Raciborz-Lozanna
|
Wysłany: Pią 11:58, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Wlasciwie reasumujac wszystkie argumenty wyzej przytoczone - calkowicie sie zgadzam.
Naladowana komorka (+ zasieg)
Kask (to do swiadomego wyboru kazdego z nas na wlasna odpowiedzialnosc, ale przyjmijmy, ze konieczny)
Kon: padokowany, chodzacy czesto w teren, jesli pierwsze proby - to najlepiej za drugim spokojnym i obytym z terenami koniem.
Przyjemnie we dwojke - ale takie wyprawy moga miec swoje plusy i minusy (chyba, ze oba konie i jezdzcy sa OK)
Co zas do sygnalow dawanych przez konia - to tu bym sie zgodzila z Dekster. Sa dni, sytuacje, uwarunkowania, kiedy wlasny kon daje Ci wyraznie znaki, ze jest np zbytnio podjarany, albo cos mu nie pasuje, albo a priori czegos sie boi - czasami warto go posluchac. Moj upadek z Melka w terenie odbyl sie wlasnie w takich okolicznosciach: nowe miejsce, nowa stajnia, zimno i wietrznie, podloze - oprocz glownej drozki - lekko zmrozone (wiec slisko dla kutego konia), no i moja jazda nawet na odcinku "od stajni" od poczatku odbywala sie kluso-pasazem. Ja - oczywiscie chojrak -co to? pierwszy teren, czy jak? i do przodu. Powrot do stajni okazal sie malo ciekawy. Ale znow i jak zwykle wine biore na siebie. Nie trzeba bylo wyjezdzac na koniu, ktorego (jak mi sie wydawalo) znam na pamiec, a ktory od poczatku dawal mi sygnaly, ze jest maksymalnie podjarany i moze byc "wesolo". Jestem zatem zwolennikiem uwaznego sluchania naszych koni. Nie jestem natomiast zwolennikiem pozwalania im na wszystko. I np. z uporem godnym lepszej sprawy walcze ze "straszydlami" w terenie, jesli kobyla robi mi stope i nie chce isc naprzod. Poty przekonuje, namawiam do przejscia, wlaczam czasami "wsteczny" - to b. u Melki pomaga, ale nie daje za wygrana, bo wiem, ze nastepnym razem to ona postawi na swoim i bedzie po zabawie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Pią 12:53, 31 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dekster, a nie masz wrażenia, że uczysz w ten sposób swojego konia strojenia tzw. fochów? |
Raczej nie.Mam przed oczami wizję,że łamię rękę czy nogę i kto temu koniowi da żreć,kto go przegoni,kto mu gnój wyrzuci...przez to,że jestem w takiej a nie innej sytuacji w tej chwili nie mogę sobie nawet na złamanie palca pozwolić.Łatwo jest zgrywać twardziela,ale przez robienie czegoś na siłę można w jednej chwili zburzyć to nad czym się tak długo pracowało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|