Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

join-up doświadczenia
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Pią 10:09, 17 Lut 2006    Temat postu: join-up doświadczenia

Próbowaliscie "połączenia"?
Wyczytałam,że Martik tak.
Poczytawszy i lekturę MR i wrażenia Martki , ja też postanowiłam spróbować.
Jak juz pisałam, pierwsze przeprowadzał kto inny, ja tylko obserwowałam.To była klapa.
Wczoraj postanowiłam wziąc sprawę we własne ręce Wesoly
Wprowadziłam Kubę do koła , z pomocy miałam uwiąz.
Machnęłam w jego kierunku,żeby odgonic- trochę zdziwił sie ,ale odbiegł posłusznie.Oczywiście nie osmielił sie straszyc kopytami- widać doskonale wie, ile i wobec kogo może sobie pozwolić. No i biegał- uzywałam właściwie tylko mowy ciała i biegał w odpowiednim kierunku, przyspieszając i zwalniając.Jak zmeczyłam się i stawałam ,to on też.
Po pewnym czasie ,chyba krótkim oczywiście obniżył głowę.Ja też zmordowałam się po tym śniegu.Staneliśmy- on z wyczekiwaniem- zrobiłam mały krok w jego kierunku i machnęłam zachęcająco ręką- podszedł.
Ale nie było to takie połączenie jak w książce i nie wiem co o tym myśleć.
Moje obserwacje sprowadzają się do tego,że to było lonżowanie bez lonży i bata i w sumie jest to całkiem wygodne- bat trzymany w lewej ręce jest ciężki i niewygodny.A tak można tylko ciałem działać- choc trzeba sie troche poruszać
Bo jesli chodzi o chodzenie za mna, to on i tak chodzi.
Ale był zdecydowanie "uleglejszy" jak już zakończyliśmy- powyciągałam mu nogi i postanowiłam osiodłać go.
I tu przyjemna niespodzianka.Wreszcie jazda była taka jak powinna.
Przejście do kłusa,bez potrzeby "robienia" dziury w portkach, tylko lekko dosiadem i łydkami-tempo wreszcie tez takie jak chciałam, bez konieczności "pchania".Nawet musiałam czasami przytrzymywać- wreszcie wolty i jazda po całym wybiegu kłusem, zmiany kierunku tanczy Galop tez żwawy i w każdym miejscu wybiegu.
Co do sterowności, to juz od jakiegoś czasu nie ma z tym problemu.
No jak na niego, to po prostu rewelacja.
Muszę to wszystko przemyśleć.
Macie własne doświadczenia?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:29, 17 Lut 2006    Temat postu: Re: join-up doświadczenia

guli napisał:
Ale nie było to takie połączenie jak w książce i nie wiem co o tym myśleć.


To niestety nie było połaczenie...

Połączenie jest trudne u tych koni, które wiedZą, że człowiek im krzywdy nie zrobi. Np. trudno jest tego dokonać u rocznego, bezstresowo wychowanego konia, czy u starego wygi - wzwłaszcza takiego, który tylko od człowieka dostaje jeść, a nigdy nie jest nakłaniany do pracy.

Sądzę, że lepiej by było, byś do nauki join-upu wzięła zwykłego, pracującego konia, który ma dobrze wyrobione odruchy stadne. Konia, który będzie wiedział, że to poganianie i machanie batem to nie prawdziwy atak, ale "rozmowa".

Ach, jeszcze na marginesie:

Join up polega jakby na "ataku" na konia, a potem na odstąpieniu od tego "ataku". Jednakże zmuszanie wystanego konia od razu do galopu po wąskim kole może odbić się na nogach zwierzaka.

Druga rzecz: konia (zwłaszcza młodego, sprawnego) trzeba faktycznie zmęczyć, żeby zechciał podejść do Ciebie. Często jest tak, że on pokazuje te słynne 3 sygnały "poddańcze", ale jeśli presja jest za słaba, czy zbyt krótka - koń podejdzie do Ciebie i zaraz wróci do swoich spraw (np. skubania trawy) - to też nie jest udany "join-up".

Trzecia rzecz: join-up tak, ale po co ? Co chciałaś osiągnąć ? U MR następstwem są dalsze kroki w pracy z koniem: dotykanie ciała, oswojenie ze sprzętem jeździeckim i jeźdźcem, czy inne elementy szkoleniowe. Jest to metoda na szybkie nauczenie konia czegoś. Join-up sam dla siebie to tak trochę sztuka dla sztuki... Przepraszam z góry ! Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Pią 12:37, 17 Lut 2006    Temat postu:

Nie masz za co przepraszac- przeczytałam uważnie i zgadza się to z moimi odczuciami.
Kuba potraktował to jak pracę na lonży.
A co chciałam osiągnąć, to nie wiem- po prostu chciałam zobaczyc jak to będzie wyglądać.
Może wypróbować Weksla? on jeszcze nie chodził pod jeźdźcem? no parę razy był oprowadzany na oklep.
Ale znowu, czy to ma sens?On jest bardzo posłuszny i reagujący na mnie
No własnie- co moge osiągnąć?
U kuby rezultatem tej próby była poprawna i żwawa jazda bez ociągania- ale mógł to być przypadek, sama nie wiem mysl
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:57, 17 Lut 2006    Temat postu:

guli napisał:
No własnie- co moge osiągnąć?


Nauczysz się poprawnego join-upu. Nie żartuję !
Ćwicz to, jeśli możesz, z różnymi dorosłymi końmi. Różnymi, podkreślam. Każdy ma swoją specyfikę, osobowość, reakcje. Jak zdobędziesz doświadczenie, to zacznij pracować z "trudniejszymi przypadkami".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Pią 13:55, 17 Lut 2006    Temat postu:

No ,ale ja mam tylko dwa do dyspozycji i właściwie dobrze mi znane <eh?>
Uważasz,ze z nimi nie ma co próbować?
Martik- czy Tobie udało się ?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:58, 17 Lut 2006    Temat postu:

Wprawdzie Pumcia podlinkowywała, ale nie wiem, czy chciało Ci się przebijać przez kilka starych topików, więc wklejam fragment o join-upie:

O ile Roberts praktycznie zawsze sprawdza w przypadku koni dorosłych, u mojego nie sprawdził się. Rzecz moim zdaniem polega na tym, że koń, kóremu nikt nigdt nic złego nie zrobił, w ogóle nie reaguje lub słabo reaguje na popędzanie lonżą, czy batem do lonżowania. Tak samo po mnie nie spodziewa się niczego złego i po prostu nie czuje takiego respektu "na dzień dobry". Natomiast sięganie po mocniejsze środki nacisku z kolei powoduje coś w rodzaju szoku i stresu takiego samego, jak u dziecka, którego po raz pierwszy spotkało coś złego. Za tym idzie bunt, próby obrony, które mogą łatwo przekształcić się w próby zdominowania człowieka.

Znacznie lepiej natomiast sprawdziły się ćwiczenia z książki pani Diaccount. Oczywiście wykonywane powolutku, wiele razy w sposób bardzo łagodny, a dopiero potem w sposób "konkretny". Niestety nadal trudne jest skłonienie konia do szybszego stępa lub kłusa - poganianie pomocami nic nie daje, muszę więc się troszkę osobiście nabiegać za zwierzakiem

Druga sprawa: o ile starsze konie nauczyły się rozumieć i interpretować zachowanie człowieka, o tyle w przypadku źrebaka znacznie bardziej trzeba uważać na mowę ciała, dosłownie na każde kiwnięcie palcem i mrugnięcie powieką. Tu szkoda, że książki Robertsa i Parellego nie podają tak naprawdę szczegółów, tylko są zaproszeniem do odbycia kursów u tych panów... Sad

Trzecia sprawa: mówiąc szczerze, wykazałem się totalnym brakiem pokory wobec swoich możliwości i umiejętności. Wydawało mi się, że skoro z dorosłym koniem jakoś mi idzie, ze źrebakiem będzie tak samo, a nawet łatwiej, bo łatwiej będę mógł skłonić go do współpracy. Błąd w założeniach. I to błąd, którego naprawienie trwało kilka tygodni. Po prostu koń w pewnym momencie zastrajkował i zaczął mnie zwalczać (nieraz z kopytami zamiatającymi mi nad głową włącznie). Jedyną metodą było rzucenie wszystkiego, co dotąd osiągnąłem, w diabły i zaczęcie pracy od początku, od samych podstaw.

Słowem: moim zdaniem laika praca ze źrebakiem jest wyraźnie trudniejsza, a podstawowym narządem w niej wykorzystanym powinny być nie ręce, lecz oczy i rozum. Bez bardzo uważnego obserwowania zachowania źrebaka w najdrobniejszych szczegółach i analizowaniu reakcji powodzenie nie przyjdzie łatwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:59, 17 Lut 2006    Temat postu:

guli napisał:
No ,ale ja mam tylko dwa do dyspozycji i właściwie dobrze mi znane <eh?> Uważasz,ze z nimi nie ma co próbować?


A w którym miejscu to powiedziałem ?... :o
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Pią 14:08, 17 Lut 2006    Temat postu:

Tak wywnioskowałam Wesoly\
Bo skoro im daję jeść i nigdy raczej krzywdy nie zrobiłam- to może nie będą się mnie bać, skoro ta metoda polega na straszeniu i odpuszczeniu?
Jeszcze tytułem sprostowania- kuc ma 6 lat ,więc nie jest źrebakiem i na dodatek znacznie bardziej boi się mnie niz koń mysl
To jak uważasz, tylko bez wykręcania się powinnam z nim spróbowac, czy nie?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:31, 17 Lut 2006    Temat postu:

Bez wykręcania ? Proszę: no właśnie upraszczasz tak, jak ja to podświadomie robiłem w młodości Fuksa. Przeczytaj jeszcze raz i przemyśl wszystko to, co powyżej, proszę.

Czy próbować ?

Jeśli nie masz żadnego doświadczenia z join-upem poza teorią z książki MR to w razie podjęcia prób prawdopodobnie może Ci się udać, ale też możesz ponieść sromotną porażkę i nieco "skrzywić" konia. Wybór należy do Ciebie.

Takie pytanko: czy widziałaś na żywo, jak ktoś inny z sukcesem robi join-up ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:52, 17 Lut 2006    Temat postu: Re: join-up doświadczenia

Tomek_J napisał:
Połączenie jest trudne u tych koni, które wiedZą, że człowiek im krzywdy nie zrobi. Np. trudno jest tego dokonać u rocznego, bezstresowo wychowanego konia, czy u starego wygi - wzwłaszcza takiego, który tylko od człowieka dostaje jeść, a nigdy nie jest nakłaniany do pracy.

No właśnie, właśnie. Begin nigdy nie był bity. Ba, mało tego, był traktowany bardzo łagodnie a mimo wszystko respektuje lonżę rzuconą w jego kierunku. Ciekawe, nie?
Ja jestem zdania, że konia należy nauczyć szacunku do bata (lonży), bo inaczej nie ma się żadnego narzędzia do obrony. Jeśli koń stwierdzi, że chce postawić na swoim, to jak wybić mu to z głowy bez żadnego narzędzia?!
MR pisał o join-upie z dzikimi mustangami, na które działa rzucenie lonży w kierunku zadu, ponieważ one to kojarzą z atakiem drapieżnika (węże tak atakują). Myślę, że w przypadku naszych miśków takie skojarzenie raczej nie wchodzi w grę, trzeba zatem pokazać, że nie respektowanie bata oznacza coś nieprzyjemnego.

Tomek_J napisał:
Trzecia rzecz: join-up tak, ale po co ?

No jak to po co?! Przecież Guli idealnie opisała efekty!!
Właścicielka Begina pracowała z nim wg zasad MR od najmłodszych lat. Koń naprawdę bardzo fajnie robi join-up i kiedykolwiek są z nim jakieś problemy, najlepiej jest właśnie powrócić do przeganiania i ustalania hierarchii. Jedno małe join-up i koń od razu wie kto jest szefem
A po co ja to zrobiłam, skoro nie miałam z nim żadnych problemów? A po to, żeby wiedział, że teraz ja tu rządzę, że musi mnie respektować.
Efekty są widoczne i namacalne: koń pod siodłem chodzi fajnie, zwraca uwagę na jeźdźca, respektuje jego polecenia. Po przywróconej hierarchii o wiele łatwiej jest coś wyegzekwować.

guli napisał:
Martik- czy Tobie udało się ?

Patrząc na to, że wystany koń ze spokojem przyjął mnie w siodło, że stał cierpliwie, czekał co zrobię, łaził za mną bez powodu (w sensie, za mną a nie za marchewką), był spokojny i jak mu mówiłam, że jest ok, to tylko cierpliwie słuchał, to chyba mogę powiedzieć, że tak, udało mi się :D
Wiem, że jeśli pojawi się jakikolwiek problem, na pewno będziemy go rozwiązywać najpierw z ziemi. Potem z siodła.

Tomek_J napisał:
Jeśli nie masz żadnego doświadczenia z join-upem poza teorią z książki MR to w razie podjęcia prób prawdopodobnie może Ci się udać, ale też możesz ponieść sromotną porażkę i nieco "skrzywić" konia. Wybór należy do Ciebie.

W jaki sposób skrzywdzić? Jeśli chodzi o nogi, to przecież można po prostu przeganiać na większym terenie. Jakie widzisz inne zagrożenia Tomku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:00, 17 Lut 2006    Temat postu: Re: join-up doświadczenia

martik napisał:
Begin nigdy nie był bity. Ba, mało tego, był traktowany bardzo łagodnie a mimo wszystko respektuje lonżę rzuconą w jego kierunku. Ciekawe, nie? (...) Właścicielka Begina pracowała z nim wg zasad MR od najmłodszych lat


Drugim zdaniem odpowiedziałaś sobie na pierwsze - koń po prostu nauczył się "jak grać" Mruga

Co do Guli - sytuacha jest trochę chyba inna. Tu nie ma problemu dominującego kuca, wręcz przeciwnie.

martik napisał:
W jaki sposób skrzywdzić?


Martiku, czytaj uważnie: skrzywić, a nie skrzywdzić ! Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:01, 17 Lut 2006    Temat postu:

Doczytałam :D Jasne, że nie ma galopować wystany koń! Ja najpierw chodzę z Beginem na lonży, on sobie wszystko wącha i się rozgląda.
A jak biorę go z padoku, to zaczynamy od razu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:03, 17 Lut 2006    Temat postu:

Sorry, to ja już wracam do pracy, bo tak na dwa frotny chyba się nie da Sad
Ale to taki ciekawy temat!!! Buuuu....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Pią 15:08, 17 Lut 2006    Temat postu:

A jak można "skrzywić" konia ganiając go po kole bez lonży?
Oczywiscie pomijam celowo sprawe zabierania z boksu, bo one chodzą jak je zabieram. a na kole zaczęlismy od powolnego kłusika
Wg mnie skrzywienie konia prędzej nastąpi na lonży, niz przy swobodnym bieganiu.Zwłaszcza jak lonża jest przypięta do wędzidła- ale na kantarze też musi nastapić skrzywienie szyi- bo nacisk jest jednostronny.
Juz chyba lepiej jest lonżować na dwóch, bo zewnętrzna poprzez dytyk zadu , utrzymuje całego konia w wygięciu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:13, 17 Lut 2006    Temat postu:

guli napisał:
A jak można "skrzywić" konia ganiając go po kole bez lonży?


:smt082 :smt082 :smt082 :smt082 :smt082

Psychicznie, Guli, psychicznie.

Jak wykazując objawy agresji zacznę Cię gonić w kółko, to nabierzesz do mnie urazu na resztę życia - zapewniam :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin