Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec przygody z jezdziectwem
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:53, 19 Sie 2009    Temat postu: Koniec przygody z jezdziectwem

Jesli nie przytrafilo sie to kazdemu z Was, to pewno przynajmniej wiekszosci... Mysli o skonczeniu przygody z jezdziectwem, z konmi. Niektorzy nawet na myslach nie poprzestali i wcielili mysli w czyn, przestajac jezdzic.
Zastanawiam sie dlaczego. Jakie byly powody?
A moze ktos z Was przestal jezdzic na jakis czas, po czym znow powrocil? Co Wami powodowalo, dlaczego decydowaliscie sie na takie a nie inne kroki?

Przepraszam, ze zaczynam od siebie ale chce Was zachecic do zwierzen Mruga
Najdluzsza przerwa, jaka dotad mialam trwala 9 miesiecy. I nie byla spowodowana ciaza Mruga A upadkiem.
Jechalam kiedys galopem po lace, bez strzemion, zeby rzekomo pocwiczyc dosiad. Tyle tylko, ze na takie cwiczenia bylo za szybko i kiedy kobyla zwyczajnie wykonala stope z galopu, to moja rownowaga pozostala poza zasiegiem mojej kontroli i pieknym lukiem koszacym polecialam przez szyje i glowe konia na wlasne plecy. Gruchnelam o ziemie tak, ze bylo slychac.
Oczywiscie jak to ja- natychmiast sie podnioslam i wgramolilam na konia ale bol byl taki, ze tylko udalo mi sie stepowac. Po jezdzie dotarlam bolaca do domu i ten bol towarzyszyl mi przez kilka nastepnych dni. Bol i troche strach... I wtedy zdecydowalam, ze ten sport jest za trudny dla mnie i ze ja nigdy sie nie naucze. I tak zostalam w tym przekonaniu przez 9 miesiecy, do momentu, w ktorym znow mialam mozliwosc aby posadzic swoje 4 litery w siodle i zaprzec sie, ze jednak dam rade i naucze sie trzymac na koniu.
I tak trwam do dzis. Mimo, ze jezdzic nadal nie umiem i co jakis czas powracaja mysli o tym aby dac sobie spokoj, bo to sport dla mlodziezy a nie starych bab, jak ja Mruga


Ostatnio zmieniony przez martik dnia Śro 22:54, 19 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Czw 9:17, 20 Sie 2009    Temat postu:

Ja w zasadzie krotko jeździłam. Na konia wsiadłam pierwszy raz mając jakieś 24 -25 lat. A moim marzeniem konie były od zawsze. Jednak w okresie mojej młodości nie było w naszym rejonie możliwości, najbliższe były Ochaby, ale przy braku samochodu trudno było się tam dostać. A jeździć przestałam po urodzeniu drugiego syna. Dlaczego?, no cóż tak jakoś się stało że ktoś musiał zająć się domem, dziećmi. Ponadto przytyłam i to chyba jest najważniejszy powód bo wstyd mnie było przed ta młoda zgrabna młodzieżą pchać się na konia z moim wielkim tyłkiem.
Teraz bardzo żałuję tej decyzji bo chętnie wsiadłabym na konia. otem dzieci jeździły a mnie pozostawała rola filmowania, teraz wiem że nie powinnam wtedy rezygnować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bambini



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oborniki k/Poznania
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:45, 20 Sie 2009    Temat postu: Re: Koniec przygody z jezdziectwem

martik napisał:

I tak trwam do dzis. Mimo, ze jezdzic nadal nie umiem i co jakis czas powracaja mysli o tym aby dac sobie spokoj, bo to sport dla mlodziezy a nie starych bab, jak ja Mruga


Martik, nie wypisuj tu herezji:D wiadomo, młodzież uczy się szybciej z pewnych względów; ale to chyba jedyny sport gdzie młody może rywalizować ze starszym, kobieta z mężczyzną. tak więc, moja droga, jeszcze 20 lat w siodle i będzie dobrze :D

a co do przerwy- na szczęście nie było żadnej przerwy ani z powodu problemów zdrowotnych, ani z wyboru.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blueberry
geniuszka rewolucjonistka


Dołączył: 20 Mar 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z zewsząd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:05, 20 Sie 2009    Temat postu:

dla mnie przygoda z jeździectwem już się skończyła, czego nie zmienia fakt, że ciągle mam Dukata

na konia wsiadam rzadziej niż sporadycznie, swojego konia widuję rzadziej niż sporadycznie, doprowadza mnie to wszystko do stanu mocnego zdenerwowania, czasem mam ochotę cały mój sprzęt po prostu wyrzucić/spalić...szczególnie oficerki, tylko stoją i mnie irytują

nie mam po prostu czasu, wiem, że niektórzy studiują i mają czas, ale ja jak widać jestem wyjątkowo mało inteligentnym/ogarniętym i ciężkim przypadkiem bo nie daję rady wygospodarować czasu na konie

gdyby nie fakt, że na mojego konia żaden dobry kupiec się nie znajdzie (bo po co komu tak duża kosiarka do trawy) to bym już go dawno sprzedała, czuję się strasznie niekomfortowo i nieodpowiedzialnie w tej sytuacji, która trwa już od dłuższego czasu-czyli totalnego braku możliwości opieki nad moim koniem w takim zakresie jakim była zapewniania kiedyś, tzn nie żeby stał odłogiem na kawałku pola i widział człowieka raz na ruski rok, wszystko co powinien mieć ma zapewnione na bardzo dobrym poziomie. Oprócz jakiejkolwiek pracy z człowiekiem, czego efekty widać chociażby przy najbardziej prozaicznych czynnościach...

Kiedyś nawet przygotowania do matury, albo inne ważne wydarzenia nie były w stanie odciągnąć mnie całkowicie od stajni. Miałam też przerwy-głównie z powodu końskich i niekońskich kontuzji, a teraz....aż wstyd mi nawet na konia wsiąść bo wiem, że byłaby to jedna wielka żenada, w związku z czym, aby pozbawić się stresu z tym związanego, rezygnuję z jeździectwa. Na razie nie mam jeszcze tylko odwagi na sprzedanie całego sprzętu, ale po cichu noszę się z zamiarem wystawienia wszystkiego na allegro...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:11, 20 Sie 2009    Temat postu:

No tak, wiadomo, ze jezdziectwo jest sportem szczegolnym i dzieki za te 20 lat Mruga Hihi Mruga
Iburg, ja wlasnie sie obawiam, ze jak kiedys przyjdzie do rodzenia dzieci i pozniej zajmowania sie nimi, to nie uda mi sie tego wszystkiego pogodzic z konmi Smutny Widze coraz wiecej ogloszen o sprzedazy koni, bo wlascicielka jest w ciazy, bo powiekszyla sie rodzina... I troche sie tego boje.

Bambini, a nie mialas nigdy takiej zalamki, ze chcialas to wszystko pieprznac za przeproszeniem i zwyczajnie skonczyc z jezdziectwem?
Ja to miewam takie mysli srednio raz na miesiac cwaniaczek

Edit
Blue, przeciez studia sie kiedys skoncza. Potraktuj swoje odsuniecie od jezdziectwa jak przerwe, po ktorej zawsze mozesz powrocic w pieknym stylu.
Dodatkowo, kogo, jak kogo ale Ciebie bedzie stac na posiadanie nie jednego, nie dwoch ale nawet wiekszej ilosci koni- wszak weterynarze w dzisiejszych czasach naprawde moga sporo zarobic.
A bedac na studiach nie mozesz pojezdzic na przyklad w Kortowie?


Ostatnio zmieniony przez martik dnia Czw 12:14, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blueberry
geniuszka rewolucjonistka


Dołączył: 20 Mar 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z zewsząd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:27, 20 Sie 2009    Temat postu:

może w przyszłości i będzie mnie stać finansowo na konie, ale czasowo raczej nie...

nie chcę jeździć na kortowie, jeżdżenie na koniach szkółkowych to dla mnie wątpliwa, a może nawet i zerowa przyjemność, wyrosłam już z jeżdżenia w zastępie (co nie ma nic wspólnego z moim wiekiem Wesoly )

chyba się już wypaliłam, w życiu wszystko się zmienia...gdyby ktoś rok temu zapytał mnie czy kiedykolwiek zrezygnuję z jeździectwa to bym go najnormalniej w świecie wyśmiała, ale perspektywa patrzenia zmienia się wraz z kątem siedzenia...

i tak jak piszesz Martik, kiedyś często miewałam ochotę pieprznąć tym wszystkim w cholerę, ale tak na prawdę takie stwierdzenia mnie tylko motywowały, bo przecież co jak co "ale jeszcze mnie pogrzało, żeby rezygnować z koni", no ale wszystko się potoczyło tak, że w końcu pieprznęłam tym na dobre.

Mimo wszystko chciałabym wziąć Dukata do Olsztyna i zacząć może coś naturalnego, może Parellego? Byleby już nie wsiadać Ale to na pewno jeszcze nie w teraz, może na trzecim roku, jeżeli dotrwam.
Jeśli znalazłabym osobę, która będzie chciała wziąć/odkupić mojego konia i będzie w stanie zapewnić mu odpowiednią opiekę (choć na pewno każda będzie lepsza od mojej aktualnej...) to nie wykluczam, że byłabym się w stanie z nim rozstać. Tylko wiem, że kiedy się go "pozbędę" to będzie definitywne zerwanie z końmi.

life sucks...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
madziadur
Madziadur a za nią koni sznur ;)


Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1351
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:39, 20 Sie 2009    Temat postu:

Temat dla mnie chyba idealny. Nie pamiętam nawet dokładnie ile razy miałam przerwę w jeździectwie i ile razy myślałam, że to już koniec. 'Koniec' końcem się nie okazał, ale czuję że dzień ten jest coraz bliższy.

Moje przerwy były spowodowane różnymi przypadkami losu... Jedna to poczucie bezsensu tego, co robię, bo staram się, nikt tego nie docenia, a ja czuję że nie wychodzi tak jak wychodzić powinno...A inna dłuższa przerwa to po prostu likwidacja stajni, w której jeździłam. W takiej sytuacji nie ma się nic do powiedzenia, bo nieważne czy chce się kończyć czy nie chce- trzeba i już...

A teraz znów jestem na rozdrożu. Koń, na którym miałam przyjemność jeździć nie żyje - kolka [*]. Także zastanawiam się czy nie rzucić tym, ale nie na stałe. Do przyszłych wakacji. Mam zamiar znaleźć znowu pracę na całe wakacje w jakiejś stajni, gospodarstwie agroturystycznym, wsiąść w jakiś środek transportu i pojechać. Zeszłe wakacje czyli 1,5 miesiąca poza domem , w gosp.agro, to były najlepsze wakacje mojego życia Wesoly Te wakacje czyli niestety z przyczyn losowych tylko 2 tygodnie spędzone w tym samym miejscu, to znowu 2 najpiękniejsze tygodnie moich wakacji... Dlatego za rok jeśli nic nie stanie mi na drodze no i znajdzie się ktoś kto zechce mnie u siebie, wyjeżdżam. Bo nie chcę definitywnie skończyć z tym, co jest radością mojego życia. Szkoda tylko, że w tym wypadku rok musiałabym żyć bez koni... Ale czy ktoś mówił, że życie koniarza będzie łatwe?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
IzuŚka^^



Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: grejt brytan
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:08, 20 Sie 2009    Temat postu:

a ja ostatnimi czasy kilka razy w roku łapię jakąś jeździecką zawiechę i kłócę się z myślami żeby skończyć z jeździectwem... najgorsze jest to że sama do końca nie wiem czym jest to spowodowane ups naszczęście zawsze znajduje się ktoś kto mi to wszystko wybija z głowy mlotek i dalej uparcie udaję że potrafię jako tako utrzymać się na koniu... :D

martik - upadki się zdarzają, ważne żeby potem mimo strachu i zrezygnowania powrócić znów do jeździectwa Wesoly

iburg - obaj synowie stanowią swojego rodzaju "spełnienie jeździeckie" hihihi a młodszego mam przyjemność podziwiać na codzień Wesoly

blueberry - jago, jago jeszcze powrócisz do jeździectwa, pamiętaj że w Ciebie wierzę ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bambini



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oborniki k/Poznania
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:22, 20 Sie 2009    Temat postu:

martik napisał:


Bambini, a nie mialas nigdy takiej zalamki, ze chcialas to wszystko pieprznac za przeproszeniem i zwyczajnie skonczyc z jezdziectwem?
Ja to miewam takie mysli srednio raz na miesiac cwaniaczek



pewnie że mam chwile zwątpienia- bo łydka lata, bo ręce nie tak, bo koń wymyśla własny program na ujeżdżalni Mruga a z drugiej strony zawsze mowię- jutro będzie lepiej.
no i nie znam lepszej metody na odseparowanie się od codzienności. Martik- ja traktuję problemy w jeździe jako inspirację i motywację. czego Tobie i Curze życzę Mruga niech Cię Cura inspiruje Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
IzuŚka^^



Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: grejt brytan
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:36, 20 Sie 2009    Temat postu:

'co nas nie zabije, to nas wzmocni' :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
levemi



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Opole

PostWysłany: Czw 15:18, 20 Sie 2009    Temat postu:

ja też miałam kilka przerw. chociaż uważam, że jak ktoś kocha konie tak naprawdę, to po prostu cierpi, gdy tych zwierząt nie ma obok. nawet nie po to, żeby jeździć, ale zwyczajnie, żeby chociaż pogłaskać i dać marchewę...
przerwa zaczęła mi się wraz z rozpoczęciem studiów i co kilka tygodni w domu u koni. w Opolu nie stać mnie było na jazdę. poza tym, to nie to samo co w domu. jednak taka wolność z koniem, że samemu się decyduje, co i jak się robi jest lepsza. no ale na drugim roku dostałam się na wf na konie. 3 godziny w tygodniu siedziałam w stajni cała szczęśliwa. o dziwo wycofali to z dyscyplin na wf-ie Smutny
kolejną przerwę mam teraz - już od tygodnia, przez kontuzję. ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. już 3 dni po wypadku, jechałam bryczką na jakieś dożynki Wesoly
mam nadzieję, że w moim życiu, nigdy nie będę musiała całkowicie zrezygnować z kontaktu z końmi Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Czw 15:32, 20 Sie 2009    Temat postu:

IzuŚka^^ ale chyba nie na koniach, bo już też z tym skończył. W każdym razie do sportu już nie wróci. A teraz to tylko wożenie tyłka.
Za to starszy nadal jeździ, można powiedzieć że zawodowo, i że osiągnie kiedyś sukces. Bo ciężko na to pracuje. Zresztą swoja przyszłość związał z końmi. Więc chociaż jeden przejmie pałeczkę.


Ostatnio zmieniony przez Iburg dnia Czw 15:34, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
IzuŚka^^



Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: grejt brytan
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:34, 20 Sie 2009    Temat postu:

lepsze to niż NIC Wesoly zręsztą myślę że nie jedna osoba chciałaby wozić tyłek na takim poziomie Jezyk
a za karierę starszego syna trzymam kciuki i życzę żeby młodsze pokolenie również związało swoje życie z końmi Wesoly


Ostatnio zmieniony przez IzuŚka^^ dnia Czw 15:41, 20 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wojtas



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:36, 20 Sie 2009    Temat postu:

Zaraz na początku, kiedy po tygodniu wakacyjnej nauki jazdy wsiadłem w domu na konia w jakiejś bida-stajence, wychrzaniłem się tak skutecznie, że na dwa lata odpuściłem sobie te przyjemności. Poleciałem na glebę jak worek cementu, pochrzaniło mi się coś w kręgosłupie i przez dwa dni nie mogłem wstać z łóżka, a potem przez dwa tygodnie ledwo łaziłem po mieszkaniu. Strach ma naprawdę wielkie oczy;) Ale duży był ten koński robal, którego łyknąłem na pierwszym wyjeździe w teren, i w końcu wróciłem w siodło. Teraz po każdej takiej przerwie wprost nie mogę się doczekać powrotu, i kombinuję jak bezpiecznie zrobić to jeszcze nawet w gipsie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 15:51, 20 Sie 2009    Temat postu:

Moja przygoda z jazdą konną (taką z prawdziwego zdarzenia) w zasadzie już się skończyła. Kondycja fizyczna, obowiazki domowe, zobowiazania rodzinne i coraz cześciej zwyczajna ochota zeby sobie klapnąć - wszystko to powoduje ze jeżdzę od przypadku do przypadku. To że jeszcze wogóle siadam na konia, zawdzięczam cierpliwym instruktorom i przyjaciołom, którzy mimo wszystko zachęcają do powrotów w siodło.
Przygoda z końmi natomiast nigdy się nie skonczyła i nie skończy. Zawsze w jakiś sposób do nich wracam. Nawet wtedy, kiedy miewam kilkuletnie przerwy i wydaje się, ze to już zamknięty rozdział. Nic na to nie poradzę, ze oglądam się za każdą napotkaną szkapą i szukam kontaktu z koniarzami. To silniejsze ode mnie. Wesoly

A jak już bede starą babcią na wózku, to jeszcze mi zdjecia zostaną. O.


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Pią 8:09, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin