Stajenka

Iburg

Trudno cokolwiek powiedziec. Bo jeżeli nie ma instruktora to wiele sie nie nauczysz. Wydaje mi się że ważniejsze jest jakies ubezpieczenie w razie wypadku.

Przecław

jejku.....

aż się wzruszyłam że Krewniak to pamięta.....

no rzeczywiście to po kursie było, a złamał bo niefortunnie spadł na kamień mysl

Ale to były dawne czasy.... Sad

Paskuda

Paulina · Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

Paskudo! Źle mnie zrozumiałaś. Ja przez te 3 tygodnie jezdziłam w Stodołach i dopiero po tym czasie znalazłam czas na kolejną wizytę u p. Studnika. Nie jeżdżę raz na 3 tygodnie. Co prawda nie jeżdżę konno codziennie (ze względu na rodziców - to oni płacą, ze względu na brak większej ilości czasu), ale regularnie 2 razy w tygodniu. NIE JESTEM ROZKAPRYSZONĄ DZIEWCZYNKĄ! Być może tak to zabrzmiało... Chodzi o to, że nie wiem czy z moimi pseudo umiejętnościami (tj. step, klus, galop, tereny, niewielkie przeszkódki max. 80 cm) nie lepiej będzie jeśli poszukam stajni z instruktorem.
No... i okazało się, że nawet gnoju nie trzeba wynosić. Gościu ma tyle kasy, że zależy mu tylko na tym, żeby ktoś jeździł na jego koniach.

nongie

Paulino, to moze własnie taki system byłby dobry, ze częśc czasu poświęcasz tamtym koniom, a resztę (np. raz w tygodniu) na jadę z instruktorem ktory coś Ci doradzi i skoryguje zawczasu ewentualne złe nawyki.
Musicie (Ty i Twoi rodzice!) zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy - konie prywatne, nie pracujące regularnie, mają wiecej energii i humoru niż rekreacyjne pracusie. Obcowanie z nimi bez instruktora może być znacznie bardziej ryzykowne - jest większe prawdopodobieństwo wypadku, szczegolnie dla osoby ktora dopiero "wgryza" sie w temat. Jeśli się zdecydujesz - musisz bardzo pilnować zasad bezpieczeństwa: np. nigdy nie zostawać z konmi sam na sam. Nie chodzi o to, zeby ciągle ktoś nad Tobą stał, ale musi być w pobliżu, i w razie czego usłyszał, zobaczył, zareagował.

Paskuda

Paulina · Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

No... To ja jeszcze dopowiem, że w Stodołach jeździłam 2 lata. Był rok przerwy i znów tam jeżdżę, a tak wogóle, to regularnie (choć rzadko) jeżdziłam od 7 roku życia. I

Stwierdziłam, że warto spróbować. Wiem, że koń to tylko zwierzę, dlatego cały czas ktoś będzie w pobliżu Wesoly

Poza tym okazało się, że jeżdżą u p. Studnika jeszcze 2 dziewczyny.

Tak a propos! Nongie podsunęłaś mi bardzo dobry pomysł! Do Stodół raczej jeździć nie będę (te ciągnięcie 5 worków za sobą...), ale 1 jazda w Rancho-Gena mi nie zaszkodzi.

Paulina · Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

I jeszcze jedna rzecz... To, że stajnia leży 7 minut drogi od mojego domu i, że nie trzeba płacić 200 zł za 10 jazd, pozwala mi na bycie tam parę razy w tygodniu.

kassia

Hej!! Dlugo zastanawialam sie gdzie tio napisac postanowilam tu... Wesoly

Moze zna ktos jakas stajnie gdzie zamian za praca przy koniach mozna jezdzic za darmo??
Szukam wlasnie takiej w okolicy Ryniku,Zor,Swierklan,Polomi
Z Gory Dzieki Wesoly

frania

Rany dziewczyno narzekasz, bo płacisz 200zł za 10 jazd, w więkeszości ośrodków godzina jazdy z instruktorem kosztuje 25 zł sciana

, jak napisał ktoś na górze, jeździectwo jest drogie i niestety trza czasem zacisnąć pasa i zagryźć zęby jak się chce jeździć. Ja teraz mam swojego konia, choć wcześniej też nigdy nie płaciłam za jazdy, jeździłam za "pracę" i dopiero teraz poczułam na swojej skórze ile nakładów finansowych na to hobby potrzeba. Ja broń boże nie narzekam, cieszę się, że stać mnie na swojego konia i nie muszę się nikogo prosić, ale nie masz pojęcia ile to kosztuje ;-> , więc bardzo proszę nie narzekaj na drogie jazdy, bo jakoś mnie to nie przekonuje.

kawa · Gość

No , no , no Franiu- to teraz musisz sie ujawnić na odpowiedniej stronce - prosimy.

Ada

a ja chyba wiem kto to frania...

frania

To dobrze, że wiesz! brawo

Ada

chyba Cię raz brałam na stopa z Rud...