Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co z tym zrobić II - Patologie w schroniskach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Pią 8:23, 27 Sty 2006    Temat postu: Co z tym zrobić II - Patologie w schroniskach

Iburg zadała dobre pytanie w wątku o nieodpowiedzialnych hodowcach.
Ja go powtorze - w nieco innym kontekście: [link widoczny dla zalogowanych]

Zafajdane boksy, zdezelowane budy, lód w miskach, pokaleczone łapy i... szczeniak z odgryzioną głową - tak na zdjęciach zebranych przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wygląda płockie schronisko. - To nieprawda, podłość. A skąd macie pewność, że te fotografie zostały zrobione u nas? - odpierają w schronisku


Członkowie Towarzystwa pstrykali zdjęcia przez blisko rok, odkąd tylko się skrzyknęli i założyli płockie koło TOnZ.

- Od marca ub.r. ktoś z nas jest w schronisku przynajmniej raz w tygodniu - opowiada Agnieszka Szewc. - Już wcześniej wiedzieliśmy, że nie jest tam najlepiej i że dochodzi do ewidentnych zaniedbań. Ale dotąd o naszych zastrzeżeniach nie mówiliśmy publicznie.

Na początku interweniowali tylko w samym schronisku, w nadzorującej je Płockiej Gospodarce Komunalnej SITA i w urzędzie miasta.

Przyszła zima, nie ma bud

W Towarzystwie liczyli na to, że ktoś się przejmie ich sugestiami. - Ale sytuacja się nie poprawiła. Nie możemy czekać, aż psy zginą w nieznanych okolicznościach lub umrą na nosówkę. Kiedy przyszły mrozy i znów nie pojawiły się nowe budy, nie zdzierżyliśmy - twierdzi Agnieszka Szewc. I wylicza, że stare są nieocieplone, mają prześwity, szpary... - Przy takich mrozach jak ostatnio samo tylko obicie z papy i zasłonka to za mało - dodaje. - Budy stoją bezpośrednio na ziemi, za moment, kiedy przyjdą roztopy, pewnie będą mokre, a potem niechybnie zamarzną. A że psy są na łańcuchach, to na pewno nie "wybiegają" sobie tyle ciepła, by później nie było im zimno.

Nasza rozmówczyni przyznaje, że dużo psów ma szczęście, bo mieszka w ogrzewanych pomieszczeniach. Ale jednocześnie są niezabudowane boksy, w których bud nie ma w ogóle. Psy stoją na lodzie albo na śniegu, w wodzie pływają odchody, nie ma suchych legowisk - wynika ze zdjęć.

- Niestety, zdarza się też, że niektóre psiaki nie są do bud wpuszczane przez swoich pobratymców - informuje Agnieszka Szewc. I wyjaśnia: - Głodne zmarznięte stado bywa okrutne. W jednej z bud znaleźliśmy szczeniaka z odgryzioną głową. Swoją drogą, kto go w ogóle wpuścił do boksu z dorosłymi psami? Takiego odrzucanego zwierzaka należałoby przenieść w inne miejsce.

Kot z muchami

Na fotce z lutego 2005 r. doberman w boksie bez budy. „Zagłodzony i przemarznięty. Został uśpiony, »bo nic nie wart «” - piszą w swojej dokumentacji członkowie Towarzystwa. Na innym zdjęciu domek dla kotów - taki, w którym mogą się schować, gdy są przestraszone lub chcą spać. Z dokumentacji TOnZ: „Kota, czystego zwierzaka, tylko ogromny strach może zmusić do przebywania w takich warunkach (sterta odchodów z muchami i robakami musiała być co najmniej kilkudniowa)”.

Ludzie z Towarzystwa uwiecznili też miski z zamarzniętą wodą. - Na prośbę, żeby lać cieplejszą, bo nie będzie tak szybko zamarzać, usłyszeliśmy, że nikt nie ma na to czasu... - relacjonują.

Sypnęło nosówkami

W ub. tygodniu w redakcji była czytelniczka, która 10 stycznia zabrała ze schroniska kilkumiesięcznego kundelka. - Malutki, puszysty, piękny... Niestety, dwa dni później razem z córką zaniosłyśmy go do lekarza - wspomina. - A ten nie miał wątpliwości: to nosówka. Dał jakieś leki i nasz nowy pupil trochę odżył. Co z tego, nie cieszyłyśmy się nim długo. Parę dni później psiak zdechł. Szkoda mi było i córki, i zwierzaka.

Czytelniczka zastanawia się, jak to możliwe, że schronisko sprzedało chorego psa.

- Czy w ogóle robi coś z nosówką, bo to przecież choroba zakaźna? - pyta. W schronisku potwierdzają, że mają zwiększoną liczbę nosówek i parwowiroz. Ale na razie nie szczepią zwierząt. Bo po pierwsze, taka profilaktyka nie jest obowiązkowa, a po drugie - szczepionki prawdopodobnie dopiero będą kupione.

- To żadna nowość. Kiedy zabieraliśmy zwierzaki ze schroniska, bywało, że poza wszelką ewidencją też bardzo często były chore, nie miały apetytu i większych szans na przeżycie - wtrąca Agnieszka Szewc. - Mieliśmy koty z przepukliną, kocim katarem, zaropiałym okiem i tak zaawansowanym świerzbem, że łysiały.

Ta nagonka to podłość

Grażyna Pełka, szefowa schroniska, nie odnosi się do poszczególnych zarzutów, ale atakuje autorów tego koszmarnego raportu.

- Jeśli ktoś mówi, że bardziej ode mnie kocha zwierzęta, to mówi nieprawdę - zapewnia. - Tyle lat zajmuję się czworonogami, a te panie z Towarzystwa dopiero zaczynają. Nie wiem, może w ten sposób chcą się wykreować? Albo przejąć moje stanowisko? Naprawdę, nie mam na nie siły. Wpadają do schroniska, kaptury na głowach... Nie można zachowywać się jak złodziej, kontrola powinna być kontrolą, w obecności pracownika schroniska, lekarza weterynarii, potem powinno się spisać jakiś protokół pokontrolny.

A zdjęcia zrobione w płockim schronisku? - Kto wie... czy wszystkie fotografie zostały wykonane u nas? - pyta Grażyna Pełka. - Czy widać na nich jakiś szyld schroniska? Przecież tu każdą miskę czyści się natychmiast, zaraz po posiłku. Te panie nigdy nie były u nas w czasie karmienia. Cała ta nagonka to podłość. Jeśli Towarzystwo chce zrobić coś dobrego dla schroniska, to niech zacznie z nami współpracować, nie szukać sensacji.

Podobnie uważa Krzysztof Izmajłowicz, prezes nadzorującej schronisko PGK SITA. - Widziałem te zdjęcia, podchodzę do całej sprawy spokojnie - komentuje. - Dziś są takie techniki, że na zdjęciach mogą być przeróżne rzeczy... panie z TOnZ traktują swoje wizyty w schronisku nieco hobbystycznie. Jedno jest pewne: w ostatnim czasie przeszliśmy trzy kontrole, osobiście rozmawiałem z powiatowym lekarzem weterynarii, nie miał zarzutów. Nie prowadzimy schroniska poniżej pewnych standardów.


Co na to wszystko Jacek Gruszczyński, powiatowy lekarz weterynarii? Według niego, podczas kontroli schronisko wypadło dobrze.

- Sprawdzałem, jak mieszkają zwierzęta, jak są żywione. Problemem było tylko to, że woda zamarzała w miskach. Oczywiście, nie ma tam warunków superkomfortowych, ale proszę mi wierzyć, że widziałem schroniska o niebo gorsze.

Tak, tak, leczą w trójkę

Czy to prawda, że lekarzem w schronisku jest pracownik Powiatowego Inspektoratu Weterynarii?

Jacek Gruszczyński: - To nie tak. Schronisko ma podpisaną umowę z firmą, którą tworzą mój pracownik, jego brat i matka. Ale on sam nie pracuje w schronisku, ma zakaz.

Ma zakaz? Co na to Grażyna Pełka? - A tak, przyjeżdżają do nas leczyć zwierzaki w trójkę, czasem po dwie osoby jednocześnie - przyznaje szczerze.

Agnieszka Szewc także potwierdza: - Podczas spotkań z nami jako lekarz schroniskowy zawsze występował właśnie pracownik Inspektoratu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gaja



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:30, 08 Mar 2006    Temat postu:

Pewnego razu pojechaliśmy do schroniska po pieska(nieduze miasto na Mazurach).Piękne trawniki,tulipany,chodniczki ...a psy w boksach,w tej mniej przyjemnej części schroniska.W kazdym kojcu pełno piesków,duże z małymi i tymi całkiem maleńkimi...Brudno,kupy,muchy...Wybraliśmy małą suczkę.Pani poinformowała nas ,że piesek jest u nich około roku.Po krótkim czasie suczka zaczęła być gruba,grubsza ...bo okazało sie ,ze jest w ciąży!Tak więc niektóre schroniska zamiast sterylizować suczki rozmnaża je.Najgorszy byl poród,cztery pieski w tym tylko jeden żywy,dusiły sie podczas porodu,który byl strasznie ciężki.Były wielkie,potęzne a ona malutka,prawie przypłaciła życiem .Ich ojcem był z pewnością jakiś olbrzymi pies.Bo niestety schroniska to miejsca pracy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 9:34, 06 Kwi 2006    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Czw 11:26, 06 Kwi 2006    Temat postu:

No tak nic dodać. To ludzie sa odpowiedziali. Ostatnio Bluerat mówiła że przyszedł do niej pan z psem na zastrzyk bo chce suke rozmnażać ( pseudopodobny ON) jest to młoda suka poprzednia oddał bo nie była szczennna. A ta ma wady genetyczne i na stwierdzenie tego faktu przez Bluerat powiedział że tylko 1 szczenię na 4 ma ta wade i on bedzie ja dalej krył.
A takich pesudohodowców jest sporo. I nic nie da się z tym zrobic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Pią 16:44, 07 Kwi 2006    Temat postu:

Może nie tutaj powinno to byc, ale tez kawlifikuje sie pod "hodowców" może nie psów a koni.
A ja ciągle nie rozumiem jak mozna
[link widoczny dla zalogowanych]

Inna sprawa to nie wiem czy naprawdę jest sens przedłuzyc życie, może lepiej skrócić cierpienia. Ale to juz inna sprawa.
Dobrze że znaleźli sie dobrzy ludzie z pomocą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Pią 18:19, 05 Maj 2006    Temat postu:

siekiera A ja znowu sie dowiedziałam że w schroniskach nie sterylizuja zwierzaków. Znojomy zabrał suke ze schroniska i ma zamiar ją w przyszłym roku pokryc, bo powinna mieć przynajmniej raz w życiu szczeniaki.
Nie moge tego słuchac, ilu ludzi jeszcze wierzy w takie bzdury.
Wydaje mi się że schroniska powinny wydawać wykastrowane i wysterylizowane zwierzaki, przynajmniej schroniskowe nie powinny byc juz rozmnażane.
A wczoraj był u mnie mechanik i jak powiedziałam że mam wykastrowane koty to był ździwiony i zapytał czy to nie jest krzywda dla nich siekiera .
On ma kocura niekastrowanego na dworze i do domu nie wpuszcza . Powiedziałm mu ze może sie zarazic , kryjąc kotki chorobami, i był ogromnie zdziwiony.
Przecież w księgarniach jest tyle ksiażek o psach kotach i innych zwierzakach.
Przeciez weci tez powinni uświadamiać właścicieli że kastracja i sterylizacja to jest najlepsze wyjście dla zwierzaka a nie krzywda. że nie powinno sie bezmyslnie rozmnażać bo schroniska sa przepełnione.
Czy my żyjemy w średniowieczu sciana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gaja



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:41, 31 Maj 2006    Temat postu:

Kochani,musicie zrozumiec ,ze w dobie olbrzymiego bezrobocia schroniska to miejsca pracy dla masy ludzi.Nie daja sobie rady z duża ilością zwierząt,koni zresztą też ale żeby sprzedac konia,to absolutnie.Muszą miec dużo zwoerzat inaczej straciliby miejsca opracy.Nie wierze w wielką miłosc różnych pań ,panów do koni,którzy nie maja swojej ziemi a trzymaja kilkadziesiąt koni żebrząc dla nich i dla siebie przy okazji.Znam pania ,właścicielke takiego schroniska,piękna,uśmiechnieta dla mediów a prywatnie sfrustrowana,wredna,nieszczesliwa kobieta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Pią 12:15, 02 Cze 2006    Temat postu:

gaja napisał:
Kochani,musicie zrozumiec ,ze w dobie olbrzymiego bezrobocia schroniska to miejsca pracy dla masy ludzi.Nie daja sobie rady z duża ilością zwierząt,koni zresztą też ale żeby sprzedac konia,to absolutnie.Muszą miec dużo zwoerzat inaczej straciliby miejsca opracy.Nie wierze w wielką miłosc różnych pań ,panów do koni,którzy nie maja swojej ziemi a trzymaja kilkadziesiąt koni żebrząc dla nich i dla siebie przy okazji.Znam pania ,właścicielke takiego schroniska,piękna,uśmiechnieta dla mediów a prywatnie sfrustrowana,wredna,nieszczesliwa kobieta.


Wiesz, ja absolutnie nie mam nic przeciwko takim miejscom pracy - o ile ta praca jest wykonywana rzetelenie i z głową. Przecież to wspaniałe, ze ktoś poświęca życie zeby pomagać stworzeniom, ktore dla innych sa już tylko kawałkiem mięsa, a czasem wręcz bezwartościowym kawałkiem mięsa. Nie sądze też, zeby to była łatwa praca - szczegolnie teraz kiedy prawdziwym miłośnikom zwierząt psuje opinię wielu "miłośników", zajmujących się pozornie tym samym. Wyobrażam się, jak musi się czuć ktoś kto po całym dniu żebraniny zamiast pomocy dostaje figę albo złe słowo. Łatwo wpaść we frustrację i zgorzknieć.
Łatwo wpaść w pułapkę swojego serca - tak było z VV, panią Wahl i innymi własicielami prywatnych schronisk ktorzy wzieli na swoje barki więcej niż zdołali udźwignąć. I to dotyczy nie tylko schronisk, ale rownież każdego z nas. Ja np. zdaję sobie sprawę, ze 3 koty to optymalna liczba w moim domu i czwarty to już nadmiar, rzut na taśmę, nierozsądek. I jeszcze - ze pies wymaga więcej czasu niż mogę mu poświęcić, i ze nie mogę mieć konia.
Sprzedaż zwierząt ze schronisk i fundacji. Ja trochę rozumiem tych, co nie chcą sprzedawać. Jeśli się włożyło ogromny wysiłek w uratowanie zwierza z opałow, wyleczenie, postawienie go na nogi - to ten co uratował (jeśli go na to stać) - ma prawo decydować o tym czy zwierz będzie jego, czy nie. Były już takie historie, ze koń oddany do adopcji został sprzedany na mięso - po czymś takim trudno ludziom zaufać.

Reasumując - nie sądze, zeby samo zakładanie prywatnych schronisk (nawet na cudzej ziemi) było już patologią. Za patologię natomiast uwazam przyjmowanie do nich kolejnych zwierząt bez solidnego zabezpieczenia finansowego.

Taki przykład. Schronisko prywatne, dobrze zarządzane, zwierzętom niczego tam nie brakuje. Od czasu do czasu w miarę skromnych możliwości podsyłałam jakis grosz na tę czy inną akcję. Za każdym razem podziękowanie, dokładne rozliczenie.
Aż ktoregoś dnia samej zdarzyło mi się spotkać zwierze potrzebujące pomocy. Ponieważ wtedy pomoc przekraczała moje możliwości, szukałam innego wyjścia i m.in. poprosiłam przedstawiciela tamtego schroniska o rozważenie przyjęcia zwierzaka. Spotkałam się z bardzo ostrą reakcją i oskarżeniem o spychanie odpowiedzialnosci i odmową pomocy. Pomijając formę (IMHO nie do przyjęcia) tej odmowy - sam motyw rozumiem doskonale: wyczerpały się możliwości pomocowe, schronisko nie ma wolnych miejsc a zwierzat - z powodów w ktore nie wnikam - nie chce się pozbyć.

Oczywiście pozostaje pytanie - czy prywatne schronisko ktore nie przyjmuje zwierząt a dalej zbiera fundusze to jeszcze schronisko?
Ja osobiście wolę pomagać takim, ktore rownież do mnie mają zaufanie (kiedy możliwości pomocowe są, ale nie tylko dla wybranych).


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Sob 10:39, 03 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gaja



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:40, 02 Cze 2006    Temat postu:

Nongi,pięknie to rozumujesz i masz racje.Są rózni ludzie i rózni miłośnicy zwierząt.Mam takie zdanie,bo spotkałam sie z patologią w schroniskach.Widziałam na własne oczy psie zasrane boksy,chude drepczące w błocie a obok w biurowcu w slicznym cieplutkim pokoiku pani przy komputerze grała w brydza.Mam takie zdanie jak mam.Nie widziałam wszystkich schronisk więc moja opinia jest tylko na podstawie tych kilku.Były tez przyzwoite,az miło popatrzec.Ale jak w kazdej dziedzinie ,jak z każdym rzemieślnikiem czy każdym innym zawodem są ludzie z powołaniem i partacze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 10:46, 03 Cze 2006    Temat postu:

gaja napisał:
jak z każdym rzemieślnikiem czy każdym innym zawodem są ludzie z powołaniem i partacze.


A są partacze z sercem do zwierząt?
Albo solidni bez serca? (to chyba ci co lubią tylko zdrowe?)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gaja



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 17:17, 03 Cze 2006    Temat postu:

Napewno sa jedni i drudzy.Człowiek jest nieobliczalny a właściwie jego czyny takie są,co mnie za bardzo nie dziwi a rani.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin