Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kiedy powiedzieć sobie dość?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:08, 15 Maj 2007    Temat postu: Kiedy powiedzieć sobie dość?

Jakiś czas temu miałam okazję pojeździć na bardzo charakternej klaczy, przewodniczce stada, ale... zrezygnowałam z jazdy po 5 min. Akurat tak sie złożyło, że 2 dni wcześniej Mesalina została odstawiona od ostatniego źrebaka i jak tylko go usłyszała nadającego z sąsiedniej stajni to był koniec... moich złudzeń co do udanej jazdy uuu Ledwo dałam radę dotrzeć z nią na ujeżdżalnię. No a jak już na kobyłę wsiadłam, to zaczęły się akrobacje - próbowała stawać dęba, rżała cały czas do tego źrebola. Stwierdziłam, że to bez sensu tak z nią walczyć, no i zsiadłam. Kiedyś nie odpuściłabym sobie tak łatwo, ale chyba z czasem wyobraźnia się u mnie rozwinęła szok Poza tym to był wyjątkowo nerwowy dzień i miałam złe przeczucia, że jak tak dalej będę igrać z losem, to coś złego się stanie.

A może się do kobyły uprzedziłam? Fakt, faktem, że mnie kobylasta kiedyś nieźle przećwiczyła przed jazdą i do dzisiaj czuję do niej respekt szacuneczek Na dzień dobry powitała mnie kopniakiem w rękę - to tak w obronie źrebaka. To jedyny przypadek kiedy mnie koń kopnął. Potem okazało się, że ma humory jak się ją czyści - kwiczy, jakby miała łaskotki. Wystarczyło jednak, żeby przyszła Natalia (właścicielka stajni) i porządnie na Mesalinę nakrzyczała i od razu łaskotki przestały istnieć Tak to kobyła testuje klienta Wesoly

A wracając do tej mojej rezygnacji z atrakcji fundowanych przez Mesalinę - kiedy należy powiedzieć pas, a kiedy nie odpuszczać sobie jazdy co by nie psuć konia, nie mieć moralnego kaca? wstyd Zdarzyło się Wam kiedyś coś podobnego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:34, 16 Maj 2007    Temat postu:

Kiedy powiem sobie dość... gwizdze jak śpiewała jedna z przeklinających polskich artystek Mruga

Zakładając, że sprawą nadrzędną jest bezpieczeństwo jeźdźca, „pas” należy powiedzieć w momencie, kiedy czuje się, że dalej już jest narażanie życia. Ale… z końmi niestety nie jest tak łatwo i jeśli raz odpuścisz, potem już może to się cały czas powtarzać.
Generalnie, myślę, że należy sobie przede wszystkim zadać pytanie: czy jestem w stanie poradzić sobie z takim koniem. Bo jeśli sama czujesz, że nie, że to nie Wasz dzień, to najlepiej samemu zsiąść ale przekazać konia w inne ręce, tak by pokazał mu, że takie wygłupy to i owszem ale na pastwisku i bez jeźdźca na grzbiecie.
Konie pamięć mają idealną, więc trzeba bardzo uważać, żeby nie popełnić błędu. Bo raz popełniony błąd będzie się odbijał przez dłuższy czas.
Jeśli zaś nie ma kogoś, kto mógłby wsiąść zamiast Ciebie, to warto też się nie poddawać i nie robić najgorszego, czyli nie odprowadzać konia do stajni a wziąć po prostu lonżę i spróbować sobie poradzić z koniem z ziemi.
Jak zajmowałam się Beginem i on pokazywał rogi pod siodłem, to ja po prostu zsiadałam, przeganiałam go, pokazywałam z ziemi, że nie robi na mnie wrażenia i wsiadałam z powrotem. I muszę powiedzieć, że to ZAWSZE skutkowało. Po takiej chwili pracy z ziemi, zupełnie spokojnie mogłam powrócić w siodło i kontynuować jazdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Przecław
Ogólnie wole ciemne konie ;)


Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1461
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Śro 13:01, 16 Maj 2007    Temat postu:

Mnie się wydaje, że to zależy od klaczy na której się jeździ. Jeśli jest bardzo przywiązana do malucha to nie ma szans. Jak zaczęłam jeździć na klaczy, która się oźrebiła, to dobrym rozwiązaniem jest jeździć blisko stajni. Jak szłam dalej, zawsze kończyło się tak samo- klacz się wydzierała za źrebakiem, źrebak za mamą, a jazda do kitu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:21, 16 Maj 2007    Temat postu:

Przecław napisał:
Mnie się wydaje, że to zależy od klaczy na której się jeździ. Jeśli jest bardzo przywiązana do malucha to nie ma szans.

No właśnie tak to wtedy wyglądało - kobyłą zawładnął instynkt. Najgorsze, że kumple zostawili mnie samą na ujeżdżalni i w tym momencie zdecydowałam się zsiąść. Ciekawe na ile lonżowanie by coś dało, hmm. Wiesz, Marta, Begin to wałach, nie kobyła matkująca, więc chyba nie można tak tych koni porównywać Wesoly
Chyba z podobną sytuacją spotykają się właściele ogierów uuu Jak taki ogr wyczuje grzejącą sie klacz, to też nie ma co walczyc z taką burzą hormonów, co? Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Teodora



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 18:58, 16 Maj 2007    Temat postu: Re: Kiedy powiedzieć sobie dość?

kocia napisał:
(...)Akurat tak sie złożyło, że 2 dni wcześniej Mesalina została odstawiona od ostatniego źrebaka i jak tylko go usłyszała nadającego z sąsiedniej stajni to był koniec... moich złudzeń co do udanej jazdy (...)Stwierdziłam, że to bez sensu tak z nią walczyć, no i zsiadłam. Kiedyś nie odpuściłabym sobie tak łatwo, ale chyba z czasem wyobraźnia się u mnie rozwinęła szok

wyobraźnia... ale taka od ludzkiej strony, prawda?
z perspektywY: czy x jest dla mnie bezpieczne, przyjemne, satysfakcjonujące...
a ja bym postulowała dołączyć tu perspektywę "odkonną"

przecież to nie jest strasznie dziwne, że klacz ma instynkt macierzyński. że on po 2 dniach nie mija jak sen jaki złoty, zwłaszcza, jeżeli źrebię jest w zasięgu słuchu. instynkt, z tych najsilniejszych - zachowania gatunku - kazał jej nie zajmować się tym, co mniej ważne, tylko starać się za wszelką cenę dołączyć do potomka. spójrz na to kobylimi oczami... nie wiem, czy jesteś matką (ja nie) ale załóżmy, że siedzisz w pracy i dzwoni Twe dziecię, że mu się krzywda dzieje, łeb rozcięło i się wykrwawia, zbóje wchodzą do mieszkania albo coś z tych kategorii. na ile po takim telefonie będziesz w stanie myśleć o bieżących sprawach w pracy? uczyć się czegoś nowego? nie zaryzykowałabyś utraty pracy i nie wyszła? gdyby Cię przymusem chciano zatrzymać, nie walczyłabyś? kobyła też tak miała

przede wszystkim to ona była w mało komfortowej sytuacji: z jednej strony nawołujące źrebię (dla nich to jest "na poważnie", śmiertelnie poważnie) z drugiej eskalacja presji, jeżeli nie będzie robiła tego, czego od niej wymagają.

jak spoglądać na sytuację z końskiej strony może się nagle okazać, że nie ma z kim/czym walczyć. więc wszelkie problemy typu "kiedy się wycofać" mogą stracić na znaczeniu

może klacz potrzebowała więcej czasu na dojście do siebie?
może to nie jest dobry pomysł odłączać źrebię ale zostawiać je w zasięgu słyszalności?
może trzeba było zacząć od przywrócenia równowagi emocjonalnej klaczy?
itd.

jest taka stara przypowieść z dalekiego wschodu o uczniu i mistrzu sztuk walki. uczeń wypytuje swojego mistrza, jakiego ruchu by użył, gdyby spotkał w barze agresywnego napastnika. mistrz odpowiedział pytaniem „a dlaczego mam w ogóle wchodzić do tego baru?"

tutaj co prawda pytanie jest nie o ciosy, a o to, kiedy się wycofać
ale myślę, że mistrz mógłby odpowiedzieć tak samo

Cytat:
Poza tym to był wyjątkowo nerwowy dzień i miałam złe przeczucia, że jak tak dalej będę igrać z losem, to coś złego się stanie.


a tak, instynkt, jak go nie tłumić w sobie, to dobry doradca. zbawienne uczucie strachu. zbawienna intuicja. ja jestem za tym, żeby ich słuchać. niekoniecznie zawsze im ulegać, ale słyszeć ich głos.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:55, 16 Maj 2007    Temat postu:

OK, podeszłam ogólnikowo do tematu, nie sądziłam, że skupiamy się na tej konkretnej sytuacji, gdzie klacz po odstawieniu źrebaka świruje. To, co napisałam powyżej dotyczyło ogólnie pojętej niesubordynacji, bez zagłębiania się w powody takiej sytuacji. Sprawę instynktu muszę w takim razie głębiej przemyśleć a na to potrzeba czasu.
I Kocia, pisałam o Beginie, kiedy był ogierem. Potem, po kastracji też tak samo postępowałam ale miałam z nim mniej problemów. Największe "jazdy" były właśnie jak ogierzył, dlatego m.in. został wykastrowany...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:02, 16 Maj 2007    Temat postu: Re: Kiedy powiedzieć sobie dość?

Teodora napisał:
może klacz potrzebowała więcej czasu na dojście do siebie?
może to nie jest dobry pomysł odłączać źrebię ale zostawiać je w zasięgu słyszalności?
może trzeba było zacząć od przywrócenia równowagi emocjonalnej klaczy?
itd.

Jak dla mnie to podstawowe rozwiązania problemu. Czasami wystarczy po prostu spokojnie pomyśleć i pokombinować, żeby oszczędzić koniowi niepotrzebnych bodźców.
Kocia, a nie mogliście gdzieś przeprowadzić źrebaka? Albo Ty z kobyłą nie mogłaś pojechać gdzieś dalej? A może za wcześnie została wzięta pod siodło? Może (będę się upierać przy tym lonżowaniu), lepiej by ją było przywrócić do jazd najpierw pracując z ziemi?

Na mnie w stajni dziwnie się patrzą, jak przymykam ogierowi, który stoi koło myjki górną część drzwi od boksu, żeby nie "jarał się" na kobyłę, jak prowadzę ją do mycia. Niby nic, ale jakoś wolę na zimne dmuchać. Zaoszczędzi to zdenerwowania i ogierowi i kobyle. No i co tu dużo ukrywać, także i mnie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:10, 16 Maj 2007    Temat postu:

ja mówię sobie dość gdy czuję, że
1- zaczynam się bać
2- zaczynam się wkurzać
3- tracę kontrolę nad koniem

W sytuacji nr 1 zwykle zsiadam i próbuję dojść do porozumienia z ziemi. W sytuacji nr 2, gdy czuję, że coś nie wychodzi i udzielają mi się nerwy rzucam wodze, zamykam oczy i stępuję tak długo aż mi i koniowi ciśnienie nie spadnie. W tym czasie myślę co było nie tak i szukam rozwiązań. Później wracam i próbuję jeszcze raz, po uzykaniu choćby cienia tego czego oczekuję, dając z siebie 3x wiecej cierpliwości i spokoju niż wcześniej, kończę jazdę. W sytuacji nr 3 również zsiadam i wracam do pracy z ziemi. Jakoś czuję się pewniej stojąc obok wariata na ziemi, a nie siedząc na nim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anjel



Dołączył: 12 Kwi 2007
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:15, 16 Maj 2007    Temat postu:

Cytat:
To, co napisałam powyżej dotyczyło ogólnie pojętej niesubordynacji, bez zagłębiania się w powody takiej sytuacji.

Moim zdanie zawsze trzeba się zagłębić w powody "niesubordynacji", bo to od nich zależy nasza reakcja. Każda sytuacja jest inna.

Cytat:
Na mnie w stajni dziwnie się patrzą, jak przymykam ogierowi, który stoi koło myjki górną część drzwi od boksu, żeby nie "jarał się" na kobyłę, jak prowadzę ją do mycia.

Ja bym nie patrzyła dziwnie - też uważam, że lepiej dmuchać na zimne, czyli zapobiegać a nie leczyć.
Dlatego bardzo mocno zgadzam się z Teodorą:
Cytat:
jest taka stara przypowieść z dalekiego wschodu o uczniu i mistrzu sztuk walki. uczeń wypytuje swojego mistrza, jakiego ruchu by użył, gdyby spotkał w barze agresywnego napastnika. mistrz odpowiedział pytaniem „a dlaczego mam w ogóle wchodzić do tego baru?"


A odpowiadając na pytanie z pierwszego postu - nie uważam, żeby mówienie sobie tak zupełnie "dość" było konieczne. Raczej w sytuacji, gdy sobie nie radzimy powinniśmy zmienić metodę, zastanowić się, co jest nie w porządku i może dostosować wymagania do sytuacji (zadowolić się małymi postępami). Bo jak już zostało powiedziane, konie mają dobrą pamięć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:22, 16 Maj 2007    Temat postu:

Anjel napisał:
A odpowiadając na pytanie z pierwszego postu - nie uważam, żeby mówienie sobie tak zupełnie "dość" było konieczne. Raczej w sytuacji, gdy sobie nie radzimy powinniśmy zmienić metodę, zastanowić się, co jest nie w porządku i może dostosować wymagania do sytuacji (zadowolić się małymi postępami). Bo jak już zostało powiedziane, konie mają dobrą pamięć...

Anjel, a jesteś w stanie na szybko, gdy się coś dzieje, siedzieć i rozmyślać co jest nie tak i na jaką metodę powinnaś się przestawić, żeby było lepiej?
Pytam o to nie bez powodu, bo muszę Wam się przyznać, że jak ja się na koniu mocniej czymś zdenerwuję, to często wyłącza mi się niestety myślenie Smutny Zdenerwowanie bierze górę i koniec.
Dlatego np. ja bardzo dużo czynników analizuję ZANIM wsiądę na konia. Niektórzy uważają, że to czarnowidztwo ale ja wolę być po prostu dobrze przygotowana i jeszcze przed jazdą wyeliminować potencjalne zagrożenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 16 Maj 2007    Temat postu: Re: Kiedy powiedzieć sobie dość?

Teodora napisał:
przecież to nie jest strasznie dziwne, że klacz ma instynkt macierzyński. że on po 2 dniach nie mija jak sen jaki złoty, zwłaszcza, jeżeli źrebię jest w zasięgu słuchu. instynkt, z tych najsilniejszych - zachowania gatunku - kazał jej nie zajmować się tym, co mniej ważne, tylko starać się za wszelką cenę dołączyć do potomka. spójrz na to kobylimi oczami...

No właśnie dlatego, że nie upierałam się przy swoim stanowisku (muszę pojeździć i nic więcej mnie nie obchodzi) postanowiłam sobie i kobyle odpuścić. Nie rozumiem co mi zarzucasz.

Teodora napisał:
jak spoglądać na sytuację z końskiej strony może się nagle okazać, że nie ma z kim/czym walczyć. więc wszelkie problemy typu "kiedy się wycofać" mogą stracić na znaczeniu

Możesz rozwinąć tę myśl?

Teodora napisał:
może trzeba było zacząć od przywrócenia równowagi emocjonalnej klaczy?

W jaki sposób? Przypominam, że to jest charakterne i dumne stworzenie, któremu nie tak łatwo cokolwiek narzucić Wesoly

Teodora napisał:
jest taka stara przypowieść z dalekiego wschodu o uczniu i mistrzu sztuk walki. uczeń wypytuje swojego mistrza, jakiego ruchu by użył, gdyby spotkał w barze agresywnego napastnika. mistrz odpowiedział pytaniem „a dlaczego mam w ogóle wchodzić do tego baru?"

Też i ja szybko wyszłam z tego baru, w którym początkowo miałam zamiar posiedzieć tak ok. godzinki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anjel



Dołączył: 12 Kwi 2007
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:00, 16 Maj 2007    Temat postu:

Jestem w stanie. Przy koniach to konieczność - są od nas szybsze i silniejsze, więc myślenie jest naszym największym atutem.

Może powyższe stwierdzenie brzmi nieskromnie, ale nie zajmuję się końmi od wczoraj - to po pierwsze. A po drugie (pewnie ważniejsze) nie miałam styczności z przypadkami skrajnie trudnymi (aczkolwiek całkiem łatwo też nie było Mruga ). No i "zmiany metody" to żadne tam czary, tylko choćby właśnie zabawa z koniem z ziemi, czy choćby wspomniana wczesniej lonża. Cokolwiek co sprawi, że choć w jakimś stopniu to moje a nie konia "będzie na wierzchu".

W każdym razie SPOKÓJ jest zawsze wskazany. Przewidywanie sytuacji TEŻ, więc nie uważam, żebyś przesadzała z analizowaniem zanim wsiądziesz na konia, tzn. o tyle, o ile nie powoduje to u ciebie niepotrzebnego zdenerwowania (które przecież udziela się koniowi).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:09, 16 Maj 2007    Temat postu: Re: Kiedy powiedzieć sobie dość?

martik napisał:
Kocia, a nie mogliście gdzieś przeprowadzić źrebaka?

Źrebak był w jednej stajni. Kobyła ma obecnie boks w innej stajni. No a póki co nie ma ściany dźwiękowej między tymi dwoma stajniami i chcąc nie chcąc konie się słyszą.

martik napisał:
Albo Ty z kobyłą nie mogłaś pojechać gdzieś dalej?

Im dalej odchodziłam od stajni, tym było gorzej. Nie mam takiej mocy, żeby siłować się z 400kg wkurzonej kobyły i...wygrać tę przepychankę. No niestety póki co nie wyglądam jak... Pudzian Wesoly

martik napisał:
A może za wcześnie została wzięta pod siodło?

No to na pewno. Niestety to nie ja o tym zdecydowałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 16 Maj 2007    Temat postu:

Moim zdaniem, klacze wogóle nie była przygotowana do odstawienia źrebaka, tzn. nie była przyzwyczajana już dużo wcześnie że wychodzi z boksu pozostawiając źróbka.
Nic się nie stało że wróciłaś i nie starałaś się postawić za wszelką cenę na swoim, to by pogorszyło tylką całą sytucję, spotęgowałabyś tylko stres konia jak i twój.
Należałoby teraz naprawic to co było zaniechane wcześniej czyli przyzwyczajanie do tego że klacz wychodzi ze stajni chodźby na chwilę ale doprowadzając chodźby do chwilowego uspokojenia się klaczy i wówczas wrócić do stajni. choćbyś miała wyjść tylko na 15 min. i powtarzać, powiększać dystans od stajni najlepiej w takie miejsce gdzie nie będzie słyszeć źrebaka i będzie zajęta pracą np. lonża itp. Miałam podobny przypadek z klaczą od ludzi którzy nie mieli zielonego pojęcia jak postępować z końmi a cóż dopiero z klaczą ze źrebakiem. Mieszkali pod lasem więc wychodząc ze stajni starałam się jak najszybciej znaleźć się w lesie a tam była jak marzenie Mruga
Trzeba pamiętać, że małymi kroczkami i cierpliwością dojdziemy do celu, łatwo się mówi ale warto spróbować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:40, 16 Maj 2007    Temat postu:

ansc napisał:
Moim zdaniem, klacze wogóle nie była przygotowana do odstawienia źrebaka, tzn. nie była przyzwyczajana już dużo wcześnie że wychodzi z boksu pozostawiając źróbka.

No właśnie że kobyła wychodziła już wcześniej z boksu na jazdy bez źrebaka i było ok. Nie wiem czy to był po prostu dla niej jakiś szczególny dzień (z rodzaju "bo tak") czy to ja dałam tyłka. Na pewno Mesalina to kobyła z którą nie tak łatwo wygrać. Jak się na coś uprze, to na dobre. To jest koń, który potrafi człowieka przećwiczyć i przy którym człowiek uczy się pokory.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin