Stajenka

bandola_1

mysle ,że palcami uciekajacymi nie powinno się , az tak przejmowac . Myśle , ze uciekajace palce to w 95% kwestia budowy czyli indywidualne . Jesli za bardzo bedziemy koncentrować sie na palcach to nie skoncentrujemy sie na wazniejszych szczególach dosiadu .Odstające paluchy bardziej kojarza sie mi z wizualnymi sprawami aniżeli z prawidlowym dosiadem , no ale to takie moje zdanie do bani

kostka

wiecie co jest najlepsze? bo ja to ogólnie stopy do środka stawiam.nie jakoś szczególnie mocno, ale tak o.a jak wsiądę na konia to mi paluchy max odstaja Jezyk

bandola_1

myslę, że jak kolanami sciskasz konia to paluchy nie sa wazne. Ja mówię miom dzieciom , że widzę prześwity jak jest przestrzeń miedzy kolanami a siodłem . Na stopy nie zwracam szczególnej uwagi . Dosiad ma być prawidłowy , ale też wygodny i nigdy sztuczny , czyli na sile wbrew "sobie". paluchy do srodka . mlotek

majak

Wyczytałam gdzieś w którejś książce (nie pamiętam teraz tytułu), że palce do konia z czasem same się ułożą jak jeździec zacznie dobrze siedzieć, jego mięśnie się dostosują itp. Nie da się na siłę ich do konia dostawiać. I chyba faktycznie tak jest, patrząc po sobie jak uczyłam się jeździć, przestawianie stopy mało dawało, z czasem jednak same się ustawiały w odpowiedniej pozycji.
Inna sprawa z pewnymi wadami budowy gdzie podobno nie da się i już tych stóp ustawić i tak być musi.

kostka

kolanami niby się mocno trzymam.nic mi między nie a siodło wsadzić nie można.skoro mówicie, że palce sie ułożą...mam nadzieję, bo wyglądam jak kretyn ^^

bandola_1

myślę ,że przesadzasz . Na pewno nie jest zle . Przeciez oglądajac skoki widac , że nie wszyscy mają paluchy do konia.Moje paluchy tez troche odstaja mimo , że jeżdze juz ponad 30 lat i nigdy do głowy mi nie przyszło , że mogę wygladać jak kretyn. do bani

. Raczej dlugo miałam problem z niedociskaniem kolan. do bani

. Nogi sie mi jakos tak majtały dziwnie . wykrzyknik

kostka

ja się ogólnie zaczęłam uwsteczniać.miło by było po prawie trzech latach reprezentować jakiś poziom. a tu masakra. wyprzedzam konia barkami, ręce mi latają, zaczęłam mieć problemy z kciukami do góry, palcami do konia, latającą łydką i piętą(galop masakra). jaa sciana

pracuję intensywnie, raz jest lepiej, raz gorzej.ale kiedy się skupiam na dopracowaniu jednej rzeczy, reszta można by rzec leży.

bandola_1

ma też nie raz dzień , ze jakos jazda mnie meczy , nic mi nie wychodzi. Wracam do stajni zmęczona. czuje sie na koniu jak worek ziemniakow . Wtedy myślę , ze jestem kiepskim jezdzcem . Ale przychodzi dzien ,np.dzisiejszy , ze jazda jest super . Kon chodzi równo , bez dziwnych podskokow, nawrotów ,zatrzymywan . Wiec myslę , ze jak nam coś nie wychodzi to tez jest "wina " humorkow konia , ktory też moze miec zły dzien. Dzisiaj mialam pierwszy teren od ponad miesiaca i bylo SUPER. Balam sie ,ze kobyly po długim staniu beda wydziwiac , ale nas super pozytywnie zaskoczyly. jupi