Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z wizytą u met
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kociara



Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:16, 05 Mar 2008    Temat postu:

Rzepko, nikogo nie nazywałam oszołomem, natomiast owszem zdziwiłam się, iż Ty, nie znając nas pozwalasz sobie określać nas w ten sposób.
Jak pisałam nie będę dyskutować o koniach, jednak wydaje mi się, że to co widziałam u met to nie były konie zadbane. I nie szkodzi, że są chore i stare, mam osobiście inna definicję zadbanego konia i zadbanego zwierzęcia oraz pomieszczeń gdzie przebywaja.
W ogóle uważam, że 1 osoba nie jest w stanie ani fizycznie, ani psychicznie zapanować nad taką ilością zwierząt jaka w grudniu była u met. Nie ma takiej mozliwości. O tym też pisałam w wątkach na miau. I nie postrzegam tego co się tam działo (przed wielkim sprzataniem) w kategoriach zachwytu - ilez ona robi dla zwierzat. To po co wyciagamy z przepełnionych schronisk zwierzęta? Żeby wepchnąc je do warunków porównywalnych? Skoro jest tak świetnie to skąd te wszystkie dramatyczne nawoływania o pomoc? Opisy, że brak karmy, brak wszystkiego? Gdyby ktokolwiek wiedział, jak wygląda sytuacja, łódzkie koty nigdy by tam nie trafiły.
I rozumiem. Wszystko może się zdarzyć, każdemu. Ale jeśli zdarzy się coś złego to należy się dogadać, a nie obrażać i nie udzielać informacji. To jest postawa osoby niepowaznej i niedojrzałej. i niestety tej postawy nic i nikt nie jest mi w stanie wyjaśnic. A ja próbowałam się dogadać z met, ale niestety nie udało się. Dlatego założyłam watki na miau. I nic. Zero współpracy, żadnych refleksji.

Rzepko, fajnie, że wzięłaś Lisię. Ale sama powiedz, czy załatwienie tej sprawy było ok? Sunia miała umowę na hotelowanie, nie na tymczas, czy wydawanie jej Tobie bez poinformowania opiekunów psa jest w porządku? Czy tak należy załatwiać tego typu sprawy? Obrażać się zamiast wyjaśniać? Wybacz, ale ja się z czymś takim nie godzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rzepka
na grzbiet koński - z płota wchodzę :D


Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 2426
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Spisz

PostWysłany: Śro 17:31, 05 Mar 2008    Temat postu:

Z wieloma rzeczami się mogę zgodzić, ale nie z tym, że warunki np u met są porównywalne do schronisk! Widziałaś może relację z jednego ze schronisk, gdzie psy zjadają sie i pożerają żywcem najsłabszego? Żyja w przepełnionych klatkach, z których rzadko wychodzą na spacery i proszą każdego odwiedzającego, zeby ich zabrał. U met tego nie robią. Czy jest im źle? Może nie mają najfajniej ( ale trudno jednej osobie podołać wszystkiemu. A kto pojedzie pomagać? No kto? I jak często i na jak długo? Chętnych nie ma wielu) - ale za to psy biegaja sobie luzem po polu, koty maja wolierę tak ,że mogą wyjść na polko, mieszkają wszystkie w domu, nie w klatkach na polu. I nie są głodne -karmy jest pod dostatkiem. To czy na pewno tak źle trafiły? A że jest brudno?? Czy koty to zauważają? Albo psy? To tylko my - ludzie zwracamy na to uwagę, zwierzaki - nie ( o ile nie stanowi to jakiegoś zagrożenia epidemią, ale w tym przypadku nie ma o tym mowy).
( Zapraszam do mnie do szkoły w piątek. Smród taki, ze się nie da wejść. Bo dzieciaki się kąpie w domu raz w tygodniu - ale dopiero w sobotę, przed niedzielą. I czy coś się złego im dzieje? A to ludzie... I zapraszam do wiejskich stajni, gdzie na powierzchni 1 boksu stoi koń i 2 krowy, które kładą sie na zmianę.)
Inna sprawa jest z końmi. Tutaj jedynym rozwiązaniem jest...pożegnać się z nimi i wyprawić w ostatnią podróż. Do rzeźni. Bo nikt nie przygarnie konia, który nie może chodzić. Może faktycznie lepiej je uśpić? Podejmiesz taka decyzję? Zrobiłabyś to? One u met nie cierpią. Może nie mają najczyściej - ale im to też nie przeszkadza. Po prostu -jeszcze sobie żyją. I tyle. Dostały drugą szanę.
A w sprawie Lisi - met wiedziała, co robi i dlaczego ( lepiej w to nie wnikać. jest "drugie dno" tej sprawy i nie jest ona taka, jak się wydaje.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Tu jest raport ze schronisk. Np Kraków przyjmuje ok 2000 psów i usmierca ok. 50. Nowy Targ przyjmuje ok.600 psów i usmierca ponad 100. A dotacje na psy z funduszu miejskiego idą... gdzie? Poczytajcie! Smutny


Ostatnio zmieniony przez rzepka dnia Śro 17:41, 05 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kociara



Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:44, 05 Mar 2008    Temat postu:

Rzepko, bywam w schronisku w Łodzi, wiem jak wygląda. Dzięki sensownej dyrekcji oraz ciężkiej pracy wolontariuszy nie jest tak tragicznie, jakkolwiek sytuacja kotów jest u nas lepsza niż psów. Nie ma szczęśliwie, aktualnie takich scen jakie opisujesz. Ale chciałam Ci powiedzieć, że wiem co piszę i wiem doskonale jak wygląda schronisko od środka.

Co do warunków u met, mamy inne zdanie. Z Twoich zdjęć wynika, że sytuacja zmieniła się diametralnie, poza tym zmniejszyła się też liczba zwierząt. W maju widziałam około 10 – 12 kotów, a w grudniu około 30 (nie licząc wolno żyjących wokół gospodarstwa). To już nie jest kwestia tego jak się zapatrujemy na brud, tylko tego, że jedna osoba nie jest w stanie nad tym zapanować. A co do otrzymania szansy – w takich warunkach, jakie widziałam w grudniu, też bym dyskutowała z tą szansą.
Teraz jest czysto, zwierząt mniej, ale jak długo? Kto jest w stanie stale udzielać konkretnej pomocy mieszkając daleko od tego miejsca? I na ile wystarczy szumu spowodowanego aferą łódzkich kotów, żeby to robić?
Co do eutanazji, pewnie powiem coś co Cię wzburzy, ale jaki jest sens utrzymywania na siłę przy życiu konia, który nie może chodzić, jak piszesz? Zastanawiam się czy humanitarna śmierć nie jest w takim przypadku lepsza od życia, nawet w doskonale utrzymanej stajni. Ale oczywiście można się spierać.

Sprawę Lisi znam o tyle, że widziałam watek na dogo. Być może masz rację, być może tak trzeba było zrobić. Nie neguję tego bo nie znam szczegółów. Ale mnie niepokoi jedno, to nie jest wyjątek. Czy w każdej problematycznej sytuacji, których tam sporo, zawsze winni są inni, nigdy met? Ileż razy można tak tłumaczyć i za którym razem wzbudzi to podejrzenia? Czemu met nie udziela odpowiedzi na proste pytania? Każde pytanie wzbudza u niej agresję bądź obrazę. A przecież zarówno osoby, które umieściły u niej zwierzę, jak również sponsorzy tych zwierząt mają prawo do pełnej informacji o ich losie. To jest normalna praktyka.
Ja nie spieram się o Lisię, bo być może jest taka strona tej sprawy, której nie znam, powiedziałam co mi się nie podobało. Bo forma w jakiej met informowała właścicieli Lisi o losie psa była co najmniej nieodpowiednia. Jednak Ty tez nie znasz sprawy łódzkich kotów, a jeśli już to jednostronnie. A jednak ferujesz wyroki i to w sposób wielce niemiły. Sądząc z tego co piszesz, jesteśmy w zbliżonym wieku zapewne, więc chyba tez powinnaś już wiedzieć, że prawda zwykle leży po środku.
Od siebie mogę jedynie dodać, że gdybym to ja wiozła tam koty i zobaczyła co się dzieje nigdy bym ich tam nie zostawiła. Natomiast nie dziw się, że chcę wiedzieć co się z nimi dzieje. Niestety nie wiem, nie mam żadnych wiarygodnych informacji i dlatego przypuszczam, że zaginęły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj. łódzkie

PostWysłany: Wto 20:00, 11 Mar 2008    Temat postu:

kociara napisał:
Były tam totalne dziczki i te miały pozostać wolno żyjące, były koty oswojone, dla tych miało się szukać domów i były też koty nadające się do oswojenia.


Dziewczyno ... Koty wolno bytujące, to koty WOLNO BYTUJĄCE. Nie ma w tym podziału na "totalnie dzikie", "oswojone" i "nadające się do oswojenia" mlotek
Zabierając takie koty do domów robi się im wielką krzywdę, bo pozbawia się je ich naturalnego środowiska. Uczą o tym nawet w szkole... wstyd

Sorry, za wtrącenie do tematu, ale nie mogłam się powstrzymać, jak to przeczytałam ...
Totalna niewiedza na temat kotów + ratowanie na siłę = cierpienie zwierząt !!!

Pytanie: czy tego właśnie chcesz ???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dragonnia
Va'esse deireádh eap eigean...


Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Giżycko - MAZURY
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:11, 11 Mar 2008    Temat postu:

Kurcze, traci mi Fasolcią albo przewrażliwiona juz jestem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kociara



Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:54, 11 Mar 2008    Temat postu:

O kotach wiem akurat całkiem sporo. Otóż mylisz się gniadoszko, wśród kotów wolno zyjących jest wiele takich, które oswajaja się łatwo i chętnie. Jesli o tym nie wiesz, to nie zarzucaj innym niewiedzy. A koty miały wirtualnych sposnorów i miały też ogłoszenia, met miała być dla nich, dla niektórych, tymczasem, niczym więcej.
Operacja przenosin kota wolno zyjącego w inne miejsce zawsze jest ryzykowna, i gdyby to po prostu nie wyszło, to trudno. Ale met nie usilowała tego robić, wypusciła je, nie wie co się z nimi dzieje i finał. A na pytania nie odpowiada bo się obraża, a w końcu koty pojechały do osoby doświadczonej, nie do kilkunastoletniej dziewczynki. I o to mi chodzi. O niepoważne podejście do przenosin kotów za które bez mrugnięcia okiem wzięła spore pieniadze. Tak nie można, bo to nie fair.
Cierpienie zwierząt? No jasne, wypuszczone bezmyślnie, prawdopodobnie pozbawione schronienia i jedzenia nie cierpią, świetnie się bawią zapewne. "Balują" jak to okresliła met.
Fasolowatość? A mnie pachnie tutaj kumoterstwem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dragonnia
Va'esse deireádh eap eigean...


Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Giżycko - MAZURY
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:03, 11 Mar 2008    Temat postu:

Kociara, sprawdź czym się zajmuje Gniadoszka, a potem się wypowiedz. Potem sprawdź określenie KUMOTERSTWO np. w słowniku lub wyszukiwarce. Przeczytałam wątek na miau,a jak. Poswięciłam na to swój czas. Nie bez powodu tak napisałam. Na volcie fasolcia pokazała swoją stronę i dziwnie przypomina mi Twoje wypowiedzi. Stąd te porównanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurela



Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 21:26, 11 Mar 2008    Temat postu:

Cytat:
No jasne, wypuszczone bezmyślnie, prawdopodobnie pozbawione schronienia i jedzenia nie cierpią, świetnie się bawią zapewne.
co jak co ale koty świetnie sobie radzą nawet te które "wypuszcza się na głęboką wodę" jak sobie poszły to znaczy że ustaliły sobie hierarchię, żaden człowiek ich w kupie nie utrzyma chyba że zamknie je w klatkach a nie o to chodziło prawda? czepianie się o brak schronienia jest bezpodstawne a posądzanie o głodzenie to już przegięcie na całej linii...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 21:30, 11 Mar 2008    Temat postu:

Aurela a ty tam byłas?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurela



Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 21:34, 11 Mar 2008    Temat postu:

nie byłam, ale znam Agnieszkę osobiście i dość dobrze, wiem że nie ma łatwego charakteru i lepiej dogaduje się ze zwierzętami niż z ludźmi i dam sobie rękę uciąć, ba nawet dwie, że nie robi krzywdy powierzonym jej zwierzętom... od jakiegoś czasu planuję się do niej wybrać, ale ciągły brak środka lokomocji Smutny może wybiorę się z mężem w jakiś słoneczny weekend...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj. łódzkie

PostWysłany: Wto 21:48, 11 Mar 2008    Temat postu:

kociara ... nie przeczę, że nie wiesz nic o kotach. Być może i wiesz. Jednak widocznie nie wiesz NIC o kotach wolno bytujących.

Zgodnie z Ustawą o Ochronie Zwierząt koty wolno bytujące mają prawo być tam gdzie przebywają, są elementem ekosystemu miejskiego i dobrem narodowym.

I każdy, kto zajmuje się takimi przypadkami lub ma choć trochę z tym do czynienia wie, że zabieranie wolno bytujących kotów do innego miejsca jest dla nich wielkim niebezpieczeństwem i przysparza im cierpień. Owszem, można wyłapać koty w celu np. sterylizacji czy kastracji, ale pod warunkiem, że po zabiegu i zagojeniu, zostaną odwiezione z powrotem na swoje miejsce.

A największym błędem, jaki robią ludzie, to zabieranie od stada "ślicznego, oswojonego kotka" do domciu, bo tam będzie mu przecież lepiej. NIE BĘDZIE !!!

Tak więc kociara ... proponuję przejrzeć jakąś lekturę na temat zwierząt wolno bytujących (nie ujmując Ci tym samym ogólnej wiedzy na temat kotów).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 21:56, 11 Mar 2008    Temat postu:

Gniadoszka napisał:
A największym błędem, jaki robią ludzie, to zabieranie od stada "ślicznego, oswojonego kotka" do domciu, bo tam będzie mu przecież lepiej. NIE BĘDZIE !!!


No to ja dwa takie błędy popełniłam. Zabrałam z ulicy kocięta - zapewne wolnobytujące. Jeden wolnobytował w węglu przy szosie, a drugi w wieku 3-4 tygodni na chodniku, w grudniu.
Stado w trudnych warunkach wypina się na najsłabsze egzemplarze, takie jest prawo buszu. A warunki miejskie nigdy nie bedą dla kota naturalnymi i sprzyjającymi. Większości kotow JEST lepiej w domu (niż na ulicy) i potrafią to docenić.

p.s. Mieszkam na wsi i znałam sporo kotów jak to nazywasz "wolnobytujacych". Mają się nieźle, dopóki są zdrowe, żyja zwykle nie dłuzej niz 2-3 lata. Mają szczęście, jeśli umrą szybko. Ale jeśli trafi sie zamknięty ropień, choroba pasożytnicza, albo koci katar - umierają na raty i w mękach. Można do rana dyskutować, czy taka wolność jest dla kota lepsza od niewoli w ciepełku, ale lepiej nie uogólniać.


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Wto 22:10, 11 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 22:01, 11 Mar 2008    Temat postu:

Gniadoszko, widocznie nie czytałaś wątku na miau i nie wiesz o co chodzi.
Koty które były wolnozyjące i o które caly czas jest awantrura mieszkaly na trenie jakiegoś zakładu pracy w Łodzi byly tam dokarmiane przez niektórych pracowników. Jednak ten zakład pracy z jakiegos powodu chcial sie tych kotów pozbyć. Po prostu nie chicial ich na tym terenie. Dlatego szukano im innego miejsca, gdzie mogłyby życ na wolności, ale gdzie mogłyby schronić się przed zimnem i deszczem, oraz gdzie byłyby dokarmiane. Takie miejsce znlazło się u Met. A że wyszło inaczej, koty gdzieś zniknęły i nie wiadomo gdzie, to już inna broszka, o którą toczy się cala ta dyskusja.
Zamiast koty uspić czy otruć Zaklad pracy zgodził sie żeby zabrano je do innego miejsca i nawet zapłacil za każdego przeniesionego kota jakąś kwotę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurela



Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 22:02, 11 Mar 2008    Temat postu:

kocięta czy dorosłe koty? bo to różnica

sama mam w domu 2 koty, jednego starego, którego ojciec zabrał spod kopalni, bo mu się go użaliło (nie ma wszystkich zębów) jakoś trzyma się piwnicy (nikt go nie zamykał, tak już został), ale zdarza się mu wybyć nawet na 2 tyg a przychodzi się tylko najeść, dlatego uważam, że koty tam zawiezione same znalazły sobie sposób żeby przeżyć, nie normalnym jest trzymać ich tyle w jednym miejscu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dragonnia
Va'esse deireádh eap eigean...


Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Giżycko - MAZURY
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:08, 11 Mar 2008    Temat postu:

Nongie, chyba łapiesz teraz za słówka Gniadoszkę. Kot wolnobytujący to kot, który gania po polach, łapie myszy i żyje sobie dziko nie znając miejskiego żywota. Blisko mojej pracy są ogromne łąki, koty tam łażą jak święte krowy i nikt im krzywdy nie robi. Czasem gonią po zakładzie za myszą polną, bo myszy uciekają do nas zimą notorycznie. Wiadomo - ciepło. Kiedys chciałam przekonac się czy uda mi się takiego kota oswoić i zabrać do domu. Przekupstwo michą nic nie wskórało. Na widok człowieka gonił ile sił w łapach. Myślę, że to miała Gniadoszka na myśli pisząc o kotach wolnobytujących. Takie koty jakie zabrałaś z ulicy to raczej zwierzęta nie wolnobytujące tylko poprostu potrzebujące juz pomocy człowieka. Gniadoszko popraw mnie jeśli coś tu pomieszałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin