Stajenka

martik

A ja uważam, że powroty w siodło są rewelacyjne! Wesoly

To tak, jakby człowiek na nowo odkrywał możliwości współpracy z koniem.
Mało tego, po przerwie wiele rzeczy lepiej wychodzi. Człowiek często zapomina o swoich wcześniejszych zachowaniach i bardziej naturalnie reaguje- choć oczywiście bywa tak, że się bardziej boi. Najważniejsze jest jednak aby wsiąść, przełamać się, znaleźć czas, pojechać do stajni i usiąść w siodle. Potem to już wciąga, to tak jak narkotyk.
I zgadzam się z Iburg, jazdy konnej się nie zapomina. Faktem jest, że ciało- mięśnie odmawiają posłuszeństwa ale zasady i sposób zachowania na koniu zostają w podświadomości. Jestem przekonana, że spokojnie sobie poradzisz

Jeśli chodzi o rady, to nie ma co za wiele wymyślać... I tak na koniu używa się takich mięśni, których normalnie mało się używa, więc zakwasy będą i kropka. Można tylko zmniejszyć ich natężenie poprzez krótsze jazdy, jak sugerowała Dakron. Jeśli będziesz miała Aniu taką możliwość, to dogadaj się z kimś w stajni aby dłużej pozwolił Ci pobyć z koniem (np. przy czyszczeniu), tak, żebyś mogła z nim złapać większy kontakt. Po powiedzmy 20 minutach czy 30 minutach dopiero wsiądź i tylko na 30 minut właśnie. A najlepiej by chyba w ogóle było jak byś sobie wsiadła na lonżę. Tak, na lonżę. I nie traktuj tego przypadkiem jako zło konieczne albo cofanie się w rozwoju jeździeckim. Potraktuj to jak dobrą bazę do dalszych kroków. Coś, co pomoże Ci przypomnieć sobie jak powinno się zachowywać na koniu Twoje ciało.
Strasznie brakuje mi lonży... Jejku, wiele bym dała, żeby ktoś poprowadził mi DOBRĄ lonżę...
Powodzenia Aniu, daj koniecznie znać jak poszło

Mela

Jeśli chodzi o wwóz koni z Norwegii to chyba nie ma z tym większych problemów. Kilka lat ( z 4) temu znajoma DOSTAŁA w podziękowaniu za dobrą pracę kłusaczkę wycofaną z torów wyścigowych. Po tygodniu koń był już w Polsce. Co prawda jednego nie dopilnowała. Nie zgłosiła konia w PZH ( po roku odezwał się urząd celny z nakazem podania numeru wpisu) No i musiała nadrabiać zaległości. A miała lekki problem bo w PZH nie chcieli przyjąć zgłoszenia czyli dokonać wpisu. Odesłali ją do jakiegoś okręgowego związku. Chyba wszystko poszło pomyślnie bo konika widziałam jakieś dwa-trzy tygodnie temu (nadal jest w Polsce z tą samą właścicielką). Jeśli poważnie myślisz o przywozie to najpierw zapoznaj się z przepisami celnymi i przepisami w PZH.

A co do powrotu w siodło to spoko. Ja właśnie przymierzam się do tego samego ale po rocznej przerwie. Mam bogatą wyobraźnię i ....... oczami tej wyobraźni już teraz czuję ZAKWACHY. Poza tym nic się stać NIE MOŻE !!!

dakron

Powroty bywają bardzo miłe

Przeskoczyłam dziś kilka przeszkód i było świetnie.
Osm był kochany i pochwalił, bardzo mnie tym odbudował.
Oświadczam że skoków tak jak i jazdy się nie zapomina. uuu

Anka

Mela z przywozem do kraju może problemów by nie było , ale tu chodzi o wywiezienie polskiego konia do Norwegii i tu będzie dużo trudniej , poza tym mimo wszystko to inny klimat , inne pasze i obawiam się że koń mógłby żle zareagować na zmiane ( ludzie mają problemy przez jakiś czas woda , jedzenie , samopoczucie ) a wizyta norweskiego weta może bardzo zaboleć . Sprawa jest otwarta bo jest na to jeszcze czas , ale raczej będę musiała chyba poszukać czegoś na miejscu . Co do zakwasów to pamiętam ich słodki smak ...

osm

martik

Mela

Anka

zaboleć właściciela

i opróżnic jego kieszeń ...

ansc

Ogłaszam wszem i wobec, że uległam mojemu nałogowi, nie dałam rady go zwalczyć, to jest silniejsze ode mnie i powracam może nie od razu w siodło bo wierzchowca na którym będę jeździć muszę uruchomić ( tak jak ja wypadł trochę ze swej roli Mruga

) więc zaczęliśmy się lonżować aby zgubić brzuszek i nabrać trochę mięśni grzbietu żeby go nie bolało tu i ówdzie Mruga

Nawet kupiłam sobie nowy kask Mruga

Ada

ansc

ansc

Chyba kask wypróbuje dopiero w hubertusa, hehehe dosiądę "największego" konia w stajni, no cóż jak bozia wzrostu nie dała to musi wystarczyć hucuł Mruga

Paskuda

Ansc na koniu już dawno nie widziałam, powodzenia na Hubercie.

ansc

Hurra dzisiaj wsiadłam pierwszy raz na konia od prawie roku, pojechałam sobie w samotny terenik i wogóle nie czułam, że tak dawno nie jeździłam. Czuje się wspaniale, a pojechałam tylko dlatego bo byłam wściekła i musiałam wyjść z domu. A gdzie koniarz poprawia sobie humorek? Oczywiście przy konikach!

A to konik na którym pojechałam się relaksować

Ada

Brawo, brawo, a jutro zakwasy, polecam dzisiaj wygrzać się w wannie.. Widzę też że nowy narybek jeździecki rośnie..