Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dobry instruktaż
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:25, 27 Wrz 2006    Temat postu:

Można być super instruktorem i załapać wypadek podczas jazdy, a można być totalnym dyletantem i mieć przez lata kupę szczęścia.
Nie każdy się nadaje na jeźdźca, uważam że jeździectwo jest sportem ekstremalnym , bo koń jest absolutnie nieprzewidywalny, waży dużo i potrafi być bardzo szybki.
Znałam osobiście 2 instruktorów, do których mam i miałam zaufanie i jak mi powiedzieli że dam radę skoczyć przez jakieś cholerstwo lub zjechać galopem z góry, to potęgowało to wiarę w moje własne możliwości i wykonywałam zadanie..
Znam też całą masę instruktorów którym absolutnie nie powierzyłabym żadnego mojego znajomego czy kogoś z rodziny.

Wracając do sławnej flaszki czy ciasta, ja nie uznaję okrzyku „ciacho” bo to może postawić biedaka w trudnej sytuacji, lepiej w stajni na koniec jazdy powiedzieć o takiej tradycji spokojnie w cztery oczy i zaprosić na kolejną lekcję ze słowami, że następnym razem będzie lepiej i jeśli będzie chciał to dostanie innego konia.
Ta zasada dotyczy rekreantów, a nie starych wyg , które świetnie wiedzą jak należy się zachować... nadmienić pragnę że Ihah po glebie na ostatnim Hubertusie nadal nic nie postawił
Pewnie dlatego zwiał w góry
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Poszumy Frankusowe
Frankus-siwy dudrok ;) Kochom go!!! :P


Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 1774
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 18:57, 27 Wrz 2006    Temat postu:

Odnosnie zwyczaju stawiania flaszki/ ciasta po upadku, to przyznam sie,ze ja go wprowadziłam do miejsca w którym prowadział jazdy.
Nie zauwazyłam,zeby były sprzeciwy, tym bardziej,ze panowała tam miła atmosfera i często-gęsto jeźdźcy sami od siebie przynosili wypieki na niedzielne jazdy,żeby było przyjemniej Wesoly

Postawiłam na ciasto ze wzgledu na duzu udział dzieci w jazdach. A wizja jeźdźców polewajacych sobie miedzy jazdami nie podobała mi się Partyman .
A ewentualni kierowcy tez byli zadowoleni.
Tak więc ciasto było dla wszystkich dla małych i dużuch. Sprawiedliwie

to tak na marginesie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 19:18, 27 Wrz 2006    Temat postu:

Dobre ciacho nie jest złe Mruga

Dakron napisał:
Znałam osobiście 2 instruktorów, do których mam i miałam zaufanie i jak mi powiedzieli że dam radę skoczyć przez jakieś cholerstwo lub zjechać galopem z góry, to potęgowało to wiarę w moje własne możliwości i wykonywałam zadanie..
Znam też całą masę instruktorów którym absolutnie nie powierzyłabym żadnego mojego znajomego czy kogoś z rodziny


Ale własnie o to mi chodziło co napisała Dakron, ze na całą masę instruktorów z jakimi sie spotkaliśmy, na palcach mozna policzyć tych, przy ktorych czujemy się bezpiecznie i potęguje się wiara we własne możliwosci. Dlaczego tak malo?

Ja bym jeszcze uzupełniła wypowiedź Dakron - jest przeciez cala masa półtonów. Są dobrzy fachowcy, ktorzy nie potrafią przekazać swojej wiedzy, albo chcą ja przekazac całą naraz, co bywa zniechęcające. Są nie całkiem fachowcy, ktorzy bardzo się starają i kiedyś będą świetnymi instruktorami. Wiec nie mogłabym powiedziec, ze nie powierzylabym im bezpieczenstwa swojego i swoich bliskich. Powierzyłabym, ale ze swiadomoscia, ze jazda nie bedzie zupełnie przyjemna. A chyba o to w rekreacji chodzi, zeby bylo przyjemne z pożytecznym Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 14:58, 10 Paź 2006    Temat postu:

Ja jakoś uparcie wracam do tego tematu, chyba mnie kręci uuu

Czy dobry instruktor prowadzi w czasie lekcji dialog czy postępuje zgodnie z zasadą "dyskusje po jeździe" (czyli komenda, wykonac, skupić się na koniu)?
Czym się rozni instruktaż sportowy od rekreacyjnego?

Wzywam instruktorów do tablicy! gra
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Monika78
Mama najmłodszego Stajenkowicza :)


Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:31, 10 Paź 2006    Temat postu:

Nie wyobrażam sobie dyskusji z instruktorem na grupowej jeździe rekreacyjnej - tam można ewentualnie zadać sporadycznie bardzo krótkie pytanie - inaczej zapanuje totalny rozgardiasz.

Za to na jeździe indywidualnej rozmowa z trenerem to podstawa - oczywiście długie dyskusje po treningu, ale krótkie rozmowy mające na celu wyjaśnienie co teraz jest gorzej a co dobrze to podstawa. Ja z trenerem rozmawiam prawie cały czas - przed ćwiczeniem - w celu omówienia na czym sie skupić, w trakcie wykonywania, żeby wyszło jak najlepiej i po ćwiczeniu krótkie podsumowanie razem z uwagami na co przy kolejnym podejści zwrócić uwagę. Jasne że w 90% mówi trener, ale ja też się odzywam, bo trener nie wie co ja jestem w stanie wyczuc a co robie tylko dlatego ze taką dostałam komendę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 15:46, 10 Paź 2006    Temat postu:

Monika78 napisał:
Nie wyobrażam sobie dyskusji z instruktorem na grupowej jeździe rekreacyjnej - tam można ewentualnie zadać sporadycznie bardzo krótkie pytanie - inaczej zapanuje totalny rozgardiasz.

A bo grupy rekreacyjne zbyt czesto są przeładowane, logiczne ze powyżej 4-5 koni to już nie jest zaden instruktaż, conajwyżej nadzór. A czasem nawet na to nie mozna liczyć.
W mniejszych grupach to da się zrobić - bierze się na "tapetę" po jednym pacjencie, wysłuchuje, daje wskazówki i czas na przećwiczenie. I tak po kolei każdego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 11:56, 11 Paź 2006    Temat postu:

majak napisał:
poza tym są nowi instruktorzy....szkoda.


Tzn? Nowi instruktorzy są w jakis sposób gorsi od starych?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Dawniej Floppy...


Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:13, 11 Paź 2006    Temat postu:

Wydaje mi się, że skrót myślowy mówiący o tzw. "nowych" instruktorach dotyczy przede wszystkich całej grupy osób, które zrobiły sobie papiery nie mając zbyt dużego doświadczenia w branży końskiej.
Dawniej niewiele takich osób miało szansę zrobienia papierów. Na moim kursie przy około 20 kursantach, chyba tylko 2-3 były spoza branży, a dokładniej dopiero zaczynało się uczyć jazdy konnej. Z tego co pamiętam te osoby nie przeszły i miały dodatkowe egzaminy, po wymaganym doszkoleniu się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:00, 11 Paź 2006    Temat postu:

Mnie chodziło konkretnie, że ci, którzy uczyli mnie byli bardziej rzeczowi, wymagający ale etz dużo wiedzy mieli i przekazywali.
Natomiast pisząc nowi miałąm na mysli tych co teraz są w owym miejscu, może nie młodsi, nie wiem ale albo prowadzą jazdę jak flaki z olejem albo nic do niej nie wnoszą, nic nie można się nauczyć, między innymi właśnie sposobów poruszania się po ujeżdżalni, czyszczenia sprzętu, plecenia koni....takich rzeczy różnych ale zwiazanych z końmi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:40, 11 Paź 2006    Temat postu:

Niestety nie przypominam sobie aby zasad poruszania się na ujeżdżalni uczono na kursie instruktorskim, ja mam tę wiedzę z dawnych lat kiedy instruktor oprócz wydawania komend, był także mentorem, przewodnikiem duchowym, kopalnią wiedzy.
Tak się dziś zastanawiałam czy nie było tak że skoro nie mieliśmy zbytnio dostępu do książek to instruktor przekazywał nam pełniejszą wiedzę, lub czuł się do tego zobowiązany, a teraz wychodzi z założenia że jak ktoś chce, to doczyta... .
Instruktorów z poważnym zapędem do przekazywania wiedzy jest co raz mniej, nie wiem co to spowodowało, niestety często widywałam jazdy w których ograniczano się do komand zmiany tępa, bez wytłumaczenia dlaczego, po co, jak.
Na jeździe musi być spokój, cisza, skupienie, są przecież chwile stępa kiedy można pozwolić na zadawanie pytań w ramach odprężenia zmęczonym jeźdźcom. W Przylepie jazdy na których ja bywam kończą się możliwością omówienia problemów jeszcze na koniu przed stajnią, oraz po rozsiodłaniu, instruktor jest do dyspozycji.
Wydaje mi się że dawniej więcej od nas rekreantów wymagano. Jazdy były cięższe niż teraz, może dlatego lepiej jeździmy i lepsi z nas instruktorzy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)


Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Maroko - Orzepowice

PostWysłany: Czw 7:42, 12 Paź 2006    Temat postu:

Cytat:
Wydaje mi się że dawniej więcej od nas rekreantów wymagano. Jazdy były cięższe niż teraz, może dlatego lepiej jeździmy i lepsi z nas instruktorzy


uuu zawiało mi trochę "za naszych czasów..." Chyba nie jest tak źle instruktorzy byli, są i będą różni. Faktycznie może mniej było podręczników dlatego instruktorzy mogli przekazywać wiedzę i mogli być alfą i omegą. Teraz teorii na temat koni i jeździectwa jest kilka i każdy ma swoją rację. Kiedyś było parę klubów, a załapanie się na wczasy w siodle, czy jazdę indywidualną prawie niemożliwe bez koneksji i znajomości, teraz konie stają sie ogólnodostępne; Tylko Ci najbardziej zaangażowani przychodzą do danego ośrodka regularnie, większość jeździ po różnych stajniach i sprawdza gdzie jest lepiej wygodniej, pojedzie w teren i tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:01, 12 Paź 2006    Temat postu:

Ale mnie też się wydaje, że kiedyś jady były cięższe, więcej na tych jazdah się działo.
Porónuję to po sobie i osobach teraz zaczynających.
Kiedyś nie było zmiłuj, kłus to kłus, bez strzemion takze, skoki bez wodzy itp. teraz to jest - nie chcesz nie musisz, odpocznij, złap tchu i dopiero pójdziemy dalej.
Tak delikatnie.

I to obserwacje ze stajni gdzie jeździłam. Choć w innych też widzę takie podejście w tej chwili.

U nas bywało, że jeśli potrzeba - pewne problemy były omawiane na gorąco, jeśli potztebne były do danego treningu, jazdy, a nie zajmowały pół godziny na wyjaśnienia. Większe problemy czy też łątwiejsze do omóienia "na sucho" były po jeździe, jeśli trzeba było używaliśmy demonstarcji ze sprzętem do przedstawienia problemu.
Instruktor nie był też tylko od jazd - był od wiedzy przy czyszczeniu, siodłąniu, pielęgnacji po, kosmetyki, stroju, zwodów - przygotowania przed i opieki po, plecenia, czyszczenia i konserwacji sprzętu.
Można byo tę wiedzę zdobyć na obozach wakacyjnych ale ja nie byłam na żadnym, więc można było się wszystkiego dowiedzieć w trakcie.

Kiedyś przed zawodami to był rytuał - przychodziło się, myło konia, plotło na wieczór, brało do odmu sprzęt do wyczyszczenia, nasmarowania, w dzień zawodów przynosiło się biały czaprak, owijało białą taśmą grzywę, było elegancko a same przygotowania nadawały swoistą atmosferę.
Teraz jak widzę w tej stajni - przed zawodami nie ma żadnej różnicy, już nawet plecenie koni poszło w las nie mówiąc o kąpaniu, nawet białe czapraki gdzieś uciekły...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)


Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Maroko - Orzepowice

PostWysłany: Czw 12:17, 12 Paź 2006    Temat postu:

no ale czy te konie gorzej wyglądają no no zrobiłą się swoista rewia modyjeździeckiej i konie są naprawdę cudnie przyozdabiane.

Traktowanie było jakie było; podejście instruktorów mniej wiecej nie chcesz, boisz się to do widzenia a wyjścia innego dla potencjalnego rekreanta raczej nie było.
Ja do dzisiaj pamietam tekst jak nie umiałam skręcić na koniu na jednej z pierwszych jazd, i pytając się instruktorki o radę usłyszałam że jak nie umiem to mam w szachy grać a nie za konie sie brać - faktycznie profesionale podejście Angel
To mniej wiecej tak jakby porównać, że kiedyś stało się w kolejkach i ekspedientki były super - bo jak nie to towaru nie sprzedały i tyle, w obecnej chwili ich podejście do klienta diametralnie się zmieniło; ale czy to źle - że są miłe, pomocne i nieraz bardziej wykwalifikowane niż jej porzedniczki sprzed kilkudziesieciu lat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 12:48, 12 Paź 2006    Temat postu:

majak napisał:
Kiedyś nie było zmiłuj, kłus to kłus, bez strzemion takze, skoki bez wodzy itp. teraz to jest - nie chcesz nie musisz, odpocznij, złap tchu i dopiero pójdziemy dalej.
Tak delikatnie.


Czy delikatnie = źle? Niekoniecznie. Przecież tak na chłopski rozum - zmuszanie jeźdźca ktory jeszcze nie "dojrzał" (nie dopracował szczegółów) do kolejnego etapu szkolenia moze owocować usztywnieniem, i desperackim podejściem typu "rzuć serce za przeszkodę" (w domyśle - rytm, tempo nieważne byle do przodu - pełno tego na parkurach). Poza tym instruktor rekreacji powinien się starać zatrzymać klienta jak najdłużej, jeśli proces nauki tego wymaga - to tym lepiej.

I druga sprawa - jesli mowimy o roznicach w instruktażu kiedyś i teraz, to wg. mnie trzeba wziac pod uwagę ze dawniej przy panstwowych stadninach i stadach rekreacja albo nie istniała wogole, albo była traktowana po macoszemu (w najlepszym razie na rowni ze sportem). Nikt się specjalnie dostarczaniem przyjemności z jazd nie zajmował, no chyba ze dewizowi turyści przyjechali, albo jakis wazny dyrektor dla ktorego robiło się specjalnego Hubertusa.
Teraz rekreacja konna to ważna część końskiego przemysłu i wymaga specjalnego podejscia, specjalnego rodzaju instruktażu - tymczasem wiele osób z tytułem instruktora rekreacji wydaje się tego nie dostrzegać. Albo tkwią w tamtej epoce - w przekonaniu że wtedy było O.K. i nic zmieniac nie trzeba, albo mylą rekreację z treningiem sportowym a siebie - z wielkimi trenerami "taki mam styl proszę nie dyskutować, jak sie nie podoba zsiadać z konia i do stajni". Oczywiście nie wykluczam, ze wśrod rekreantów też bywają zwolennicy samoumartwiania ale ja do takich nie należę i jeśli widzę na stronie reklamującej jakąś stajnię coś w stylu "to nie sa jazdy dla delikacików z miasta" - to raczej nie korzystam, bo wysoko sobie cenię swoje zdrowie (fizyczne i psychiczne).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:54, 12 Paź 2006    Temat postu:

Mi chodziło o to ze kiedyś to jakoś trzymało się kupy. Nie mówię tu o sporcie ale rekreacji i nie stadninach bo jeździłam w pony klubie, nie było to moze tak odległe bo lata 1992-1998 ale naprawdę duzo zmian zaszło.

Chodzi mi o takie sprawy jak na przykłąd, że dzieci teraz nie są tam uzone jazdy bez strzemion, nie ma pony games, żeby się oswoiły z różnymi aspektami jazdy, u nas bywały jazdy na oklep - teraz tego nie widziałąm.

Moze mam też w pewien sposób spaczone podejscie ale ja nie lubię jak w godzinę jazdy jestem w stanie z osoby jezdzącej już rok wykrzesać jedynie 10 minut kłusa poszatkowanego przerwami 10 minutowymi....bo mi delikwent mdleje z wysiłku...dla mnie to jest brak pewnej konsekwencji, jak dla mnie pewien stopień kondycji powinien się wyrobić jeśli ktoś jazdę traktuje bardziej konsekwentnie niż spacer do lasu.
Ja wol kogoś czegoś konkretnego nauczyć, mogę mu poświecić w czasie jazdy 1 - 2 godziny ale to ma być wspólpraca. Owszem nie na zasadzie ja wymagam i masz milczeć bo jestem górą, tak nie, ale wolę kiedy to co mówię dociera do szkolonego a on jeśli nie rozumie to mamy temat do dyskusji, część na jeździe część po. Ja właściwie przez cały czas jazdy coś mówię, tłumaczę - ćwiczenie, które zaraz wykonamy czy rozważamy jakis temat dyskusyjny z jeźdzćem. Jestem o tylew dobrej sytuacji że prowadze jazdy tylko indywidualne (chwilowo). Prowadzimy swoisty dialog, jestem w stanie powtórzyć jak wygląda serpentyna i 5 razy ale potem wymagam aby była za którymś razem takze pojechana w miarę prawidłowo.

Nie chodzi mi o musztrę bo takowej też nie miałąm ale kiedyś u nas nie zdarzało się, że osoba nawet dobrze jeżdżąca przychodziła i okazyało się, że konia nie umie sama wyczyścić czy osiodłać.
U niektórych dziewczynek zauważyłąm swoistego odzaju "rozpieszczenie" - same nie są w stanie nić z nim zrobić ale jeźdżą chętnie, tylko najlepiej jakby miały już luzaka. I widzę, że w stajni nikt nawqet nie próbuje z instruktorów w tym vcelu zadziałąć. Kiedy ja próbowałąm mówiąc - pokaże ci i pomogę ale ty też miej chociaż chęć, okazywało się, że takowej nie ma, najlepeij żebym dąła spokój isam konia przygotowała. A nie mowię tu o najmłodszych, których zdaję sobie sprawę może to nastręczac trudności bo koń wysoki a dziecko nie ma siły.

To, że teraz jest lżej, każdy może spróbować jazdy, nie ma zdań typu" jakn ie umiesz to co tu robisz" - pod tym kątem jest lepiej ale także przyszło takie olewcze podejście do tematu. Albo jest i dobrze prowadzona ajzda ale poza ten temat nikt nie wykracza, żeby coś więcej z siebie wykrzesać. M. in. drugi temat - zasady jazdy po ujeżdżalni. Uczymy się stępa, kłusa, galopu, skaczemy, jedziemy w teren i to wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 14, 15, 16  Następny
Strona 2 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin