Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Maniakalnie krąży po padoku :(
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ten_veroniq



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zachodniopomorskie

PostWysłany: Nie 17:58, 06 Wrz 2009    Temat postu: Maniakalnie krąży po padoku :(

Spotkaliście się z czymś takim, że koń bez przerwy chodzi w te i wewte wzdłóż jednej ściany padoku (od wyjścia)? Wydeptał w ciągu kilku dni głęboką ścieżkę, chodzi tak godzinami... Nie wiem, co robić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)


Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Raciborz-Lozanna

PostWysłany: Nie 19:30, 06 Wrz 2009    Temat postu:

A ma inne konie do towarzystwa? Moze jest to dla niego nowe miejsce i teskni za dawna stajnia? Czy ma trawe i zajecie?
Mysle, ze czynnikow moze tu byc wiele. Nadpobudliwosc, nuda, instynkt stadny, tesknota za wspoltowarzyszami, nerwica, mania taka jak tkanie (np zwierzeta w klatkach w ZOO).
Napisz cos wiecej....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ten_veroniq



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zachodniopomorskie

PostWysłany: Nie 19:50, 06 Wrz 2009    Temat postu:

OK, faktycznie podałam za mało informacji.

Koń został kupiony ok 3 mies. temu. Miał na stajence swój wątek. 4-letni ogier wegetujący w komórce z bykiem do towarzystwa. Trochę nerwowy, gryzący. Nigdy nie wychodził na padok.

Po zakupie pojechał do domu tymczasowego. Stajnia angielska, hektar wybiegu, trzy wałachy plus on. Został wykastrowany. Okazało się, że łyka. Nosił łykawkę. Generalnie nie robił większych problemów, ale miał kilka epizodów ataku na człowieka z zębami. W rękach osoby spokojnej i zdecydowanej, konsekwentnej - konik, jak marzenie. Chodził pod siodłem, delikatny na pomoce, w galopie woził.

Tydzień temu przyjechał do mnie. Dostał padok z wiatą do dyspozycji. Siana do woli, karmienie owsem 2x dziennie. Łykawkę zdjęłam mu na stałe. Łyknie sobie kilka razy w trakcie i po zjedzeniu owsa, ale poza tym jest wyluzowany. Nie próbuje kąsać człowieka, mam wrażenie, że czuje się komfortowo...

... mam takie wrażenie do czasu, aż nie zaczyna wpadać w trans "wydeptywania ścieżki" Potrafi krążyć po jednej ścianie padoku godzinami. Siano jest, trawy może mało, ale zawsze coś by sobie dla relaksu poskubał. Konie widział, wczoraj stwierdziłam, że to za mało i dałam mu na padok 1.5-roczniaczkę sąsiada (to dłuższa historia, co ten źrebak u mnie robi... dłuższa i denerwująca), mała akurat ma ruję, więc Kamaro kilka godzin się ekscytował... a dzisiaj od rana znów to samo

Krąży i krąży. Na koleżanę nie zwraca uwagi, chyba że znajdzie się za blisko jego owsa/siana. Wtedy skuli się, pokaże zęby, odgoni. Zje, napije się... i znów krąży.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iandula



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:58, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Z tego co piszesz stał w bardzo ciasnym pomieszczeniu, a teraz wszędzie wokół niego przestrzeń, może to go stresuje, przytłacza, nie czuje się bezpieczny Smutny
kiedyś mój wałach tak chodził, jak padł jego najlepszy przyjaciel, a Ianda stała prawie miesiąc przy bramie, którą wyjechał jej druh, w trawie po pachy, nic nie jedząc na padoku Smutny
może znajdziesz mu zwierzaka na przyjaciela, może się uda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ten_veroniq



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zachodniopomorskie

PostWysłany: Nie 21:30, 06 Wrz 2009    Temat postu:

1. Ma zabudowaną z trzech stron wiatę, w której może się schronić i czuć bezpiecznie.
2. Ma towarzystwo na padoku i poza padokiem.

... a mimo to krąży i krąży... Naprawdę nie wiem, co robić wykrzyknik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:20, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Hmm...a robi coś jeszcze? W sensie, wypartuje, rży np. jak zobaczy innego konia albo i człowieka, chodzi osowiały czy raczej taki "normalny"? Jak się zachowuje w boksie?

Nie wiem czy to coś pomoże, ale...
1) koleżanka ma dość energiczną klacz. Koń, jeśli zostanie wypuszczony na padok to sobie biega....i biega.... i mimo, że jest mokra jak szczur - biega... i biega... aż się w końcu wybiega, wtedy łazi, wyschnie i szczęśliwa.
2) widziałam konia, który.... wyglądał, jakby nie lubił być na wybiegu. Długo był ogierem - całe życie wychodził na padok dla ogierów, zazwyczaj samotnie, w stajni miał kontakt międzyboksowy z innymi końmi. Konia wykastrowano, ale... nawet jeśli się go wypuści na wybieg, to dosłownie po godzinie stoi przy wejściu i jak zobaczy człowieka gdzieś w oddali to rozpaczliwie rży by go natychmiast stamtąd zabrać. Jak się po niego przyjdzie na ten padok w momencie kiedy jest na drugim końcu padoku to momentalnie przebiega galopem do człowieka. Przyłączenia do stada nikt nie ryzykował, koń jest stary, nie wiadomo czy stado przyjęłoby go, a skopania i gryzienia w tym końskim wieku nikt nie chciał ryzykować. W obejściu i na jeździe - misiek, w boksie dosłownie "zajmuje się sobą", nie tka, nie łyka, no, nic. Cały czas w tym boksie coś przeżuwa [zauważyłam, że zostawia siano na cały dzień o_O ], czasem się położy, czasem wyjrzy przez "okienko".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)


Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Raciborz-Lozanna

PostWysłany: Nie 22:52, 06 Wrz 2009    Temat postu:

ten,
Piszesz, ze kon chodzil pod siodlem. Czy jak jest u Ciebie tez ktos na niego wsiada? Moze godzina porzadnej pracy na ujezdzalni lub jazda w teren, lonza - wplynelyby na jego psychike, bo cos mi sie wydaje, ze to sprawa "glowki" u niego.... No i masz go z powrotem dopiero od tygodnia; w poprzedniej stajni nikt Ci nie sygnalizowal takiego problemu, prawda? Pewno tez teskni za tym co zostawil.
Kon jest lykawy, wiec ma tendencje do zachowan "maniakalnych". Czasami, znajdujac zwierzakowi zajecie potrafimy cos zmienic, ale czesto takie nawyki zostaja Kwadratowy Chyba zostaje Ci metoda "prob i bledow". Kwadratowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystyna



Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: mazowsze

PostWysłany: Nie 23:05, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Veroniq, ja nie tylko spotkałam takiego konia, ja go zwyczajnie posiadam.
Od drobnych 15 lat.
I aż sie boję napisać, bo wiem co usłyszę, ale co tam. Mój koń wytrzymuje
(i zawsze wytrzymywał) na padoku nawet trawiastym, nie dłuzej niż dwie, trzy godziny. Potem zwyczajnie chce do stajni. Do swojego boksu.
Próby niezabierania owszem były.
Tłumaczyłam mu, że wszyscy mądrzy ludzie twierdzą, że koń o niczym innym nie marzy jak o byciu na padoku 24h na dobę.
On słuchał póki mnie widział.
Dalej następował protest totalny. Chodzenie wzdłuż ogrodzenia, potem galopady, potem próby pokonania zapięcia, a potrafi odpiąć prawie wszystkie patenty. Na końcu, jak nie dał rady inaczej, rozwalanie ogrodzenia, jakie by nie było. Zaliczył wszystkie kontuzje jakie mogłam sobie wymarzyć. Skacząc przez siatkę wyższą ode mnie dał radę nawet zaczepić o słupek i pikując w dół rąbnąć głową o utwardzoną nawierzchnię ulicy. Po czym pozbierał się do kupy i poleciał obejrzeć tory kolejowe na trasie Warszawa- Halinów.
Przyczyna jego zachowania?
Wcale nie taka prosta.
Napewno najwazniejszy był fakt, że był do 13 roku ogierem i to ogierem-przywódcą stada. A raczej jego nieustannym opiekunem.
Pozostawianie stada zbyt długo bez opieki nie wchodzilo w grę. Zrobił wszystko, zeby do niego wrócić i zobaczyć czy jest bezpieczne.
Zrobił też wszystko, zeby zdobyć nowych członków stada i nowe terytorium więc każdy padok go ograniczał.
Każdy na dłuższą metę był dla niego więzieniem.
I choć wiem, że brzmi to jak herezja nadal jest. Jego poczucie wolności, godności własnej, niezalezności i potrzeba wędrowania może czlowieka załamać.
Może twój koń jest podobny do Junaka?
Nie wiem. Wiem, ze Junak postawił na swoim. Ma swój boks w stajni z kolegami, wychodzi na padok z Przecławem dwa razy dziennie, on decyduje na który padok bedzie wychodził, jednym slowem muszę wyczyniać cuda na kiju, żeby zechciał się spokojnie popaść i nie łaził wzdłuż ogrodzenia. Albo go nie rozwalił.
Do tego potrzebuje zainteresowania i obecności czlowieka. W tym wypadku mnie. Zabawy w berka na padoku, spacerów na lonży "gdzie oczy poniosą" czyli zwiedzania miejsc nowych i dziwnych, zabawy przy czyszczeniu....
I mimo, że jest już od trzech lat wałachem nadal jest przywódca stada. Mimo innego ogiera w stajni.


Ostatnio zmieniony przez krystyna dnia Nie 23:15, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Omega



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 9:01, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Ja widziałam raz podobne zachowanie - u kobyły przez jakiś czas po przyjeździe. To było takie pełne stresu dreptanie. Może o to chodzi, że po życiu długi czas w komórce, to druga drastyczna zmiana w jego życiu - najpierw na padoki z innymi końmi - teraz znów zmiana otoczenia. Daj mu trochę czasu, niech się przyzwyczai. Może się uspokoi, jak już będziesz go wypuszczać z resztą koni i ustalą sobie jakąś hierarchię.

Inna myśli - nie wiem, ile owsa mu dajesz, ale może skoro nie chodzi (tak to zrozumiałam) to dla niego za bardzo energetyczna pasza. To pytanie dla bardziej znających się na żywieniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ten_veroniq



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zachodniopomorskie

PostWysłany: Pon 9:39, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Sankarita napisał:
Hmm...a robi coś jeszcze? W sensie, wypartuje, rży np. jak zobaczy innego konia albo i człowieka, chodzi osowiały czy raczej taki "normalny"? Jak się zachowuje w boksie?

Rży, jak widzi konia, albo gdy odzywają się konie, których nie widzi, ale to jest pojedyńcze rżenie, a nie np. histeryczne koncerty. Na ludzi patrzy z zaciekawieniem, a szczególnie na mnie, jak niosę białe wiaderko, albo snopek siana Mruga

Na jedzenie rzuca się, kuli uszy, a potem niedojada owsa, sianem interesuje się tylko przez chwilę.

Jak wpadnie w trans krążenia, to jest pobudzony. Widać, że go to spala. Osowiały nigdy nie był.

W boksie tam, skąd go kupiłam, zachowywał się niesympatycznie, próbował szczypać. W stajni, do której następnie pojechał, rozkręcił się i zaczął gryźć. Wystarczyło, że wyczuł, że ktoś jest niepewny, albo wystraszony - gryzł, blokował w rogu, albo przy ścianie. Szczególnie źle zachowywał się podczas karmienia, po nasypaniu owsa był problem z wyjściem z boksu, żłób trzeba było dla bezpieczeństwa przewiesić na drzwi. Poza boksem nie sprawiał żadnych szczególnych problemów. U mnie natomiast nie ma boksu - mieszka na padoku z wiatą.

Boubi napisał:

Piszesz, ze kon chodzil pod siodlem. Czy jak jest u Ciebie tez ktos na niego wsiada? Moze godzina porzadnej pracy na ujezdzalni lub jazda w teren, lonza - wplynelyby na jego psychike, bo cos mi sie wydaje, ze to sprawa "glowki" u niego....

Chodził pod siodłem, to za dużo powiedziane. Chciałam tylko zasygnalizować fakt, że kilkakrotnie na niego wsiadano Mruga W miejscu z którego pochodzi, zajeżdżono go podobno, ale nikt nie miał odwagi wsiąść, żeby to udowodnić. W związku z tym potraktowaliśmy go, jako konia surowego. Dużo się nie nachodził, bo najpierw była kastracja, podczas której okazało się, że ma szeroki kanał pachwinowy, co zwiększa ryzyko wypadnięcia jelit, więc ok 3 tygodnie miał silnie ograniczony ruch. Jego opiekunka nie za bardzo sobie na nim radziła, następnie wywalił się podczas wsiadania i takie tam kwiatki. Pod dobrym jeźdźcem porusza się dość płynnie we wszystkich trzech chodach, chętnie skacze.

Nie mam odwagi na niego wsiadać, bo jestem tu sama. Jak będzie powtórka z gleby przy wsiadaniu, albo coś mu odwali, to znajdą mnie dopiero, jak psy zaczną wyć z głodu wstyd Gdybym miała pomocnika, to chętnie bym na nim pojeździła do lasu, bo jest odważny i niepłochliwy.

Zastanawiam się nad lonżowaniem. Popracuję z nim kilka dni z rzędu, żeby sprawdzić, czy to daje jakieś efekty.

Boubi napisał:
No i masz go z powrotem dopiero od tygodnia; w poprzedniej stajni nikt Ci nie sygnalizowal takiego problemu, prawda? Pewno tez teskni za tym co zostawil.

Nie, w poprzedniej stajni takiego problemu nie było. To stajnia blisko mnie i akurat po drodze do Szczecina, więc bywałam tam często. Z zachowań maniakalnych Kamaro prezentował tylko łykanie. Potrafił odejść od koni, zostawić trawę i powędrować do boksu, żeby sobie kilka razy łyknąć.

krystyna napisał:
Veroniq, ja nie tylko spotkałam takiego konia, ja go (...)

Mam wrażenie, że to dwa różne typy - Twój był przewodnikiem stada i mimo kastracji nadal chce pełnić swoją dawną rolę. Bez koni nie może żyć.

Natomiast mój był wychowany w zupełnej samotności (tzn. matka i brat w komórce obok, ale praktycznie żadnej możliwości kontaktu). Gdy - jak to określił właściciel "zaczął wariować" - dostawiono mu byka do towarzystwa.

W stajni, skąd przyjechał do mnie, były dwa wałachy, z którymi poustawiał sobie hierarchię (każdy miał jakieś skaleczenie, ale obyło się bez wojny), generalnie żył w zgodzie, ale nie kleił się przesadnie, gdy jeden, albo dwa szły w teren, nie było rozpaczy, że "stado się rozchodzi".

U mnie dostał półtoraroczną kobyłkę, którą praktycznie przestał się interesować po pierwszej nocy. Teraz ogranicza się do kulenia na nią uszy i szczerzenia zębów, gdy mała za blisko podejdzie. Zresztą ona zachowuje się podobnie, bo od 7 mies. życia była non stop palowana na łańcuchu z dala od koni i chyba ma nieco kłopotów z kontaktami socjalnymi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Faenza



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 835
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:09, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Sandro a masz możliwość wstawienia go na próbę z innym koniem? Może z kobyłką po prostu się nie polubił i nie interesuje go jej towarzystwo tym bardziej jeśli i ona przestraszona i nie bardzo wie jak się z nim komunikować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:16, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Ten_veroniq, popieram pomysł Faenzy. Wiem z doświadczenia jak nerwowy, "spalający się" i wręcz nieobliczalny może być koń, jeśli jest "skazany" na towarzystwo konia, z którym się nie lubi. Mój koń w poprzedniej stajni stał obok całkiem fajnego wałaszka, wychodził z nim na padok, ale..... problem w tym, że konie się nie cierpiały. Obstawiam, że to dlatego, że poznały się w dość nieciekawych okolicznościach, które sprawiły, że zaczęły żywić do siebie taką nienawiść. Mój koń, którego ulubionym zajęciem w boksie było spanie, odpoczywanie bądź leniwe dojadanie śniadania czy obiadu nagle stał się nerwowy, zaczął krążyć po boksie, przez co robił sobie niezły gnój, rzucać się na kraty i "strzelać" oczami na wszystkie strony. Nie dawał mi się wylonżować, zaprowadzić na plac do jazdy, a miarka przebrała się, kiedy wręcz stratował mnie w momencie kiedy chciałam go wypuścić na padok. Stwierdziłam, że tu naprawdę coś jest nie tak.... Zmiana stajni, zmiana towarzystwa - koń jak złoto.
Wstawianie dwóch koni mających problemy z kontaktami socjalnymi chyba nie było do końca udanym pomysłem. Mała jako, że jest mała - może jeszcze "wyjść na ludzi", zostać wychowana w jakimś stopniu, on - jest starszy, też nie wychowany, nie da jej odpowiedniego towarzystwa, ona dla niego też nie będzie towarzystwem, a może jakby został wypuszczony z jakimś innym koniem, z którym, daj Panie Boże, polubiłby się - to może by się uspokoił, pod wpływem tego drugiego konia.
Skoro rży do koni to jednak potrzebuje kontaktów z osobnikami ze stada i najwidoczniej młoda klaczka to dla niego żaden kumpel. Niby nie rozpacza, że stado się rozeszło, jak mówisz, ale z drugiej strony, wydaje mi się, że jakiegoś stada mu brakuje. Mój młody w pewnym momencie był wypuszczany sam, ponieważ mógł zarazić inne konie i mimo, że wyglądało na to, że w jego zachowaniu nic się nie zmieniło, potrafił.... łazić wzdłuż ogrodzenia jak widział na sąsiednim padoku innego konia, zarżał raz po raz do tego konia i było widać, że brakuje mu towarzystwa, ale on się ani nie "spalał", ani nie gardził towarzystwem - po prostu musiał być sam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dorothy



Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: tymczasowo Zabrze... <Racibórz>

PostWysłany: Śro 22:29, 23 Wrz 2009    Temat postu:

Z własnych doświadczeń.Moja kobyłka, przez pół roku podróżowała wzdłuż ogrodzenia... czasami kłusowała czasami galopowała ale generalnie nie odstępowała ogrodzenia na 3 m. Byłą wtedy odzielona od stada jako 2,5 do zajeżdżenia wzięta. Towarzystw mieć nie mogła bo kopie, a w stajni były same "sporty". Przeszło jej , z czasem zaczeła się interesować krzakami przy padoku potem trawą na wszytko trzeba czasu. Przy czym nauczona kontuzjami nie puszczałam jej na dłużej niż 4 h bo kończyło się to miesięcznym staniem i lonżą lub jakąs kulawizną. Jeśli koń nie czuje się swobodnie na padoku i po godz chce z niego wyraźnie wyjsc to go sciągam i nie trzymam na siłe... bo tak " jest lepiej" ma dni że jej odbija Wesoly i lata wzdłuż ogrodzenia i tyle a ma że siedzi pół dnia na padoku i nawet nie zerknie okiem na wyjście a jest ze mna ponad 2 lata... konie tez potrzebują czasu i same troche nam podpowiadają co jest dla nich lepsze ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:19, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ten mieliśmy kiedyś kobyłę, "sportową" czyli taką która całe życie spędziła w boksie. Na emeryturę do nas trafiła, została przyjęta przez stado więc normalnie wychodziła z nim na padok. Niestety jej socjalizacja w ogóle nie interesowała. Nie miała żadnego końskiego przyjaciela, a zamiast skubać trawę na padoku spacerowała wzdłuż płotu równoległego do stajni. Od narożnika do narożnika cały czas takim samym tempem, ze smutną miną i tęsknymi spojrzeniami w stronę stajni. Jeżeli przenosiliśmy stado na dalsze padoki, których żaden płot nie graniczył bezpośrednio z bliskim otoczeniem stajni, to stała jak wmurowana pod bramą. Bywały dni, że przy wyganianiu koni rano na łakę wszystkie leciały jak szalone, człowiek szedł zamknąć bramę, wracał zrobić obrządek i zastawał kobyłe w otwartym boksie jedzącą spokojnie siano.
Chcieliśmy ją raz uszczęśliwić więc poszła z kilkoma końmi na padoki bardzo daleko od stajni. Miała do dyspozycji kilka hektarów, wiatę i spokój. Przez tydzień wychodziła rów pod bramą i schudła tak jakby nic do pyska nie wzięła przez cały czas Smutny
Od tamtej pory wychodziła tylko na czas obrządku a i tak takie krótkie wyjscia traktowała jak karę. Kobyła zwyczanie nie chciała ani nie lubiła przebywać na padoku. Doskonale się czuła w swoich 4 ścianach. Może Kamaro to po prostu taki sam typ? Jesli całe życie spędził w komórce z bykiem to możliwe że na dużej przestrzeni po prostu się nie odnajduje i nie ma co go uszczęśliwiać na siłę?

Daj mu jeszcze czas, zmień towarzysza tak jak radzą inni, a jeśli to nie pomoże to chłopak chyba będzie musiał zamieszkać w jakimś boksie....

Powodzenia!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iandula



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 10:21, 26 Wrz 2009    Temat postu:

Jak się to czyta, to łezka się kręci, te biedne konie konie mają choroby psychiczno-emocjonalne jak ludzie, tylko niczego nam powiedzieć i wytłumaczyć nie potrafią Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin