Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Praca z ziemi- problemy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:38, 02 Lis 2009    Temat postu:

Fuzja, ze spojrzeniem to jest tak, ze ja wcale nie oczekuje aby ona na mnie patrzyla- wlasciwie to mnie bardziej zalezy na jej uszach, niz na oczach (przy pracy na kole).
Steruje natomiast swoim wzrokiem. Kiedy czegos wymagam- patrze. Patrze na rozne czesci jej ciala a czasami tez w oczy. I to patrzenie pomaga- na przyklad w przesuwaniu zadu, co odkrylam niedawno.

A teraz chcialam sie pochwalic jupi Nie wiem jak to sie stalo ale Cura wczoraj zakapowala odsylanie i nie mam pojecia jak to odgaduje ale daje sie odsylac na 1-2 fazie, czyli niemal minimalnymi ruchami reki Wesoly Jestem dumna jak paw! :D
W ogole wczoraj mialysmy super luzniacki dzien na linie i z patykiem i tak milo mi sie z Cura wspolpracowalo, ze az do teraz mam usmiech na buzi Wesoly Teraz bedzie wiecej okazji do zabaw z ziemi, bo jesien i zima i sezon halowy... Moim marzeniem jest zrobic z nia chody boczne przez zime modli Zobaczymy jak pojdzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fuzja



Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:56, 02 Lis 2009    Temat postu:

Gratulacje:) Zobaczyła, że nie zbędzie cię ot tak...udając obecną nieprzytomnąWesoly albo jakoś odwotnie

Ostatnio zmieniony przez fuzja dnia Pon 14:56, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:10, 09 Lis 2009    Temat postu:

Ja się też na własnym podwórku bawię trochę "naturalem". Robimy ustępowania zadem, przodem. Cofania i przywoływania (na zwykłym kantarze i lince wszystko). Same podstawowe podstawy. Moim problemem jest fakt, że często koń mnie zwyczajnie olewa. Interesuje go wszystko inne, tylko nie ja. Nawet na mocniejszą formę nacisku nie reaguje jeśli na coś się zapatrzy albo zachce mu sie akurat w tej chwili trawy. I pytanie do Was. Jak mogę skłonić swojego konia do tego aby skupił swoją uwagę na mnie i na tym czego od niego wymagam?? To trochę frustrujące kiedy ja się produkuję a on tego nie zauważa
Generalnie to jest grzeczny i spokojny koń, ale widzę, że z ziemi mamy problem, on nie do końca uznaje moją wyższą pozycję w stadzie. Przy siodłaniu zadziera łeb, wyrywa go na wszystkie strony, próbuje napierać na mnie żeby zobaczyć co się dzieje na zewnątrz stajni. Kręci się też przy podciąganiu popręgu i przed samym wsiadaniem (popręg podciągam kilka razy delikatnie więc to nie z dyskomfortu. Wsiadam z wysokiego murku więc też nie powinien się czuć nadmiernie obciążony). Nic sobie nie robi z mojej strefy zero i jakby mógł to czasem myślę, że by mi na głowę wlazł.
Co ja mogę na to poradzić? Próbuję tych zabaw na placu właśnie po to żeby coś z tym zrobić, ale jak mam z nim popracować skoro on się mną nie interesuje? Próbowałam już zabaw przed treningiem, i po treningu ale w sumie bez zmian jeśli chodzi o jego zainteresowanie.

Drugie pytanie. W kwestii 7 gier. Czy na początku tej drogi muszę koniecznie wykonywać po kolei te gry? Nie mogłabym np przeplatać w trakcie jednego treningu elementów z pierwszej, czwartej gry itd?

Mamy tu wielu mądrych ludzi od naturala więc liczę, że mi pomożecie! Bawię się równocześnie z dwoma końmi i kobyłka, która generalnie jest nieufna i płochliwa bardzo ładnie ze mną pracuje. Szybko robimy postępy, widzę, że jest na mnie skupiona, ładnie reaguje na moje sygnały i robi to chętnie. Po skończonej zabawie sama za mną podąża nawet jeśli nie wysyłam jej już żadnych sygnałów. Stąd moja frustracja bo chciałabym żeby z tym drugim koniem też zaczęło się mi układać z ziemi.

Pomożecie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:07, 09 Lis 2009    Temat postu:

Słońce, tak, 7 gier trzeba wykonywać po kolei, ponieważ... inaczej nie ma to sensu. Jak w ujeżdżeniu konia -> nie można przechodzić do 2 poziomu, nie opanowawszy pierwszego np. nie można próbować uczyć konia piafu, kiedy nie rozumie łydki do kłusa. Koń nie odpowie na załóżmy 4 grę, jeśli człowiek nie opanował poprzednich, to jest po prostu niemożliwe. Zdarzają się bardzo płynne "przejścia" z jednej gry do drugiej, ale tylko " w górę", np. z jojo do okrążania [zabawa 4 i 5] jest naprawdę krótka droga. Wszystko zależy najbardziej od gier 1, 2 i 3, [które oczywiście przekładają się na "klasyczne" jeździectwo prawie, że w 100% Mruga].

Co do Twojego konika... ja tu nie jestem żaden ekspert, zaraz mówię, ale.... wygląda na to, że konik jest nieco rozpieszczony i to w takim niedobrym znaczeniu i przy okazji chyba się po prostu nudzi. Nic nie dadzą zabawy na placu w momencie, kiedy on nie będzie miał do Ciebie szacunku. Naturals i Pat Parelli naturalsem i Patem Parelli, ale niestety, czasem naturalne, lekkie trzepnięcie otwartą dłonią wyraźnie pokazuje koniowi, że nie wszystko mu wolno, w momencie, kiedy na takiego klapsa zasługuje.

Na nudę zaś.... poradziłabym zaoferować coś ciekawego.Mruga Użyj wyobraźni! Wesoly
Drążki, nie drążki, piłka, beczka, płachty, folie... Bywają konie, które momentalnie się nudzą, zazwyczaj łapią wszystko w lot i duża ilość powtórzeń na ćwiczeniach czy zabawach je po prostu mierzi, więc szukają ciekawszych rzeczy do roboty. Jak zauważą, że człowiek nie jest zbyt pewny siebie i że mogą chociaż w małym stopniu "przejąć kontrolę", to zaaplikują człowiekowi totalną olewkę. Po prostu nie widzą najmniejszego sensu w danym ćwiczeniu i człowieku, nudzi je to. Wiem coś na ten temat, bo mój młody należy do tego typu koni.Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:15, 10 Lis 2009    Temat postu:

Sankarita napisał:
Słońce, tak, 7 gier trzeba wykonywać po kolei, ponieważ... inaczej nie ma to sensu. Jak w ujeżdżeniu konia -> nie można przechodzić do 2 poziomu, nie opanowawszy pierwszego np. nie można próbować uczyć konia piafu, kiedy nie rozumie łydki do kłusa. Koń nie odpowie na załóżmy 4 grę, jeśli człowiek nie opanował poprzednich, to jest po prostu niemożliwe. Zdarzają się bardzo płynne "przejścia" z jednej gry do drugiej, ale tylko " w górę", np. z jojo do okrążania [zabawa 4 i 5] jest naprawdę krótka droga. Wszystko zależy najbardziej od gier 1, 2 i 3, [które oczywiście przekładają się na "klasyczne" jeździectwo prawie, że w 100% Mruga].


Może niezbyt jasno się wyraziłam, zdaję sobie sprawę, że bez opanowania podstaw nie przeskoczę pewnych rzeczy, ale chodziło mi o "trening" z ziemi kiedy już i koń i ja mamy podstawy opanowane. Czy wtedy można robić mix z różnych ćwiczeń. Mimo wszystko dziękuję Wesoly

Sankarita napisał:
Co do Twojego konika... ja tu nie jestem żaden ekspert, zaraz mówię, ale.... wygląda na to, że konik jest nieco rozpieszczony i to w takim niedobrym znaczeniu i przy okazji chyba się po prostu nudzi. Nic nie dadzą zabawy na placu w momencie, kiedy on nie będzie miał do Ciebie szacunku. Naturals i Pat Parelli naturalsem i Patem Parelli, ale niestety, czasem naturalne, lekkie trzepnięcie otwartą dłonią wyraźnie pokazuje koniowi, że nie wszystko mu wolno, w momencie, kiedy na takiego klapsa zasługuje.


Oj jest, współpracujemy od niedawna bo dopiero 2 miesiąc i widzę, że pewne kwestie poszanowania człowieka zostały zaniedane przez poprzedniego opiekuna. Dlatego też przyszłam po radę również tutaj bo co dwie głowy to nie jedna Wesoly Jestem realistką i wiem, że czasem koń po prostu musi dostać w przysłowiowy łeb, żeby conieco do niego dotarło. Jankee bardzo fajnie to napisała w swoim wątku, że konie w naturze też czasem używają zębów i kopyt. Mimo wszystko nie chcę żeby nasza relacja opierała się tylko na takich drastycznych rozwiązaniach, dlatego szukam też innej drogi - przez natural. Widzę, że będę się musiała za to solidniej wziąść jeśli chcę osiągnąć jakieś zadowalające efekty.

Cytat:
Na nudę zaś.... poradziłabym zaoferować coś ciekawego.Mruga Użyj wyobraźni! Wesoly
Drążki, nie drążki, piłka, beczka, płachty, folie... Bywają konie, które momentalnie się nudzą, zazwyczaj łapią wszystko w lot i duża ilość powtórzeń na ćwiczeniach czy zabawach je po prostu mierzi, więc szukają ciekawszych rzeczy do roboty. Jak zauważą, że człowiek nie jest zbyt pewny siebie i że mogą chociaż w małym stopniu "przejąć kontrolę", to zaaplikują człowiekowi totalną olewkę. Po prostu nie widzą najmniejszego sensu w danym ćwiczeniu i człowieku, nudzi je to. Wiem coś na ten temat, bo mój młody należy do tego typu koni.Mruga


Używam jej, ale widocznie za mało Jezyk Proponowałam już młodemu przechodzenie przez drągi, lekkie skoki luzem, częste zmiany wystroju przeszkody - co skok to powieszona inna derka lub czaprak aby go stymulować do myślenia i uwagi. Chyba trafiłaś w sedno z tą nudą, bo na początku 2-3 skoki na zwykłych drewnianych drągach to jeszcze uważał co robi a potem niby do przeszkody kłusuje ale tu kwiatki podziwia po drodze, tam się na ptaszka zagapi i w efekcie zapominał, że cokolwiek mu na drodze stoi i trzeba by nogi wyżej podnieść. wstyd A jak powieszę na drągu dekoracje to od razu się w nim zwierze uważne i płochliwe budzi. Wtedy nogi wie jak stawiać, i trochę mnie przez chwilę słucha Jezyk Poza tym bawiliśmy się w nakrywanie całego ciała, łącznie z głową kolorowym kocem lub derką, przechodzenie po rozłożonym na ziemi kocu.
Masz jeszcze jakieś inne pomysły Sankarito? Zastanawiam się jak do zabawy użyć beczki? Jeśli piłka to czego chcieć od konia? Zostawić mu miejsce na inwencję i zobaczyć czy wogóle się zainteresuje, a jeśli tak to co dalej z piłką? Widziałam gdzieś filmy jak konie głową popychają piłkę po całym placu i mają z tego ubaw. Ale czy Baker jest na tyle rozrywkowy...? Jeśli się okaże, że nie to rzucać mu? Kopać? Jak go namówić do zabawy? Kurcze mam setki pytań Wesoly

Jak Ty się bawisz ze swoim wymagającym młodziakiem? Jestem otwarta na wszelkie szalone pomysły Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:11, 10 Lis 2009    Temat postu:

Słońce, ahaaa.... A nie, jak się ma opanowane 7 gier to ja myślę, że chyba można zrobić z tego jakiś mix... Nie wiem dokładnie i nie chcę tutaj wprowadzać w błąd, ale wydaje mi się, że to chyba nie zaszkodzi. Chociaż, po 7 grach... są inne poziomy parelliowe! Wesoly [choć zaznaczam, ja tam tak daleko nie doszłam:P]

Ależ oczywiście, relacja koń-człowiek ma polegać na przyjaźni i wzajemnym szacunku, dlatego broń Boże nie radzę tutaj żadnego batożenia.Wesoly Chodziło mi tylko o takie trzepnięcie, jeśli naprawdę potrzeba. Z końmi jak z małymi dziećmi - małe dziecko też czasami musi dostać po łapkach, to ja myślę, element wychowania, ale czy od takiego mówienia dziecku "nie wolno!" i ogólnie obdarzania go miłością jakieś dziecko powiedziało, że nie kocha swoich rodziców? Wesoly

O, jesteś lepsza ode mnie. Mruga Z młodym nie miałam zbyt wielu akcesoriów do zabawy, bo jakoś ciężko mi było je przytargać do stajni, a to zapomniałam, a to tata wywalił [no bo po co komu stara plandeka Mruga ] ale jako, że kupiłam zupełnie surowego konia to miałam "duże pole manewru" jeśli chodzi o jeździeckie rzeczy.Mruga Czyli ochraniacze, czapraczki, derki, siodło...
Z tym, że tak: starałam się zakończyć każdą "sesję" czymś przyjemnym i nie dbałam o to, ile mi zejdzie na to czasu tzn - na początku spędzałam z młodym na placu góra 5-10 minut, najpierw "zaprzyjaźniając się" a po kilku dniach, ucząc go prowadzenia na uwiązie z różnych stron i więcej czasu poświęcałam na czyszczenie, drapanie, głaskanie...[ I później w drugą stronę - jak koń był wyjątkowo oporny to najpierw próbowałam mu jednak wytłumaczyć, że fajnie by było, gdyby zrobił, o co go proszę, a jeśli nawet tego nie chciał - szybko szukałam w myślach czegoś, co już umie i na pewno zrobi, tak, żeby zszedł z placu z poczuciem, że zrobił coś dobrze, nawet jeśli jedna taka "sesyjka" miałaby trwać dobre 40 minut-godzinę.[ale rzadko tak bywało]
Stopniowo wydłużałam czas trwania takich zabaw, wprowadzałam z każdym dniem coś nowego, ale cały czas miałam na uwadze, by koń zlazł z placu rozluźniony i zadowolony. Uczyliśmy się przechodzić przez pojedyncze drągi, później przez kilka drągów, stępem, potem kłusem, drągi po kole... a następnego dnia tylko 10 minut "gimnastyki marchewkowej" Mruga w sensie -> wyciągaaamy głowkę za marchewką, kłaniamy się głową za machewą, rozciągamy się na boki, wyciągamy nóżki... Wesoly
Bardzo zależało mi na tym, żeby nie męczyć go dużą ilością powtórzeń. Odpowiedział na coś dobrze - momentalnie chwila spokoju, żeby "przetrawił" nowe informacje, odpowiedział na coś chętnie i dobrze - koniec, do stajni. Przy np. pracy na lonży jest to trudniejsze, bo przecież nie można nierozstępowanego konia po treningu wsadzić do stajni, ale ... zawsze można zrobić przerwę na "przemyślenia", odpiąć patent...Mruga
Mieszkając już w czwartym [i mam nadzieję ostatnim Mruga] pensjonacie miałam w kwietniu masę czasu, było ciepło, młody sam wychodził, to wpadłam na dziki pomysł, żeby się z nim pogonić na padoku.Mruga No... to go goniłam. A później uciekałam.Mruga Koniowi się zabawa chyba spodobała, bo jak stwierdziłam, że dość, to stawał przede mną z hardą miną "ej! no nie mów, że wymiękasz!".
Któregoś dnia wpadłam na inny dziki pomysł -> spacerek w ręku w teren. Mruga
Kolejnego dnia - "straszyłam" rozpostartą derką.
Innego dnia - stwierdziłam, że wsiądę. Mruga
W międzyczasie poznaliśmy 7 gier. Tzn, ja doczytałam o 7 grach w momencie kiedy... mieliśmy za sobą 2 pierwsze. Później, przeplatając to wszystko z innymi moimi pomysłami pociągnęłam gry trochę dalej, ale doszłam do 5 i jakoś się to rozeszło, studia i brakuje mi po prostu czasu, a nie chcę zaczynać z koniem czegokolwiek nowego, albo "starego, ale zapomnianego" jak wiem, że mam np. godzinę do busa.

Zastanawiam się czy w którymś momencie nie przedobrzyłaś, aplikując mu... trochę za dużo. Wesoly I używając wyobraźni aż nadto.Wesoly Lepsze jest czasem wrogiem dobrego. Hmm, jestem w sumie ciekawa, jak tam w jego główce podziałały te zmiany dekoracji, bo, np. przy wpuszczaniu młodych w korytarz wyczytałam i usłyszałam od trenera, że za każdą "sesją" skoków, dobrze jest coś zmienić - dołożyć drąga, przebudować przeszkodę np. z krzyżaka zrobić stacjonatę i odwrotnie [żeby przypadkiem za każdym "dobrym" przejściem korytarza nie podwyższać o 10 cm w górę Mruga], żeby koń uczył się myśleć. No i zakończyć korytarz czymś, co koń przeskoczy, żeby mu się dobrze kojarzyło. Młodemu dwa razy ustawiałam coś do skakania, z czego raz korytarz taki "zamierzony", a drugi raz pojedynczą, bo... sam poprosił. Puszczony luzem na hali zabrał się sam do stojącej tam przeszkody, ale później zmiarkował, że to to chyba za wysokie i zrobił stopę, na co ja stwierdziłam "oooo, nie, jak chcesz skakać, to przynajmniej przeskocz i się nie ucz głupot". Metr tam chyba stał, zniżyłam do 50 cm, raz skoczył, stęp i do domu.

Z piłką byłam obecna przy takich mykach: najpierw bawimy się piłką w zaprzyjaźnianie, co by się koń nam nie przestraszył, później można piłkę kopać przed koniem, rzucać nią w konia i za każdym razem patrzeć jaka jest reakcja. 90% koni najpierw będzie uciekać, ale później, zaciekawione, mogą same zacząć podchodzić do piłki, trącać ją nosem, zębami.... Raz przyzwyczajaliśmy koniki do piłki siedząc na nich. Moja klaczka najpierw odskakiwała, ale później, zachęcona głosem i lekką łydką na oddanych wodzach podchodziła, poprychała, za pod koniec można było w nas tą piłką rzucać. To samo z łopoczącą flagą i lancą.:D Ważne jest, żeby wiedzieć, kiedy ingerować. Wszystko zależy od reakcji konia. Zazwyczaj, kiedy koń zaczyna żuć, zaczyna opuszczać głowę, to jest to oznaka rozluźnienia i sygnał "aha, robimy małą przerwę". Trzeba mieć refleks i 200% uwagi skupionej na koniu. Te cwane bestie czytają z nas jak z książek, a nam najczęściej brakuje szybkości w pochwale/karze i później koń czasem nie jest w stanie "zaczaić bazy". Wesoly
Mam nadzieję, że troszeczkę pomogłam.


Ostatnio zmieniony przez Sankarita dnia Wto 1:15, 10 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:28, 10 Lis 2009    Temat postu:

Slonce napisał:

Jestem realistką i wiem, że czasem koń po prostu musi dostać w przysłowiowy łeb, żeby conieco do niego dotarło. Jankee bardzo fajnie to napisała w swoim wątku, że konie w naturze też czasem używają zębów i kopyt.Mimo wszystko nie chcę żeby nasza relacja opierała się tylko na takich drastycznych rozwiązaniach, dlatego szukam też innej drogi - przez natural
.

Wybacz, że czepiłam sie akurat tego ale.....to zdanie zaprzecza samo sobie cwaniaczek
Bo wg tego co napisałaś to te zęby i kopyta to nie jest natural? I są to drastyczne rozwiazania?
Owszem, nikt nie bedzie sie kopał z koniem ale mamy swoje sposoby aby konia podobnie przywołać do porządku - sama napisałaś, ze czasem "musi dostać w przysłowiowy łeb" ale z tego co piszesz - o tych problemach w obejsciu - chyba tego nie zastosowałaś choć wypadąłoby żeby nie właził Ci na głowę.

Natural to nie tylko głaskanie. To trzeźwa ocena kiedy dać kopa, postarszyć swoim wzrokiem a kiedy powiskac na kłębie.
Trzeba pomyśleć jak koń.

U mnie Tina równo źrebaka przywołuje do porządku kopniakami, nie ma żeby stał gdzie chciał, jadł z prawej lub lewej strony, jadł kiedy chce mleko - ona ustawia bo tak ma być, ona rządzi. Podejdzie Trufla do drugiej zeby pojeść z nią siano - nie podoba sie - dostaje zebami po kłębie wstyd
Źrebak nie dostaje ciągle kopów ale wtedy gdy sie zapomni, wtedy jest ustawiany do odpowiedniej pozycji i nie ma, że głaszczą. Jak jest OK to stoją i się wiskają wszystkie, ze źrebakiem włącznie, łazą ze sobą, jedzą wspólnie trawę ale kazda ma znać swoja pozycję - wtedy wystarczy pogrozenie wzrokiem czy mimiką ciała :D

A co do "nudzenia" sie na placu podczas zajęć - a moze to wcale nie olewanie ale brak skupienia uwagi na autorytecie, którego zwyczajnie na placu nie ma? A moze zabrakło tej pracy nad skupieniem sie w czasie zajęć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:25, 10 Lis 2009    Temat postu:

majak napisał:
Slonce napisał:

Jestem realistką i wiem, że czasem koń po prostu musi dostać w przysłowiowy łeb, żeby conieco do niego dotarło. Jankee bardzo fajnie to napisała w swoim wątku, że konie w naturze też czasem używają zębów i kopyt.Mimo wszystko nie chcę żeby nasza relacja opierała się tylko na takich drastycznych rozwiązaniach, dlatego szukam też innej drogi - przez natural
.

Wybacz, że czepiłam sie akurat tego ale.....to zdanie zaprzecza samo sobie cwaniaczek
Bo wg tego co napisałaś to te zęby i kopyta to nie jest natural? I są to drastyczne rozwiazania?


Nie. Źle mnie zrozumiałaś. Nigdzie nie napisałam, że zęby i kopyta to nie natural. Wręcz przeciwnie Wesoly Drastyczne rozwiązanie to wg mnie "dawanie w łeb", zbyt częste i takie, które nie przynosi zamierzonych rezultatów. Pytając i szukając rozwiązań w naturalu szukam odpowiedzi na pytanie JAK i KIEDY użyć moich zębów i kopyt. Bo to nie wszystko jedno przecież! Nie trzeba konia uderzyć czy szarpać bezsensownie za uwiąz jeśli wyprzedza przy prowadzeniu. Wystarczy pomachać łokciem tak żeby sam się na niego nadział. I analogicznie, podonych wskazówek szukam odnośnie mojego problemu. (być może przed chwilą sama sobie po części odpowiedziałam na moje pytania...?)

Cytat:
Owszem, nikt nie bedzie sie kopał z koniem ale mamy swoje sposoby aby konia podobnie przywołać do porządku


I ja właśnie o te wasze sposoby pytam przecież!


Cytat:
sama napisałaś, ze czasem "musi dostać w przysłowiowy łeb" ale z tego co piszesz - o tych problemach w obejsciu - chyba tego nie zastosowałaś choć wypadąłoby żeby nie właził Ci na głowę.


Skąd wiesz, że nie zastosowałam? Nie napisałam tego wprost. Jeżeli widzę, że koń przegina to nie mam oporów przed postawieniem go do pionu, ale nie jest to takie proste. Pracuje z tym konie 2, max 3 razy w tygodniu. Nie jestem z nim codziennie aby na bieżąco go korygować. Chyba sama wiesz, że wyprostowania pewnych złych zachowań u konia nie załatwi się jednym klapsem? Moje problemy tak naprawdę zaczynają się dużo wcześniej - w braku szacunku tego konia do człowieka ogólnie. W tym przypadku skupia się to na mnie bo to ja z nim pracuję i ja od niego czegoś wymagam. I własnie odpowiedzi na pytanie jak wypracować sobie ten szacunek "naturalnie" szukam. Pewnie mogłabym tradycyjnie klapsem też do tego dojść, ale czy na pewno? Poza tym lubie szukać alternatywnych dróg.

Cytat:
Natural to nie tylko głaskanie. To trzeźwa ocena kiedy dać kopa, postarszyć swoim wzrokiem a kiedy powiskac na kłębie.
Trzeba pomyśleć jak koń.


Nie twierdzę, że to głaskanie i same pieszczoty. Natural, dla mnie laika, jawi się jako szeroko pojęta droga do uzyskania pełnego porozumienia z koniem, za pomocą metod troszkę innych niż tradycyjne. Chciałabym te metody poznać bliżej, właśnie dzięki takim pytaniom. Nie spodziewam się samych cukierków i przytulanek. Widziałam jak traktują się konie w stadzie.

Cytat:
A co do "nudzenia" sie na placu podczas zajęć - a moze to wcale nie olewanie ale brak skupienia uwagi na autorytecie, którego zwyczajnie na placu nie ma? A moze zabrakło tej pracy nad skupieniem sie w czasie zajęć?


Majak czy przeczytałaś to co napisałam wcześniej? Mam wrażenie, że nie. Takie między innymi zadałam pytania:
"Jak mogę skłonić swojego konia do tego aby skupił swoją uwagę na mnie i na tym czego od niego wymagam?? To trochę frustrujące kiedy ja się produkuję a on tego nie zauważa "
"Nic sobie nie robi z mojej strefy zero i jakby mógł to czasem myślę, że by mi na głowę wlazł.
Co ja mogę na to poradzić? Próbuję tych zabaw na placu właśnie po to żeby coś z tym zrobić, ale jak mam z nim popracować skoro on się mną nie interesuje?"
Wynika z nich chyba jasno, że próbuję stać się dla tego konia autorytetem, ale zwyczajnie zabrakło mi już pomysłów jak to osiągnąć. To co wiem i próbowałam zrobić albo przynosi efekty chwilowe, albo nie działa w ogóle. Dlatego pytam też tutaj bo może ktoś podpowie mi coś co okaże się przełomem w naszej pracy. Nie oczekuję cudu, ale mam z drugiej strony nadzieję, że może są jeszcze inne sposoby na osiągnięcie pozycji alfa niż te, które poznałam do tej pory.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:51, 10 Lis 2009    Temat postu:

Sankarita napisał:
Ależ oczywiście, relacja koń-człowiek ma polegać na przyjaźni i wzajemnym szacunku, dlatego broń Boże nie radzę tutaj żadnego batożenia.Wesoly Chodziło mi tylko o takie trzepnięcie, jeśli naprawdę potrzeba. Z końmi jak z małymi dziećmi - małe dziecko też czasami musi dostać po łapkach, to ja myślę, element wychowania, ale czy od takiego mówienia dziecku "nie wolno!" i ogólnie obdarzania go miłością jakieś dziecko powiedziało, że nie kocha swoich rodziców? Wesoly


Chyba faktycznie musze być bardziej stanowczą w takich kryzysowych momentach i może za jakiś czas to, w połączeniu z pracą z ziemi przyniesie pozytywne rezultaty... Szkoda, że mam tak mało czasu dla niego Smutny Może jak będą święta to uda mi się bardziej skupić na tych "niuansach" i jakoś wyprostujemy te jego nawyki. To przecież mądry koń więc na pewno jakoś się dogadamy Wesoly

Cytat:
Zastanawiam się czy w którymś momencie nie przedobrzyłaś, aplikując mu... trochę za dużo. Wesoly I używając wyobraźni aż nadto.Wesoly Lepsze jest czasem wrogiem dobrego.


Myślę, że nie bo jak już napisałam wcześniej ćwiczymy max 3 razy w tygodniu (2 dni jazdy na placu i jakiejs zabawy z ziemi, jeden dzień czysto relaksacyjny w terenie). Mam więc czas na zabawę 2 raz w tygodniu z tego na jednej sesji nie wprowadzam mu więce niż 2 nowych rzeczy. Jeżeli wcześniej były hopki z jakimś straszakiem na drągu to potem się tym straszakiem dotykamy, wąchamy go czy przechodzimy. Jeśli nie używam rekwizytów to tylko ćwiczymy jakiś element, np cofanie albo ustępowanie zadkiem. Nie chcę mu robić wody z mózgu nadmiarem wrażeń Wesoly

Cytat:
Hmm, jestem w sumie ciekawa, jak tam w jego główce podziałały te zmiany dekoracji, bo, np. przy wpuszczaniu młodych w korytarz wyczytałam i usłyszałam od trenera, że za każdą "sesją" skoków, dobrze jest coś zmienić - dołożyć drąga, przebudować przeszkodę np. z krzyżaka zrobić stacjonatę i odwrotnie [żeby przypadkiem za każdym "dobrym" przejściem korytarza nie podwyższać o 10 cm w górę Mruga], żeby koń uczył się myśleć. No i zakończyć korytarz czymś, co koń przeskoczy, żeby mu się dobrze kojarzyło.


To ciekawe co piszesz, nigdy nie słyszałam takiej opinii choć z moich doświadczeń wynika, że jest słuszna i powszechna. Pewnie dlatego nikt nie mówił o tym wprost Jezyk Wszystkie "korytarze" przy których miałam okazję asystować były często zmieniane (również na wysokość) aby koń myślał nad tym co robi. Tym samym kieruję się w swoich zabawach. Przeszkódkę mam malutką, ale za to staram się aby wyglądała co sesję inaczej.

Cytat:
Mam nadzieję, że troszeczkę pomogłam.


Oczywiście, że tak. Każdy pomysł i sugestia to ogromna pomoc Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:06, 10 Lis 2009    Temat postu:

Słońce napisał:
Myślę, że nie bo jak już napisałam wcześniej ćwiczymy max 3 razy w tygodniu (2 dni jazdy na placu i jakiejs zabawy z ziemi, jeden dzień czysto relaksacyjny w terenie). Mam więc czas na zabawę 2 raz w tygodniu z tego na jednej sesji nie wprowadzam mu więce niż 2 nowych rzeczy. Jeżeli wcześniej były hopki z jakimś straszakiem na drągu to potem się tym straszakiem dotykamy, wąchamy go czy przechodzimy. Jeśli nie używam rekwizytów to tylko ćwiczymy jakiś element, np cofanie albo ustępowanie zadkiem. Nie chcę mu robić wody z mózgu nadmiarem wrażeń

Nie chodziło mi tylko o częstotliwość takich treningów i wprowadzenia nowych rzeczy, ale o częstotliwość powtórzeń/ćwiczeń na "jeden raz". Bardzo często np. przy skokach na treningu koń oddaje kilka skoków, z czego skok 5 jest dobry, udany i tutaj powinna być przerwa, by koń "przemyślał", ale często wielu ludzi "przeskakuje" jeszcze ze 3-4 przeszkody, żeby się koń "oskakał". Na ile jest to dobre, na ile złe, zależy od treningu i trenera, ale generalnie dobry trener nie będzie "przedobrzał" każąc koniowi skakać po 10 razy bez przerwy skoro 5 raz był dobry. Granica między kolejnym powtórzeniem a odpuszczeniem, zdjęciem nacisku z konia w odpowiednim momencie jest bardzo wątła i łatwo ją przekroczyć. Nie mówię, że Ty tak zrobiłaś, przecież nie "złapałam za rękę", rozważam tylko różne możliwości. Wesoly

Tak się zatrzymałam przy tych dekoracjach na przeszkodach, przemyślałam to i zastanawiam się czy czasem nieświadomie nie zaoferowałaś mu czegoś zniechęcającego. Czym innym jest drąg, który koń zna, przechodził przez takie drągi a czym innym np. jakiś dodatek przy przeszkodzie, krzaczek, kwiatek, kocyk, który może skupiać uwagę konia aż za nadto i "odpędzać" ją od właściwej rzeczy, nad którą koń powinien się skupić czyli przeszkody i drągów. Oswajanie konia z takimi dodatkami, które mogą pojawić się na parkurze to nie jest głupi pomysł, wręcz przeciwnie [i później nie ma jakiegoś halo na zawodach, gdzie koń po raz pierwszy widzi np. krzaczora przy obydwóch stojakach Mruga] z tym, że zauważyłam, że takie cudeńka wprowadza się, jak koń jest oswojony ze skokami i przeszkodami.

Jeszcze taka jedna kwestia wpadła mi do głowy... a jak jest na jeździe? Koń posłuszny czy raczej dyskutujący bądź olewający?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 4:41, 11 Lis 2009    Temat postu:

Sankarita napisał:

Nie chodziło mi tylko o częstotliwość takich treningów i wprowadzenia nowych rzeczy, ale o częstotliwość powtórzeń/ćwiczeń na "jeden raz". Bardzo często np. przy skokach na treningu koń oddaje kilka skoków, z czego skok 5 jest dobry, udany i tutaj powinna być przerwa, by koń "przemyślał", ale często wielu ludzi "przeskakuje" jeszcze ze 3-4 przeszkody, żeby się koń "oskakał". Na ile jest to dobre, na ile złe, zależy od treningu i trenera, ale generalnie dobry trener nie będzie "przedobrzał" każąc koniowi skakać po 10 razy bez przerwy skoro 5 raz był dobry. Granica między kolejnym powtórzeniem a odpuszczeniem, zdjęciem nacisku z konia w odpowiednim momencie jest bardzo wątła i łatwo ją przekroczyć. Nie mówię, że Ty tak zrobiłaś, przecież nie "złapałam za rękę", rozważam tylko różne możliwości. Wesoly


Staram się na to uważać. Jeśli koń odda ładny skok to mu odpuszczam. W tym przypadku stawiam na jakość nie na ilość właśnie żeby go nie zniechęcić Wesoly

Cytat:
Tak się zatrzymałam przy tych dekoracjach na przeszkodach, przemyślałam to i zastanawiam się czy czasem nieświadomie nie zaoferowałaś mu czegoś zniechęcającego. Czym innym jest drąg, który koń zna, przechodził przez takie drągi a czym innym np. jakiś dodatek przy przeszkodzie, krzaczek, kwiatek, kocyk, który może skupiać uwagę konia aż za nadto i "odpędzać" ją od właściwej rzeczy, nad którą koń powinien się skupić czyli przeszkody i drągów.


To nie jest tak, że on skupia się na dodatkach bardziej niż na samym skoku. Widzę, że jeśli drąg jest zwykły drewniany, bez np derki - bo na takich gołych drągach zaczynaliśmy parę tygodni temu nasze ćwiczenia - to Baker się nim już teraz w ogóle nie przejmuje i często jakby "zapomina" się odbić zapatrzony w powiedzmy w krzaki za płotem. A jeśli przeszkoda ma kolor, jakoś inaczej wygląda to on ją WIDZI, przygląda się z daleka, idzie energicznie i skacze.

Cytat:
Jeszcze taka jedna kwestia wpadła mi do głowy... a jak jest na jeździe? Koń posłuszny czy raczej dyskutujący bądź olewający?


Tu jest właśnie fenomen bo koń współpracuje wspaniale! Wesoly Jest elastyczny i bardzo dobrze reaguje na moje sygnały. Udaje się nam już pięknie rozluźniać i wyciągać nos do ziemi. Wprowadziłam mu ostatnio pierwszy nowy element - zwrot na przodzie i koń dobrze to przyjął. Nie było buntu czy oporów. W terenie też nie mamy problemów, konio jest energiczny i odważny, nawet jeśli trafi się jakaś straszna krowa przy drodze czy śmieci to szybko udaje mi się go namówić do dalszej drogi. Jeszcze nie miałam z nim ostrego spięcia z siodła (i mam nadzieję, mieć ne będę!), mieliśmy problem z prawidłowym zagalopowaniem na prawo, ale to nadal kwestia gimnastyki i równowagi a nie jego widzi mi się.

Tak myślę nad naszą sytuacją cały czas i wydaje mi się, że tu po prostu potrzebne będzie więcej czasu i mojej stanowczości w karaniu tych jego złych zachowań. W sobotę postaram się więcej skupić na nim przy siodłaniu i wyegzekwować jego posłuszeństwo, nawet jeśli będziemy się siodłać trochę dłużej niż zwykle. Będzie dobrze, no bo jak ma być Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:23, 12 Lis 2009    Temat postu:

Slonce, jesli przeczytalas ten watek, to wiesz, ze ja z Cura tez uskuteczniam zabawy z ziemi. Raz idzie to lepiej, raz idzie gorzej- najwazniejsze, ze idzie
Cura bedac na zewnatrz rowniez czesto nie zwraca na mnie uwagi. Inaczej jest na hali- tam jest mniej bodzcow, wiec sie bardziej na mnie skupia.
Co robilam na zewnatrz aby koncentrowala sie na mnie? Przede wszystkim duzo rozmawiam z nia lina- tyle, ze ja mam ciezka line zeglarska, ktora dobrze przenosi drgania. Jesli bedziesz chciala to samo zrobic lonza parciana albo zwyklym uwiazem, to badz przygotowana, ze nie zmiescisz sie nigdy w 4 fazach natezenia, bo zeby kon odczul cos co w PNH jest na poziomie fazy 2, to Ty juz bedziesz musiala machac tak jak bys chciala uzyc fazy 4. Dlatego zdecydowanie lepiej jest miec dobry sprzet od poczatku. Ja wiem, ze to wydatek, wiem, ze jak sie pracuje z koniem obcym to czasami szkoda kasy, no ale moze potem uzyjesz ten sprzet na innego konia? Poza tym, pozostaja zawsze takie liny jak ja mam- czyli zeglarskie. Nie sa idealne ale zawsze to cos lepszego niz uwiaz.
No i kantar sznurkowy wbrew pozorom wiele zmienia. Powaznie Slonce. Piszesz, ze konio sie laduje na Ciebie- jak bym czytala o Curze!!! Ona to samo- przylepa nieziemska, trudno ja odgonic i wszedzie musi wlezc, powachac, popatrzec... Znasz to skads? ;> U Cury spora zmiana nastapila jak dostala na glowe kantar sznurkowy i przy probach naporu na mnie, kantar zwyczajnie dziala. Jesli nie ma napierania, kantar sobie normalnie wisi. Przy prowadzeniu tez sie sprawdza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:20, 12 Lis 2009    Temat postu:

Martik chyba Twoja Cura ma coś wspólnego z młodym Mruga
Wiem, że kantarek sznurkowy pozwala lepiej oddziaływać na konia dlatego mam już kupioną linkę na taki kantar, pozostaje jeszcze kwestia jego stworzenia.... Może w weekend uda mi się rozszyfrować jakąś instrukcję w internecie i go stworzyć. Super sprawna manualnie nie jestem ale będę się starać wstyd

Co do liny to faktycznie jest to mój problem, czytałam, że musi być dostatecznie ciężka żeby dobrze przekazywała moje delikatne sygnały ale nie znam żadnego sklepu żeglarskiego. Możesz mi powiedzieć jakiej długości masz swoją linę i jeśli kupowałaś ją w żeglarskim to jak ona się nazywa? Ma jakiś konkertny rozmiar, grubość splotu czy po czym tam się takie liny różnicuje???

Z prowadzaniem nie mamy problemów, koń grzecznie za mną idzie i nie jest typem wyrywnego, jedynie ten czas kiedy siodłam jest taki nieprzyjemny. Siodło ok a przychodzi do ogłowia i wtedy jest całe mnóstwo rzecz do obejrzenia przez okno, siano jest strasznie ważne i inne takie łącznie z odpychaniem mnie głową. Tranzelka jest dobrze dopasowana i to nie kwestia niewygody tylko jego "no weź daj spokój dziewczyno" wstyd

Muszę przyznać, że wczoraj jak się szykowaliśmy do jazdy starałam się być stanowcza i traktowałam go bez zbędnych pieszczot. Jak zaczął wymyślać to na niego huknęłam porządnie i chyba się mocno zdziwił bo spuścił trochę z tonu i zachwywał się grzeczniej Wesoly Jeszcze trochę i chłopak musi się przyzwyczaić do dyscypliny. Tylko mamę muszę oduczyć, bo mi go rozpieszcza karmieniem z ręki! sciana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:38, 12 Lis 2009    Temat postu:

Slonce napisał:
Muszę przyznać, że wczoraj jak się szykowaliśmy do jazdy starałam się być stanowcza i traktowałam go bez zbędnych pieszczot. Jak zaczął wymyślać to na niego huknęłam porządnie i chyba się mocno zdziwił bo spuścił trochę z tonu i zachwywał się grzeczniej Wesoly

Idź tą drogą, dziewczyno! Wesoly Ja na Twoim miejscu zaczęłabym od podstaw, czyli postarałabym się o coś w rodzaju round penu i przegoniłabym tam Bakera. W takiej sytuacji patrzę zawsze uważnie w końskie oczy i pilnuję, żeby uwaga była na mnie skupiona. Postaraj się być stanowcza i konksekwentna (koń nie ma na Ciebie włazić) i mam wrażenie, że to wystarczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Slonce
Bogini koreczków :)


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:10, 16 Lis 2009    Temat postu:

Parę dni minęło, konio załapał, że to co kiedyś było wolno to teraz już niekoniecznie i nasza współpraca układa się jeszcze lepiej! Wesoly Zniknął problem z włażeniam na mnie i wyrywaniem głowy przed tranzelką. Musimy jeszcze dopracować spokojne stanie, ale zdecydowanie idziemy ku dobremu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin