Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Aktywny, zaangazowany zad, a w efekcie podstawiony
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iandula



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:42, 06 Cze 2009    Temat postu:

Krystyna i Rzepka , jesteście już na tyle duże dziewczynki, że powinnyście wiedzieć, że tu raczej nikt nie oczekiwał konstruktywnej krytyki :D , a jaki "koń" jest, każdy widzi Kwadratowy
ale to wszystko niestety przychodzi dopiero z wiekiem, jak sobie przypomnę jak kiedyś przeżywałam, ale tak wygląda jazda bez trenera, a tak stoi taki z boku, sprowadzi nas za nasze pieniądze na ziemię, pokaże jak głęboko jesteśmy w lesie i dopiero postępy pozwalają nam zrozumieć, w którym byłyśmy miejscu

Kasiuli nie zbieram prawie wcale, normalnie przekracza 3-4 kopytka, wystarcza mi jej lekko podniesiony przód, samoniesienie i podstawiona dupcia, dużo drążków, delikatny kontakt, wygięcie i wypuszczanie na koniec jazdy, no i tereny, np. galopy pod lekką górkę, obraża się jak jej nie biorę na jazdę :D
Argoniusz, tu inna melodia (Boubi sorki), chodził mocno przeganaszowany, głowa między nogami, przekracza jak Kasiula, dużo mnie kosztowało wypchnięcie go do przodu z jednoczesnym podniesieniem przodu(nogi mi czasami odpadały), na początki męczyło go trzymanie głowy wyżej, ale warto było, samoniesienie, potylica luźna, , a zad - zapraszam na jazdę :D
z nim dużo terenów, a że leniuszek Wesoly to tempie


Ostatnio zmieniony przez Iandula dnia Sob 17:40, 06 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:18, 06 Cze 2009    Temat postu:

Krystyno, dlugo czekalam na Twoja odpowiedz ale oplacalo sie. Tym razem ten post jest o wiele bardziej wartosciowy dla mnie niz poprzedni. Moze dlatego, ze napisany innym tonem? Moze dlatego, ze wyjasnilas co mialas na mysli piszac, ze Cura jest zaprawiona w bojach, a co wczesniej przyslonilo mi Twoje przeslanie i kazalo myslec, ze chcesz mi dopiec a nie doradzic?
Rzepko, dziekuje, ze nagielas dla mnie swoje zasady i sie wypowiedzialas na moj i Cury temat. To Twoje prawo abys mowila wprost co Ci sie nie podoba i jak Ty pewne rzeczy widzisz. Ciesze sie, ze zauwazylas, ze STARAM sie jezdzic luzniej. I zeby Cie uspokoic Mruga To oglowie z nachrapnikiem i skosnikiem od zeszlego roku lezy w siodlarni nieuzywane. Zmienilam po owczesnej naszej dyskusji na temat krepowania konskiego pyska.
Boubi dziekuje za podsumowanie i ciesze sie niezmiernie, ze starala sie wyjasnic co mna kieruje w drazeniu tematu. Jest Doroto dokladnie tak, jak napisalas.
Bambini, ja takze powtarzam sobie, ze nigdzie sie nie spiesze Wesoly I rowniez staram sie jezdzic robiac duzo przejsc oraz pracujac na kole. Moze dodam do tego, ze ja z Cura naprawde czesto sie bawie- w tygodniu ona pod siodlem chodzi zaledwie 3-4 dni, reszte spedza na padoku + praca na lonzy. I na tej lonzy robimy duzo roznych fajnych i smiesznych rzeczy. Takze nie moge powiedziec, ze jest u nas tylko praca, praca, praca.

A teraz krotkie podsumowanie:
1. zapytalam o cwiczenia pomagajace podstawic zad, bardziej go zaangazowac,
- po weryfikacji zdjec i filmow uznaliscie, ze za szybko na prace nad zadem, najpierw trzeba pracowac nad rozluznieniem, wiec zmienilam taktyke i robie cwiczenia rozluzniajace,
2. okazalo sie, ze mam destrukcyjna reke i ze ciagne konia za wodze,
- dobrze, powracamy zatem do jazdy na rzuconej wodzy i na bardzo lekkim kontakcie, z reka ustawiona wyzej anizeli tuz nad przednim lekiem siodla,
3. Krystyna poradzila cwiczenie w klusie cwiczebnym na swobodnej wodzy,
- ja to wielokrotnie robilam Krystyno ale widocznie za malo bylo jeszcze. Pytalas jaka byla reakcja Cury. Przy zaklusowaniu zawsze unosila mi glowe do gory, nawet mimo tego, ze nie bylo zadnego dzialania wodzami. Dopiero po chwili ta glowe opuszczala troszke nizej.

Dziekuje wszystkim za poswiecony czas i przekazane uwagi. Jakosc przekazu byla rozna ale cel ten sam- chcieliscie pomoc i ulzyc mojemu koniowi, wiec nie moge miec do nikogo urazy. Dziekuje bardzo.

I przy okazji, gdybyscie posiadaly w swoich zbiorach jakies zdjecia PRZED i PO, to bylabym bardzo wdzieczna. Ja sie najszybciej na takich zdjeciach porownawczych ucze i najlatwiej mi dostrzec prace wlozona nad danym elementem.

Pierwszego zdania ostatniego wpisu nie bede komentowac.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aleksandra



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:58, 07 Cze 2009    Temat postu:

co do tej destrukcyjnej ręki to fakt ciągniesz za wodze (jak po zdjęciach było widać) ale ja bym nie jeździła na rzuconej wodzy. co to ma dać? koń będzie tuptał tak samo jak tupta teraz- nie wypchnie grzbietu, nie opuści zadu, nie zrobi się bardziej przepuszczalny. w efekcie po wzięciu wodzy z powrotem problemu powrócą jak efekt jojo. trzeba ten etap przepracować- nie dać się wpędzić w błędne rozumowanie, że jak coś odpuszczę i zajmę się tym co koń umie to samos się naprawi.

jeżeli chodzi o pracę to rozluźnienie przede wszystkim. pracuj na kołach wyginając konia do wewnątrz (trzymając zgięcie do momentu w którym koń nie "puści") i na zewnątrz, częste zmiany kierunku zgięcie w prawo na kole -chwila równego kontaktu-zgięcie w lewo na kole, pilnowanie żeby koń nie wypadał w żadną stronę(wewnętrzna ręka prosi o zgięcie zewnętrzna o odpuszczenie w potylicy), ustępowania od łydki, wygięcia w każdym chodzie, zmiany tempa (w zakresie możliwości konia- takie, żeby nie tracił rytmu), zmiany chodów, pilnowanie zadu (popykiwanie batem jak łydkę ignoruje), półpiruety i zwroty, nie tolerowanie lenistwa zadu łydka-reakcja, jak koń się leni powtórka zmiany chodu/tempa z batem (niech wyfrunie spod tyłka galopem- na łydkę reakcja musi być).

gięcia, gięcia, gięcia! Mruga

jak Cura się zrobi gumowa w każdą możliwą stronę co sporo czasu zajmie można zacząć rzeźbić nad mocą zadu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:57, 08 Cze 2009    Temat postu:

Aleksandro, przeczytalam Twoj post juz po wczorajszym wypadzie do stajni, wiec zaaplikowalam intuicyjnie tylko czesc Twoich rad, m.in. te a propos zgiec. Reszta nastepnym razem.
Dzieki ze zabralas glos i dolozylas odrobine swojego doswiadczenia Wesoly

I teraz mala relacja z niedzieli.
Niedziela to bardzo dobry i spokojny dzien w naszej stajni, zwlaszcza po poludniu. Poniewaz na zewnatrz padalo, postanowilam zostac na hali i sprawdzic jak wyglada komunikacja z moim koniem bez uzycia wodzy- czyli to, co proponowala Krystyna aby zrobic.
Osiodlalam Cure, zalozylam jej oglowie i wsiadlam Wesoly Juz od pierwszego kroku polozylam wodze na klebie i nic z nimi nie robilam- postanowilam rzetelnie prowadzic konia samym dosiadem.
W stepie to nic nadzwyczajnego- Cura przyzwyczajona, bo my tak czesto odpoczywamy i sobie lazimy. Leb miala wyciagniety na dol, tak, ze az mi wodze zaczely zjezdzac, wiec musialam je chwytac za sprzaczke ale nadal nic nimi nie robilam a juz na pewno nie kierowalam Wesoly
Po kilku ladnych minutach swobodnego stepa i pracy nad rozluznieniem siebie, wjechalam z Cura na kolo i sie zaczelo. W prawo na kole Cura pozostaje bardzo fajnie (zgina sie wokol lydki), w lewo jest klopot. Idzie mniej wiecej tak jak statek- czyli nie wygina sie nalezycie, co doskonale slychac po ochraniaczach, bo wali przednimi nogami jedna o druga, tylko idzie wpadajac lopatka do wewnatrz- nie wiem czy dla wszystkich to jest zrozumiale.
Powod? Moja slaba lewa noga, brak pulsujacego sygnalu, ktory by prowokowal konia do owijania sie wokol lydki... + brak nalezytego obciazenia lewego strzemienia. Pierwszy punkt do poprawy.
Przyszedl czas na klus i tutaj jak pisalam juz wczesniej, za kazdym razem kiedy zaklusowuje, ona podnosi leb do gory i przez kilka pierwszych krokow klusa tak go utrzymuje. Dopiero potem odpuszcza i opuszcza glowe nizej.
Powod? Pewno przy jezdzie na kontakcie za malo elastyczna mialam reke przy zaklusowaniu i ona sie w ten sposob bronila przed tym ruchem wstecznym reki. Drugi punkt do poprawy.
To, co sprwawialo nam najwieksza trudnosc to byly zatrzymania. Przejscie z klusa w dol, z galopu w dol nie- tylko zatrzymanie. Moglam siadac nie wiem jak gleboko w siodlo a Cura i tak nie zatrzymywala sie w punkcie w ktorym chcialam
Powod? Do tej pory pewno za duzo sygnalu z reki a za malo z dosiadu, wiec ona sie przyzwyczaila, ze jak nie ma reki, to dosiad mozna zignorowac... Nastepny punkt.

Teraz kilka slow o tym, co bylo dobre i co mnie zaskoczylo Wesoly
Po pierwsze, zagalopowalysmy bez wodzy! Do tej pory zawsze mialam wrazenie, ze jak jej puszcze pysk, to ona bedzie zapierniczac takim klusem, ze nigdy nie przejdzie do galopu a tymczasem okazuje sie, ze nie! Nie taki galop straszny, jak go maluja Mruga Super, ciesze sie bardzo, ze poszla od lydki, bez wodzy i to na dobra noge.
Po drugie zrobilam ustepowania w stepie i w klusie- oba bez wodzy i tez sie udalo jupi Pewno nie jest jeszcze super hiper ale Cura szla rozluzniona i wcale nie musialam nic robic w wodzami aby ja poprowadzic. Dla mnie to tez duze zaskoczenie, a jakie przyjemne Wesoly

Krystyno, pytalas mnie o obserwacje Cury podczas takiej jazdy. Rzeczywiscie:
- opuscila glowe ale inaczej niz jak jest na wodzy,
- szybciej zaczela parskac, co przyjelam takze jako oznake rozluznienia,
- z ta nisko opuszczona glowa potrafila sie bardzo ladnie wygiac wokol prawej lydki. O lewej napisalam wyzej.
Nie wiem jak bylo z zadem, bo zapomnialam popatrzec wstyd

I teraz na koniec taka mala wariacja... Czulam sie na tyle pewnie na Curze i spokojnie na pustej hali, ze podjelam decyzje, ze sciagne jej oglowie i sprobuje jak to jest na kantarze i dwoch uwiazach. I bylo normalnie Wesoly No prawie tak samo jak na oglowiu, to znaczy ja nie widzialam roznicy, bo tez nie bylo potrzeby aby cokolwiek robic z rekami czy uwiazami Wesoly Fajnie cwaniaczek

Czy o czyms zapomnialam w swoich obserwacjach? Czy cos innego powinnam byla wyczuc? Czy Cura powinna sie jakos inaczej zachowywac?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aleksandra



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:37, 08 Cze 2009    Temat postu:

znalazłaś własne błędy, a to najlepszy początek do rozpoczęcia na nimi pracy.

jeżeli chodzi o zatrzymania mała wizualizacja. jedziesz sobie ćwiczebnym i decydujesz się na przejście w dół w jakiejś tam literze. spokojnie zaczynasz o nim myśleć i wypuszczać ciężko powietrze (żeby było je wyraźnie słychać)i mentalnie robisz się 100kg. powinno zadziałać Mruga

mnie jak zaczynałam pierwsze poważniejsze ujeżdżeniowe treningi Trenerka przemaglowała mnie ćwiczeniami nad rozluźnieniem i świadomością siebie na koniu. dużo ćwiczeń z oddychaniem (nigdy nie wolno wstrzymywać oddechu), robieniem się mentalnie energicznej w przejściu w gorę i mentalnie ciężkiej w przejściu w dół, nad jeżdżeniem "z pomysłem" czyli decyduje się na przejście 20m przed nim, żeby zdążyć siebie przygotować (z czasem to się skraca), nad kierowaniem samym dosiadem (na początek podążanie za spojrzeniem), nie krzywieniem się na koniu, lokalizowaniem mięśni i niepotrzebnych napięć.

cała sztuka polega na tym, że na spięcie konia trzeba odpowiedzieć luzem we własnych mięśniach.

jak robiłaś ustępowania? jeżeli robiłaś je od łydki to radzę spróbować przesiąść się minimalnie na którąś z kości kulszowych. gwarantuje, że konina sama podejdzie pod ciężar Wesoly pomysłem na wpadanie łopatką jest właśnie ustępowanie na kole + ewentualnie pyknięciem batem po łopatce jeżeli koń od niego odchodzi.

super, że tyle zrobiłaś! Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:08, 09 Cze 2009    Temat postu:

Aleksandro, ja tez sie bardzo ciesze, ze tyle udalo sie zdzialac Wesoly I jeszcze raz dziekuje za wszystko, bo bez tych rad oraz kopniakow w kostke, nie byloby odkrywania tych nowosci Mruga

Jesli chodzi o ustepowanie, to jeszcze jestem na etapie cofniecia lydki, choc zdaje sobie sprawe, ze powinnam to jak najszybciej wyeliminowac i ustepowac od przeniesienia ciezaru na kosc kulszowa. Boje sie tylko przy tym jednego, czy nie bede siedziala krzywo a to przeciez tez jest blad mysl Jakies rady?
Ale moze dyskusje na ten temat przeniesmy do odpowiedniego watku:
http://www.stajenka.fora.pl/boks-1-biegalnia,3/pingwiniarstwo-dragonnii-wg-zalecen-boubi,2487.html

A co do zatrzyman, to ja staram sie pamietac o zakotwiczaniu baaaardzo ciezkiej kotwicy (Sally sie klania) ale kurka i tak to na Cure nie dzialalo bez wodzy. To znaczy, ona w koncu sie zatrzymywala ale nie w tym momencie, w ktorym ja o to prosilam.
No nic, dodam do calosci slawetne "prrr" i "stoooj", ktore jej powtarzam jak sie lonzujemy- moze pomoze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sączów/Warszawa

PostWysłany: Wto 9:15, 09 Cze 2009    Temat postu:

Powinno pomóc - Bela też na początku w ogóle nie reagowała na pomoc z ciężaru jeśli się nie dodało wodzy. Teraz reaguje bardzo ładnie. Trzeba tylko samozaparcia w stosowaniu pomocy. Czyli zawsze zacząć od idealnych pomocy a w razie potrzeby dodawać resztę. W końcu zakojarzy Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:06, 09 Cze 2009    Temat postu:

No sprobuje, sprobuje Wesoly Skoro piszesz, ze z Bela poszlo, to przeciez z Cura tez powinno sie udac Wesoly

A teraz nastepny temat, ktory chcialabym omowic z Wami, a ktory bezposrednio wiaze sie z rozluznieniem i potem praca w zebraniu, a mianowicie temat zapraszajacej reki.
To haslo padalo juz kilka razy ale tylko jako slogan a moze warto je omowic szerzej?
Co to jest wg Was zapraszajaca reka i kiedy reka przestaje byc zapraszajaca a zaczyna byc ciagnaca? Bardzo jestem ciekawa Waszych doswiadczen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aleksandra



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:06, 09 Cze 2009    Temat postu:

najpierw trzeba wziąć kontakt (nie ciągnąć- wziąć wodze do ręki i wjechać na wędzidło tak, żeby złapać stabilny równy kontakt), żeby zaprosić do rozluźnienia, zmiękczenia. i w konsekwencji pozwolenia od konia na kierowanie czyli zapraszania jego pyska do wzięcia jakiegoś ustawienia. nie można się bać wzięcia paru kg więcej na początek jeżeli pamiętamy o zadzie , bo kiedy o nim zapomnimy będziemy zwyczajnie ciągnąć.

nie chodzi o zapraszanie tylko o poczucie stabilności. tego, że koń musi się nauczyć, że nasze mięśnie niepotrzebnie się nie napinają (tym samym nie szarpią), że nie ma gwałtownych zmian ciężaru na wodzy, że nie dostanie po zębach. kiedy już koń złapie to poczucie stałości można zacząć go zapraszać do podążania za ręką- do zejścia nosem w dół i wypchnięcia grzbietu- kiedy koń luźno i chętnie podąża za kontaktem znaczy, że go w pełni akceptuje i poszukuje, do zgięcia, do wyjścia wysoko i bardzo nisko etc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:45, 11 Cze 2009    Temat postu:

Kolejny "trening" wg zalecen za nami. Oczywiscie, im glebiej w las, tym wiecej drzew... Czy jakos tak
Mam cala mase przemyslen i obserwacji oraz PYTAN :D Ale wydaje mi sie, ze niedobrze na forum publicznym uskuteczniac watek jednoosobowy Wiec chyba przeniose sie z pytaniami do Oli i Pumci na PW, o ile tylko sie zgodza please
Bardzo zaluje, ze Krystyna i Rzepka odpuscily ten watek, bo ja swoje zadania domowe odrabiam jak na razie rzetelnie ale nie dostaje zadnego odzewu Smutny
No i bardzo szkoda, ze zadna inna osoba nie jest na tym poczatkowym etapie, co ja, bo moze moznaby bylo porownac doswiadczenia... No nic, trudno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bambini



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oborniki k/Poznania
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:34, 11 Cze 2009    Temat postu:

martik napisał:
Kolejny "trening" wg zalecen za nami. Oczywiscie, im glebiej w las, tym wiecej drzew... Czy jakos tak
Mam cala mase przemyslen i obserwacji oraz PYTAN :D Ale wydaje mi sie, ze niedobrze na forum publicznym uskuteczniac watek jednoosobowy Wiec chyba przeniose sie z pytaniami do Oli i Pumci na PW, o ile tylko sie zgodza please
Bardzo zaluje, ze Krystyna i Rzepka odpuscily ten watek, bo ja swoje zadania domowe odrabiam jak na razie rzetelnie ale nie dostaje zadnego odzewu Smutny
No i bardzo szkoda, ze zadna inna osoba nie jest na tym poczatkowym etapie, co ja, bo moze moznaby bylo porownac doswiadczenia... No nic, trudno.


Martik, to jest bardzo dobry, wartościowy wątek; i chyba szkoda by było tak po prostu go zamykać. Ja czytam sobie chętnie wszystkie uwagi, które się tu pojawiają i próbuję pewne wskazówki wcielać w życie Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rzepka
na grzbiet koński - z płota wchodzę :D


Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 2426
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Spisz

PostWysłany: Czw 16:43, 11 Cze 2009    Temat postu:

Martik, ja nie odpuściłam tego wątku, tylko nie wiem, co jeszcze mogę pomóc. Cieszę się, że dostrzegłaś "bezproblemowo" niedociągnięcia ze swojej strony, poprawiasz je i pracujesz z efektami.Każdy z nas się uczył i uczy nadal.
W naturalu zatrzymanie opornych koni ćwiczy się np w ten sposób, że najpierw uczy sie konia cofania. Potem, kiedy koń umie się cofać w każdej sytuacji, bezwarunkowo, wykorzystuje się ten odruch przy zatrzymaniu np z kłusa.Jeździec działa pomocami tak, jakby chciał wykonać ruch do tyłu, czyli cofanie. Koń nauczony sygnałów musi się zatrzymać, aby to cofanie zrobić. Wtedy rzeczywiście cofa się go 2-3 kroki i potem jedzie dalej do przodu kłusem.

A cofanie robi sie trochę inaczej, niż w klasyce: podnosi ręce do góry, przesiada na krzyż ( energia do tyłu Wesoly ), a nogi daje do przodu: (na fotce Dziunia dopiero uczy się zatrzymywania z kłusa poprzez cofanie, więc jeszcze nie jest ustawiona prawidłowo - to jej pierwsze próby. Dziunia zawsze miała problemy z głową, była zaszarpana przez górali i stale zadziera głowę -nawet, jak NIC nie ma na pysku. To taki głęboko zakorzeniony odruch, nad którym pracujemy):

[link widoczny dla zalogowanych]

I zwróć uwagę na dosiad Magdy: pracuje krzyżem, jest wyprostowana, nawet odgięta do tyłu. Ty czasami zbyt pochylasz się do przodu, przez co Twój krzyż nie działa Wesoly


Ostatnio zmieniony przez rzepka dnia Czw 16:49, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aleksandra



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:01, 11 Cze 2009    Temat postu:

bardzo ciekawy sposób. na to jeszcze nie wpadłam Mruga

wysunięcie nóg do przodu i uniesienia rąk jest chyba bardziej cechą westu niż naturalu jako takiego? tak z ciekawości pytam, bo z jako takim naturalem do czynienia nie miałam, ale z westem ciutkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rzepka
na grzbiet koński - z płota wchodzę :D


Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 2426
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Spisz

PostWysłany: Czw 18:00, 11 Cze 2009    Temat postu:

Faktycznie, niektóre elementy są podobne. Ja tez dopiero uczę sie naturala, jestem jeszcze w tym żółtodzobem, a z westem miałam do czynienia tylko oglądając Johna Łajno ( :D ) na filmie. I juz wtedy nie podobało mi sie to zawracanie koni przy pomocy munsztuka -otwarte pyski i widoczny ból. Ale pocieszam się, że w średniowieczu było gorzej... Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystyna



Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 5:31, 12 Cze 2009    Temat postu:

Martik, sorry, że znowu na moją odpowiedź musiałaś czekać długo i ani trochę nie odpusciłam sobie tematu, jak nie mogłam odpisać to przynajmniej czytałam i bardzo się cieszę, że ćwiczycie i idzie wam dobrze.
Mam nadzieję, ze Cura zadowolona i że bardzo ją chwalisz za postępy.
To też wazne w treningu. Bardzo. Zauważanie kazdego choćby najmniejszego starania się konia i nie zapominanie o pochwale.

Bardzo mi się podobają rady Aleksandry. Bardzo sensowne. Propozycja "myślenia" o zatrzymaniu, żeby zatrzymać konia może brzmi nieco nierealnie ale z własnego doświadczenia wiem, że "prawdziwe" Wesoly jeżdżenie na tym właśnie polega. Siedzisz na koniu i wydaje ci się, że nie robisz żadnego ruchu, myślisz tylko stęp i stępujesz, galop ze stępa, galopujesz, zatrzymanie, zatrzymanie. Masz wrażenie, że masz jedno ciało z koniem i to ciało reaguje na bodźce przesyłane z twojego mózgu.
Nie myślisz o tym jak wykonać dany ruch, nie analizujesz, tak jak nie myślisz jak masz usiąść na krześle, które mięśnie po kolei jak działają, tylko po prostu siadasz i już. A siadanie na krześle też samo nie przyszło tylko trzeba się było go nauczyć we wczesnym dzieciństwie, tak jak chodzenia i paru innych rzeczy.
Przy zatrzymywaniu na luźnej wodzy, jak koń nie chciał się zatrzymać najczęściej próbowałam dwiema metodami. Pierwsza podobna do tej proponowanej przez Rzepkę (sposób znany w każdym stylu jeździectwa) - mocne obciążenie zadu czyli nawet nadmierne odchylenie się do tyłu ale z pozostawieniem rąk i nóg w niezmienionej pozycji.
Metoda druga, długo stosowana na młodym Junaku, spokojne oczekiwanie aż się znudzi konisko i zacznie zwalniać kłus albo galop. Junak lubił pędzić do przodu i brykać radośnie, a moim zadaniem było wysiedzieć w równowadze pędzenie i brykanie, chciał trzy razy dookoła hali to trzy, chciał piętnaście to piętnaście, dopiero jak zaczął zwalniać i się nużyć brakiem mojej reakcji proponowałam mu zatrzymanie. I po zatrzymaniu jazdę na bardzo delikatnym kontakcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin