Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Magia zewnętrznej wodzy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iandula



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:39, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Lechita, napisałeś wcześniej o prowadzeniu wewnętrzną wodzą(Pessoa), instruktarz robisz na zewnętrzną(świetny zresztą) uuu
zewnętrzna jest dla mnie jasna, ale mógłbyś się odnieść do Twoich wpisów o wewnętrznej, czy dotyczyło to tylko konkursów ściganych, czy konkursów w ogóle


Ostatnio zmieniony przez Iandula dnia Pon 18:40, 01 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:48, 01 Wrz 2008    Temat postu:

dotyczyło to wypowiedzi Pessoy na konsultacjach. Ja ja przytoczyłem jako przykład innego podejścia do tematu, że nie wszyscy upierają się na jednym schemacie. Rider dopowiedział, że dotyczyła ona tylko już rozgrywki, o czym ja nie pamiętałem. Ja sam tak nie jeżdżę. Ot tyle Wesoly.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iandula



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:38, 01 Wrz 2008    Temat postu:

ths Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:43, 03 Wrz 2008    Temat postu:

tak sobie pomyślałem

jeśli chcecie ciąg dalszy to pokażcie co umiecie, jak wam wyszło to co pokazałem, czy też jak to robicie. Zdjęcia, filmik na YouTube czy jakkolwiek inaczej . Opiszcie uczucia, wrażenia.
Bo może produkuję się na pusto, a to jest "śmierć" dla instruktora. Mam nadzieję że mnie rozumiecie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sączów/Warszawa

PostWysłany: Czw 8:39, 04 Wrz 2008    Temat postu:

Ja probowalam na Fuksie. Poczatkowo Fuks sie usztywnil. Moze za krotko zlapalam wodze? A moze powinnam to robic dopiero po rozgrzewce?. Zaczelam od stoj potem w stepie i klusie. Poczatkowo okropnie mi zawisl na reku i nie umialam go odwiesic z jedna reka trzymajaca potnik. Moze za slabo dzialalam lydka? W rezultacie puscilam potnik, porobilam troche zgiec szyi w niskim ustawieniu i sprobowalam jeszcze raz. Mysle ze ta metoda pozwala dokladnie zobaczyc o co chodzi z zew. wodza ale pierwsza faza (trzymanie potnika) przynajmniej u mnie powoduje mniejsza elastycznosc reki i sztywny kontakt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:44, 04 Wrz 2008    Temat postu:

a że po rozgrzewce to na pewno . Naturalne będzie że poczujesz na początku na zewnętrznej bardzo mocny kontakt, czy nawet jak piszesz zawiśnięcie. Trzymanie za potnik ma na celu ustabilizowanie ręki w jednym położeniu, aby się nie przesuwała do przodu. Ale wiedz że dla konia takie trzymanie jest też niewygodne i będzie szukał rozwiązania. Kluczowym momentem jest złapanie momentu kiedy zacznie rozluźniać szczękę w żądanym przez nas ustawieniu. Musi pójść za tym nasze natychmiastowe rozluźnienie (ale nie puszczenie) ręki na potniku. Damy koniowi wtedy bardo jasny sygnał - "tu jest wygodnie". To może potrwać. Jak koń kombinuje, to dobrze, ale jak tylko stoi przez jakiś czas i nie ruszy nawet uchem to musimy np zacząć ruszać stepem, poluzować nabrać ponownie, półparadka etc.
Generalnie jest to ćwiczenia dla jeźdźca, gdzie ma trzymać zewnętrzną rękę na koniu który wie już o co chodzi. O czułym kontakcie będziemy mogli mówić dopiero jak zaczniemy puszczać potnik, a rękę będziemy potrafili zostawić w tej samej odległości. I dopiero potem, kiedy kontakt zewnętrzny będzie dla nas już dość naturalny, będziemy go czuli, możemy zacząć przesuwać rękę wg potrzeb konia. Nie będą nam wisiały wtedy wodze przy takich ruchach. Bo ręka "sama" będzie czuła kontakt z pyskiem

Następne pytania proszę i ew. fotki, mogą być na maila jak ktoś już tak bardzo się wstydzi innych Mruga, ale to żaden wstyd wg mnie. Każdy jest na takim a nie innym etapie jeździectwa i każdy z nas przechodzi przez te same etapy Wesoly. To normalne Wesoly

O długości wodzy nie będę się umiał wypowiedzieć na odległość. Generalnie musimy je nabrać tak aby wejść już na kontakt. Nie mogą zwisać jak złapiemy za potnik.


Ostatnio zmieniony przez lechita dnia Czw 12:12, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moniqa



Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:52, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Rzadko się odzywam na Stajence (choć czytam regularnie!), ale czas najwyższy to zmienić. Przełamuję więc nieśmiałość (a mam z nią ogromny problem, a więc - błagam! - nie bijcie mocno Mruga ) i chcę nawiązać do "fotolekcji" Lechity. Moze to niezbyt dobry pomysł na "debiut" ale trudno Wesoly

Zewnętrzna wodza, zawnętrzną wodzą - ogólnie się zgadzam. Jednak nie bardzo mi pasuje metoda "ustawiania" zaprezentowana przez Lechitę. Na wstępie uprzejmie proszę Lechitę o nie denerwowanie się i nie oburzanie Wesoly bynajmniej nie chodzi tu o krytykę osoby Lechity, a jedynie moją refleksję na temat tego jednego aspektu jesgo metod. Prosto z mostu: dla mnie to po prostu zaciągnięcie na siłę. Wiernie wyznaję metodę "jazdy lekkiej" jaką jestem trenowana i staram się ją rozpowszechnić. Przyznam się, ze trochę mnie zabolała szczęka czytając opis Lechity, a dokładniej fragment o "trzymaniu ręki przy czapraku i dociąganiu drugą". Dla mnie to idealny przykład "jazdy siłowej". Co tak właściwie można w ten sposób osiagnąć? Owszem, koń ustawia głowę. A co z zadem? Według mnie - to nie ta kolejność.
Do prawidłowego ustawienia powinno się doprowadzać w inny sposób - ćwiczeniami, aktywną jazdą do przodu, od dołu. Koń aktywnie idący, energiczny "wchodzi" na wędzidło - na równy, stabilny kontakt. Ewentualne wieszanie się, "wyryjanie" czy ogólną niechęć do współpracy wspomagamy półparadami, które bynajmniej nie polegają za zaciąganiu rąk do przedniego łęku siodła. Zamykamy w pomocach oczekujac na reakcję i odpuszczamy. Wogóle każdą jazdę, według mnie, należy zaczynać od jazdy w niskim ustawieniu, które doprowadza do prawidłowego, wyższego ustawienia. Rozluźniam konia, półparadami wypuszczam w dół, pracuję na kołach, pilnujac energicznego ruchu naprzód. Bynajmniej nie myślę tu o luźnej wodzy czy wieszaniu się - koń idzie w dole, rozluźniony, na delikatnym kontakcie (przynajmniej tak to pownno idealnie wyglądać - w praktyce wychodzi różnie Mruga ). Koń zaczyna pracować grzbietem, angażuje zad - podnosimy go do prawidłowego ustawienia. Jeśli współpraca nie wychodzi, wspomagamy półparadą pozwalając zejść w dół (!) a nie przyciągając głowę do klatki piersiowej.
Jazda polegająca na ustawianiu na wstępie samej głowy powoduje zmniejszenie pracy grzbietu ("wygina" się w dół, zamiast w górę), co zmniejsza ogólną atletyczność konia, chęć do pracy i moze powodować bolesności. No i, w wielu wypadkach - powoduje bunt.
Ogólnie kwestia ustawienia głowy powinna być drugorzędowa - lepszy koń aktywnie idący do przodu a trochę "przed pionem" niż ustawiony głową do klatki a wlokący zad 10km z tyłu.
Oczywiście sposób pracy należy dostosować do danego, szczególnego przypadku - czy to nauczyć konia zaufania do ręki, czy zadziałać mocniej na uparciucha Mruga Jednak nie uznaję ganaszowania czy ustawiania (jak zwał tak zwał) głowy na siłę.
Ogólnie - chcę żeby koń był dla mnie delikatny - i ja jestem delikatna. Taką zasadę wyznaje mój terenr, no i ja również (dlatego u niego trenuję). Jeżeli ja będę konia szarpać, siłować się - pewnie w końcu konia uda się złamać i zacznie mnie słuchać, ale nigdy nie bedzie na jeździe w pełni rozluźniony, nie zaangażuje się tak jakby mógł. A "co poniektóry" przypadek zbuntuje się za takie traktowanie i dostanie miano "konia narowistego i niebezpiecznego" - bo "się skubany wspina, wali z zadu, ponosi". A moze to ja, jeździec, wywołuję u niego ten bunt? Moze jestem zbyt brutalny, wymagam bezsprzecznego posłuszeństwa, nie dbając o wygodę konia? W końcu jesteśmy parą - koń+jeździec i powinniśmy współpracować, a nie bić się bez celu.
Jeżdżę obecnie na kobyłce pony - ogólnie to aniołek, spokojna jak baranek, wozi dzieci. Lecz gdy coś jej nie przypasuje, gdy moją "Jeszcze Nie Do Końca Ustabilizowaną Ręką, Która Czasem Niechcący Robi Krzywdę" za mocno zaciągnę, czy z nerwów lekko podszarpnę - buntuje się (ze wspinaniem włącznie). Z nią mogę do czegoś dojść tylko spokojem i lekką jazdą.

P.S. Oczywiscie nie chodzi mi tu o samo głaskanie konia po główce gdy nami pomiata. Wymagamy posłuszeństwa, ale przede wszystkim konsekwencją, jednorazowym krzyknięciem czy uderzeniem, a nie stwarzaniem ciągłego uczucia niewygody i nastroju walki. Koń powinien nas uznać za przewodnika stada, słuchać bezsprzecznie, ale metody siłowe powinniśmy zastosować dopiero wtedy, gdy "na spokojnie" nie udaje sie załatwić problemu.

To tyle ode mnie na początek Wesoly Proszę mnie nie bić, a w razie nerwów policzyć do 10 przed napisaniem odpowiedzi Mruga

pozdrawiam serdecznie Stajenkowiczów


Ostatnio zmieniony przez Moniqa dnia Pon 22:41, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:02, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Ja również obawiałam się napisać coś w tym temacie - niekoniecznie pochlebnego - i dobrze, że... już ktoś to zrobił Jezyk

Mnie kiedyś też tak uczono (chodzi o sposób, który przedstawił Lechita) - początkowo mocny kontakt na zewnętrznej wodzy, byleby stworzyć koniowi niewygodę, no a potem jakos to będzie. I w przypadku mojej kobyły nie było cacy, ani nawet znośnie, tylko tragicznie - wyraźnie stawiała opór. Jakby sama chciała mi pokazać, że nie tędy droga. Sytuacja powtarzała się nawet wtedy, gdy na Boni wsiadała instruktorka. Żeby nie było, że to tylko moja wina i robię coś nie tak.

Nieco później po tych siłowych eksperymentach miałam okazję pojeździć na takiej wrażliwej folblutce. Na niej tylko TROCHĘ mocniejszy kontakt skutkował serią baranów. Doprawdy, kobyła potrafiła nauczyć pokory i szacunku do jej pyska.

Więc sory, ale ta metoda opisana przez Lechitę również i do mnie nie trafia...


Ostatnio zmieniony przez kocia dnia Pon 22:07, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechita



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 9:47, 30 Wrz 2008    Temat postu:

tak na szybko teraz odpiszę

to co napisałem tyczy się konia który wie o co chodzi i jeźdźca który nie czuje tego tematu.

3 linijka - "jak poczuć", poniżej "co proponuję aby poczuć".

nie uczyć konia, tylko poczuć działanie zewnętrzną wodzę przez jeźdźca. To chyba zdecydowana różnica?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
frednota



Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 1259
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żory

PostWysłany: Wto 10:19, 30 Wrz 2008    Temat postu:

Dziewczyny - temat ten został założony po to, aby dokładnie pokazać o co chodzi z tą zewnętrzną wodzą, często osoby jeżdżące niedługo słysząc , że zewnętrzna wodza prowadzi konia nie wiedzą o co chodzi, ciągną z całej siły wewnętrzną jednocześnie dając do przodu rękę zewnętrzna (też tak robiłam)
Tutaj Lechita bardzo ładnie pokazał co się dzieje z zewnętrzna naszą ręką i wodzą i nie trzeba na siłę ciągnąc, wystarczy delikatnie to zrobić, piszecie o zadzie itd, ale osoba zaczynająca, która nie potrafi koniem skręcić inaczej niż szarpiąc na siłe i tak nie zrozumie o co chodzi z zaangażowaniem zadu, a być może po tłumaczeniu na spokojnie co i jak z wodzami przynajmniej przestanie szarpać za każdym razem jak będzie chciała zmienić kierunek Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cytrynka



Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 4273
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:39, 30 Wrz 2008    Temat postu:

lechita napisał:
tak sobie pomyślałem

jeśli chcecie ciąg dalszy to pokażcie co umiecie, jak wam wyszło to co pokazałem, czy też jak to robicie. Zdjęcia, filmik na YouTube czy jakkolwiek inaczej . Opiszcie uczucia, wrażenia.
Bo może produkuję się na pusto, a to jest "śmierć" dla instruktora. Mam nadzieję że mnie rozumiecie.


Pewnie że chcemy wiecej... próbuje cały czas jest ciężko ze stabilizacją ręki po zewnętrznej stronie ( generalnie mam z nimi problem)...
Dla mnie osoby poczatkującej swoich sił w jeżdziectwie przystepnie napisane zrozumialam o co chodzi i dopełniło do wiedzy pozyskanej na lekcjach.


Ostatnio zmieniony przez Cytrynka dnia Wto 10:50, 30 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:19, 06 Paź 2008    Temat postu:

lechita napisał:
to co napisałem tyczy się konia który wie o co chodzi i jeźdźca który nie czuje tego tematu.
nie uczyć konia, tylko poczuć działanie zewnętrzną wodzę przez jeźdźca. To chyba zdecydowana różnica?

Moim zdaniem nadal jest to wielkie uproszczenie sprawy związane z pójściem na skróty. Istnieje też obawa, że kursant uczony jazdy w ten sposób, gdy trafi na bardziej wymagającego, wrażliwego konia będzie musiał się zmagać z oporem ze strony konia. A - jak już pisałam wcześniej - takie sytuacje się zdarzają. I co wtedy?


Ostatnio zmieniony przez kocia dnia Pon 11:20, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)


Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Raciborz-Lozanna

PostWysłany: Pon 11:55, 06 Paź 2008    Temat postu:

A ja mam tylko taka mala refleksje: kon naprawde rozluzniony, dobrze rozprezony przed cwiczeniami (a jest na to wiele sposobow i kazdy kon wymaga nieco innego czasu), jest potem miekki i delikatny w pysku, latwiej daje sie zebrac i nie wisi na wedzidle.
Nadal uwazam, ze za malo czasu i uwagi poswiecamy procesowi uzyskania pelnego rozluznienia - a co za tym idzie - checi do wspolpracy! Kwadratowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:57, 06 Paź 2008    Temat postu:

Boubi, całkowicie się z Tobą zgadzam ! zdrowko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moniqa



Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:36, 06 Paź 2008    Temat postu:

Mimo wsyzstko to mi nadal zgrzyta. "Moje" konie, "które wiedzą o co chodzi" kompletnie nie zakapowałyby takiego zaciągnięcia na wodzy. owszem - łeb poszedłby w doł jednakże zad nawet by nie zaczął pracować a koń by się usztywnił.
Zresztą taka matoda nauki też mi niezbyt pasuje - łatwiej uczyć się od razu prawidłowo niż poprawiać błędy. Wiem z własnego doświadczenia jak strasznie dużo czasu zajęło mi "odczepienie" ręki o ciała, nauczenie jej nie ciągnięcia i bycia delikatnym (właśnie przez złą naukę na początku) - i nadal mam z nia problemy. Nie chodzi tu o wyjaśnianie początkującemu jeźdźcowi całej motoryki ruchu, aktywności zadu, pracy w zebraniu etc, ale o nauczenie wrażliwości - wyrobienie nawyku nie szarpania i szacunku dla pyska, pracy w dole i tego ze nie jest najważniejsze ustawienie głowy ale przepuszczalność i aktywność ruchu. A to jest w stanie zrozumieć każdy początkujacy (no moze nie 10-letnie dziecko, ale w końcu trzeba dostosować pracę do możliwości - i jeźdźca i konia). Bo nie pwoiecie mi ze nie czuć z grzbietu różnicy między ślamazarnym człapaniem a aktywnym ruchem naprzód. I tego "czucia" powinno się według mnie od początku uczyć.

Boubi - właśnie o tym myślę. Zgadzam się w 100%


Ostatnio zmieniony przez Moniqa dnia Pon 17:39, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin