Stajenka

Paskuda

Ja jestem za własnym koniem i to zdecydowanie. Jasne że wiąże się to z odpowiedzialnością, rezygnacją z wielu przyjemności życia doczesnego (np. urlop, wyjazdy itd). 2 dniowy wyjazd to już ogromny problem, bo kto zostanie z końmi? Gwarancji na to, że nie będzie problemów fiansowych nikt nigdy nam nie da czy w związku z tym rezygnować z marzeń. no no

Mestena

hugh_h

na wszystko do czego sie podchodzi racjonalnie, można miec wzór.

Mestena

No właśnie, miłość to uczucie zupełnie nieracjonalne Jezyk

weteran · Dołączył: 02 Maj 2006 Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów

Hej dzieciaki.
Nie słuchajcie hugha-technokraty! Ja jakiś czas temu straciłem mojego przyjaciela czworonogiego-do dzisiaj WYJĘ i czasami płaczę,płaczę,płaczę.
Moim zdaniem albo ma się "korbę" albo nie. Podziwiam Mastenę i zazdroszczę jej,że tak konsekwentnie dąży do celu. Mnie nie było na to stać/emocjonalnie nie finansowo/. Dopiero teraz w wieku podeszłym powoli przygotowuję się do ziszczenia marzeń,które gdzieś tam w zakamarkach tkwiły od dzieciństwa.
Od mniej więcej pół roku zacząłem uczyć się współżycia z końmi,staram się je zrozumieć,próbuję jeździć no i testuję siebie czy dorosłem pomimo mojego wieku do podjęcia decyzji o posiadaniu własnego konia czy nie.Moim zdaniem jedynym kryterium posiadania konia jest odpowiedzialność i wrażliwość .Rzecz jasna można wymieniać multum innych czynników i każdy wymieni ich jeszcze więcej,ale frajda jaką daje obcowanie ze zwierzęciem przez nas ukształtowanym,rozumianym i rozumiejącym przebija wszystkie inne przyjemności życia doczesnego. I to tyle jak na pierwszy raz. Weteran

nongie

Witaj Weteranie w Stajence Wesoly

Gdzie się testujesz?

martik

Witamy Cię Weteran

Bardzo ciekawe co napisałeś... Wychodzi zatem, że do posiadania własnego konia trzeba... dojrzeć przede wszystkim emocjonalnie?

Tomek_J

guli · Gość

Ja mam cały czas mieszane uczucia.
Jak przez trzy tygodnie jeździłam do nich dwa razy dziennie, co zajmowało mi trzy godziny, sprzątałam boksy, dawałam jesc, czyściłam, to byłam zbyt zmęczona, żeby wsiadac na Kubę mysl

Dopiero po dwóch tygodnich, jak chłopki nauczyli się czytać, wsiadłam raz na pół godziny. <eh?>
Z jednej strony to oczywiście plusy,ze nikt inny na nim nie jeździ, że wychowuje się jak chce, tworzy się więź..
Ale nie bardzo widzę mieć konia koło domu- lepszy jednak jest pensjonat, zwłaszcza jak się sporo pracuje, ma na głowie dom i ogród i jeszcze lubi wyjeżdżać
Tak przynajmniej to widzę na dzien dzisiejszy

kalinka

Co prawda jestem tu nowa, i nie przeczytalam wszystkich postow, a tylko ostatni do tego tematu ( wiem, lenie się ) ale .. Jak dla mnie nie ma nic lepszego niz wlasny kon ... ale tylko 'pod domem' .. tyrzymam w tej chwili jednego wlasnie w swojej stajni, drugiego w pensjonacie do ktorego musze dojezdzac .. w ktorym nie mam okazji zawsze rzucic mu sianka, dac owsa, a nawet dorobic sie tych odciskow od widel ... nie ma tej wiezi .. czegos brakuje, oczywiscie wiaze sie z tym rowniez czas .. ale jesli masz malo czasu to i pensjonat tu niczego nie zmienia tak generalnie ... kon przyzwyczaja sie bardziej do tamtych ludzi, do ich zwyczajow itd. - to takie moje zdanie ... Przyjechac do domu wyjsc z samochodu krzyknać czesc mlody i uslyszec rżenie w odpowiedzi .. to jest jak dla mnie najwiekszy plus trrzymania konia 'pod domem' .. w pensjonacie to rżą tylko jak idzie stajenny z owsem .. albo konie przychodza z terenu ... Cos w tym chyba jest ... ?

guli · Gość

Przyznaje,że to dla mnie cały czas dylemat.
Teoretycznie mam warunki do trzymania koni- oczywiscie należałoby dostosować budynek, mam prawie kłopotliwe ok3 ha łąk, z którymi nie mam co robić <eh?>
ale.. zawsze jednak jest jakieś ale.
Ponieważ tylko Kuba będzie mój, a kuc weta , a one sa bardzo ze sobą związane, więc muszą byc razem.
I to jest pierwszy problem
Drugi, to musiałabym zainwestować- ogrodzic łąki.. no troche to wszystko kosztuje
No i sprzątanie obornika, składowanie gdzieś.. co za tym idzie muchy.
no i koniec z wyjazdami na konie np w Bieszczady.
A u doktorka są tylko klacze zmimnokrwiste, to nie jest pensjonat typowy.
Narazie , o ile w końcu transakcje dojdą do skutku, to musi tak zostać.
Choc oczywiscie,ze nie wykluczam, że zmienię zdanie, ale to wymaga wcześniejszych przygotowań

martik

kalinka

z tym czasem zgadzam sie jak najbardziej .. (dzieci, praca itd chwilowo mnei nie dotycza .. choc studia aktualnie tez dosc mocno obciazaja moj wolny czas) tylko brak czasu dla koni czy to bedzie pensjonat czy tez stajnia pod domem .. hm.. moim zdaniem nie ma tu zbyt wielkiejh roznicy .. mpze w przyszlosci zmienie zdanie ... ale widzisz pani ze stajni o ktorej wspominasz jest przykladem ze sie wszystko da jakos w calosc polaczyc Wesoly

czekam na zdjecia

martik

No wstawiem, wstawiem Jezyk

Tylko się trochę pozbieram- widzisz o której kończę pracę na kompie dzisiaj a tak właściwie to powinnam zakuwać do egzaminu... Ech

martik

Miałam wkleić fotki z miejsca, które odwiedziliśmy tydzień temu. Wkleję, ale nie miejsca, tylko koni, bo okazało się, że będąc pod tak dużym wrażeniem końskich maści, zapomnieliśmy napstrykać widoki stajni, pastwisk, itd.
Zaczynamy:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Takiego maluszka widzieliśmy z kucem-kobyłką, która przyjechała do krycia do tamtejszego łogra. Ten źreból jest mniejszy od Brego. Poważnie. Pięknizna, prawda?
[link widoczny dla zalogowanych]
To jest źrebak od innej kobyły, która też przyjechała do stanówki. W sumie nie ma w nim nic niezwykłego ale jakoś to zdjęcie bardzo mi się podoba...
[link widoczny dla zalogowanych]
A to już popis dla maniaków odmian i maści. Proszę zgadnąć co to za maść Wesoly

[link widoczny dla zalogowanych]
A ta?

[link widoczny dla zalogowanych]
Hihi... Ta jest specyficzna ale myląca!
[link widoczny dla zalogowanych]
No i na koniec specjalna zagadka dla Majki- jaką maść widzisz Majeczko na tym zdjęciu??? ;-> Mam nadzieję, że po takim kawałku odgadniesz...