Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spis (końskich) wypadków - ku przestrodze
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 8:30, 11 Sty 2007    Temat postu: Spis (końskich) wypadków - ku przestrodze

Proponuję wątek "ku przestrodze". W tym o bliskich spotkaniach z konmi piszemy raczej o bezpieczeństwie jeźdźca, a konie są jak dzieci i jak dzieciom świat im zagraża. Jeżdząc na nie swoich rumakach często zdarza nam sie o tym nie pamietać.
Moze dzieki temu co tu napiszemy, uda się komuś uniknąć kłopotów? Ten wątek mogłby sie też nazywać "największa głupota jaką zrobiłem z koniem, ktorej już bym nie powtórzył" ale mysle ze można pisać też o wypadkach ktorych nie byliśmy uczestnikami.

Na początek uwiązy i wiązanie.

Z mnostwa głupot ktore popełniłam dobrze pamiętam ostatnią, o ktorą jestem na siebie baaardzo zła - pomagałam prowadzić Chaffa na padock w Długomiłowicach. Idzie się kawałek asfaltową drogą, między zabudowaniami, wiosna, młody nabuzowany ogier, wiecie rozumiecie. Własciciele nie mieli już odwagi prowadzić go na kantarze, ale zamiast zalożyć mu zwykłe wędzidło, przewlekali łańcuszek od uwiązu przez kołka kantara (koń miał łancuch w pysku Smutny). Ja sie o to wędzidło nie upominałam bo byłam tam tylko gościem, wziełam jak dali (to pierwsza głupota). Przy wejściu na padock ogier wystartował jak rakieta, a ja bezmyślnie puściłam go z tym cholerstwem w pysku i furkoczącym końcem uwiazu. Wcześniej też zdarzalo mi się puszczać jak miały kantar i zwykły uwiąz nie w pysku, odpinałam go po pierwszym galopie. Po chwili dotarło do mnie co zrobiłam - do dziś dostaję gęsiej skórki na myśl, co by było gdyby wtedy przydepnął końcówkę. Kiedy dał sie złapać sprawdzilam kąciki - z jednej strony otarta skóra.

Inny przypadek - czyścilam roczną klaczkę, przywyczajoną do uwiazu i wiązania. Stala grzecznie, z nudów coś sobie wąchała na ziemi. Nagle coś tam usłyszala i gwałtownie podniosła łeb, uwiąz owinął jej potylicę i nie puszczał. Spanikowany konik odsadził się gwałtownie, prawie usiadł ze strachu. Dłuższą chwilę trwało, zanim udało mi się ją namowić na opuszczenie głowy. Od tego czasu tylko bezpieczne węzły i krotkie wiązanie, a najlepiej jak koń stoi bez wiązania.

Z mniejszych wypadków - uwiązalam kiedyś Chailę do przyczepy (cięzkiej, takiej od traktora) na ogłowiu. Jak sie wystraszyła, pociągneła to wszystko samą głową. W sumie nic się nie stało, ale od tego czasu bardzo uwazam do czego wiąże i z dwojga złego wolę zeby kon uciekł sam, niż np. z kratą między nogami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:00, 11 Sty 2007    Temat postu:

Bezwzględnie należy sprawdzać do czego się konia przywiązuje! I jak się to robi też...
Koleżanka ma kobyłę, którą kiedyś przywiązała do jakiś starych drewnianych drzwi. Koń się odsadził i zamiast zerwać kantar i uwiąz, wyłałam kawał tych drzwi! Z przerażenia kobyła zaczęła uciekać, ciągnąc za sobą ten kawał drewna. Nie wiem ile ją łapali ale wystraszona była nieźle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 14:23, 11 Sty 2007    Temat postu:

Mój koń miał lekką kontuzję, więc na zlecenie weta wylądował w boksie na 4 dni, wiedziałam że nie lubi takich sytuacji bo odpala. Przyjechał doktorek do innego zwierza, zobaczywszy mnie w stajni poprosił o przeprowadzenie mojego konia po ścieżce. Odruchowo zapięłam uwiąz za kantar i wyprowadziłam Debiuta z boksu, zrobiliśmy kilka kroków i koń nagle odpalił z czterech w górę i wysadził kopa w moją stronę. Zobaczyłam kopyto przed oczyma w bardzo małej odległości. Rodzinka zamarła, byli pewni że dostałam.. konik pognał galopem w radosnych podskokach i nie mogliśmy go złapać przez dłuższy czas... doktor z kamienną twarzą stwierdził ”zdrowy, można brać pod siodło”
Morał:
- jeśli wiesz że Twój koń odpala po postoju to wyprowadzaj tylko na wędzidle i z przypiętą lonżą

Mycie nieznanego konia pod wężem także polecam na wędzidle a nie na kantarze. Ośmioletni ogier poleciał radośnie zniechęcony szlauchem, z moim małżonkiem na końcu uwiązu. Oblucja była na zamkniętym terenie bez innych koni więc bezpiecznie, ale jeszcze długo nie mogliśmy dociec dlaczego W. go nie puścił... ryczeliśmy ze śmiechu kiedy wysypywał tonę piachu z oficerek... konik go pociągnął po glebie....aaaa musielismy odkupić końcówkę węża wyrwaną z kranu.... na usprawiedliwienie dodam że loża szyderców krzyczała „puść go”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Forkate



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:37, 11 Sty 2007    Temat postu:

Temat prawie jak niefortunne bliskie spotkanie....
Ja daruję sobie chwalenie się swoją głupotą, ja chyba jestem pechowiec nałogowy a nie narzekacz. Głupiam jak but. Przepraszam za OT.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 16:54, 11 Sty 2007    Temat postu:

Forkate napisał:
Temat prawie jak niefortunne bliskie spotkanie....


To prawda, tylko ze tam są niefortunne spotkania ludzi z konmi.
A tutaj niefortunne spotkania koni z ludźmi, ktorzy mogą im zagrazac swoją bezmyślnoscią, niewiedzą, niedoswiadczeniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Forkate



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:29, 11 Sty 2007    Temat postu:

Dla mnie bez różnicy, bo moim zdaniem raczej wszystkie wypadki przy koniach, z końmi, "przez"(?) konie zdarzają się przez bezmyślność i głupotę człowieka. Bo to on na koniu jeździ i spada, za blisko stoi i koń go podepcze, to przez jego czasem bezmyślność koń uciekając, wpadnie na człowieka i go poturbuje. To przez człowieka koń dostaje schizów i kopie bez opamiętania. Mówię tu o "chamskim" skopaniu człowieka np. w boksie. Sam sobie psychiki nie skrzywił, a człowiek narzeka że ten głupi koń go skopał. Nie widzę rozgraniczenia między takimi a takimi wypadkami. Wszystkie są winą człowieka.

P.S. Ostatnie zdanie jeszcze przemyślę i być może je zmienię Wesoly

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 17:41, 11 Sty 2007    Temat postu:

Forkate napisał:
Nie widzę rozgraniczenia między takimi a takimi wypadkami.


Chodzi o rozgraniczenie ze wzgledu na efekt końcowy: w pierwszym wypadku poszkodowany jest człowiek, a koń wychodzi bez szwanku. W tym wątku - wręcz przeciwnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P


Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Płaskowyż tarnowski

PostWysłany: Czw 21:16, 11 Sty 2007    Temat postu:

KOnia,który ma bardzo dużo energii nie lonżujemy na czymkolwiek na otwaratej przestrzeni lub gdzie są inne konie,można byc przewleczonym parę metrów a koń może sobie krzywdę zrobić,niby banalne a jednak.
Nieznajomych(albo znajomych czubków)nie prowadzamy za sobą,efekt może być taki,że koń po nas przelezie i zwieje.
Nie prowadzimy konia po stronie stracha.W przeciwnym razie możemy spodziewać się,że nawet nas nie zauważy.
Uważać na galopy na lonży,najlepiej wogóle nie galopować.Puszczać konia na taki wybieg,z którego nie zwieje,luzem na wolności może sobie i komus zrobic największą krzywde,wpadając w jakis dół np czy fose.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ten_veroniq



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zachodniopomorskie

PostWysłany: Sob 1:59, 13 Sty 2007    Temat postu:

Od dzieciństwa mi powtarzali, że konia się nie uwiązuje na ogłowiu.

Ale w wieku 25-ciu lat wyłączyłam myślenie i uwiązałam kobyłę na ogłowiu do ogrodzenia. Tylko "na chwilę", bo musiałam po coś wrócić do domu. Żeby to jeszcze był koń spokojnie stojący. Ale dobrze wiem, że Unta stać nie lubi, a szczególnie uwiązana. Przełożyła przednią nogę przez wodze. Porwała moje najlepsze ogłowie, a przede wszystkim stłukła (nie było skaleczenie, ale spuchło) kącik pyska. Mea culpa.

Nigdy do tej pory nie uwiązywałam na ogłowiu i już raczej nie będę tego praktykować.

Miałam jeszcze wpadki z zabezpieczaniem ogrodzeń i wyciętym przez złomiarzy słupem od drutów wysokiego napięcia. Wyciętym tak nie do końca, że z betonu sterczały końcówki stalowych prętów. Aż wstyd pisać o własnej głupocie.

A wracając od uwiązywania:
uwiązywać zawsze trzeba na czymś solidnym, do czegoś równie solidnego. Jeżeli w stajni, do do ściany boksu, nie do bramki. Jeżeli na zewnątrz, to do elemantów mocno trzymających się podłoża, a nie takich, które da się ruszyć. Przerażony koń potrafi wykazać się nieprawdopodobną siłą i o tym trzeba pamiętać. Do prowadzenia młodych, ogierzących i nieznajomych, zawsze warto zakładać rękawiczki. Zgodzi się ze mną chyba każdy, komu kiedykolwiek koń "spalił" skórę na dłoniach lonżą, lub uwiązem. Nic miłego, a jak zaboli, to koniowi łatwiej się wyrwać. A jak się wyrwie, to poleci i jeszcze coś sobie zrobi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 9:37, 13 Sty 2007    Temat postu:

ten_veroniq napisał:
Miałam jeszcze wpadki z zabezpieczaniem ogrodzeń i wyciętym przez złomiarzy słupem od drutów wysokiego napięcia. Wyciętym tak nie do końca, że z betonu sterczały końcówki stalowych prętów. Aż wstyd pisać o własnej głupocie.


To prawda, ale warto. Ktoś poczyta i moze dzieki temu uniknie podobnych wpadek. To nie wstyd popełniać błędy i się na nich uczyć. Głupio jest żyć w przekonaniu, ze się ich nie popełnia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:07, 13 Maj 2009    Temat postu:

Nie wiedzialam gdzie wkleic, wiec wkleje tu: [link widoczny dla zalogowanych]
Przeczytalam najpierw pierwsza wypowiedz i krew mnie zalala Od razu mialam w glowie tysiac niemilych mysli na temat wszystkich ludzi "dobrej woli" z tamtej okolicy ale potem przeczytalam odpowiedz Pana Parzydlo i juz nie wiem co sadzic... mysl
Moze przede wszystkim nalezy postawic pytanie: w jakim stanie byla przyczepa, ktora ciagnieto konia na zawody? Nie wierze, ze w sprawnej przyczepie cos takiego moze miec miejsce...
A co Wy sadzicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sączów/Warszawa

PostWysłany: Śro 10:28, 13 Maj 2009    Temat postu:

Glupota jak to mowia jest jak piosenka nie zna granic.
Calkiem niedawno z lenistwa nie chcialo mi sie pojsc na skokowy wylonzowac Fuksa i wzielam go na wybieg na kantarze. Oczywiscie Desta z Bela lazily luzem. I wszystko fajnie tylko ze Bela sie grzala i jeden moj moment nieuwagi wystarczyl zeby weszla mi w do wewnatrz kola i zaplatala sie w lonze. Lonze puscilam i Fuksiasty pooooogalopowal sobie. Ja sie tylko modlilam zeby na ta lonze nie nadepnal... Nic sie zlego nie stalo na szczescie ale strachu sie najadlam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:30, 13 Maj 2009    Temat postu:

Znam watek z Re-volty.

Trudno tu oceniac nie bedac bezposrednio na miejscu zdarzenia ale glowne pytanie wlasnie to co to za przyczepa? Czemu podloga nie wytrzymala juz po 200m po wyjezdzie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:36, 13 Maj 2009    Temat postu:

No wlasnie... Zawsze mnie zastanawia jaka jest cena takich wyjazdow na zawody mysl Naogladalam sie w zyciu roznych bukmanek i niestety wiem, ze ich stan techniczny pozostawial wiele do zyczenia. A tu przeciez o bezpieczenstwo chodzi, o komforcie nie wspominajac.
Jaki wybor maja biedne konie, ktore nie dosc, ze w stresie, to jeszcze narazane sa na takie ryzyko, ktore moze nawet skonczyc sie utrata zycia.
Po prostu brak slow... Czy ludzie naprawde musza sie pokazac na zawodach za kazda cene? Ja wiem, ze drogo, ze wszystko kosztuje ale to moze w takim razie nie jezdzic wszedzie a tylko na wybrane imprezy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)


Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Maroko - Orzepowice

PostWysłany: Śro 10:52, 13 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
Moze przede wszystkim nalezy postawic pytanie: w jakim stanie byla przyczepa, ktora ciagnieto konia na zawody? Nie wierze, ze w sprawnej przyczepie cos takiego moze miec miejsce...


Czytałm uważnie wątek jak również wypowiedź dr Golonki i zastanawia mnie wiele.
- koń miał hacele więc rozwalenie podłogi dużo łatwiejsze
- wypadek zdarzył się 500 m od stajni właścicielki konia a 1500 m od
miejsca zawodów - 2000 m - dla mnie odległość do spokojnego
pokonania pieszo.
- organizator nie ponosi odpowiedzialnosći za ten wypadek ale pomagał
- panie nie wpadły na pomysł aby udać się do budki sędziowkiej i poprosić
o ogłoszenie komunikatu iż potrzebują pomocy,
- nie wierzę, że środowisko jeździeckie "olało" sprawę - niejednokrotnie
dowodzili iż w potrzebie pomagają.
Współczuję straty konia, ale najpierw należy spojrzeć na siebie i zadać sobie pytanie czy zrobiłem wszystko jak należało, a nie obwiniać wszystkich dookoła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin